Rejestr ciąż będzie zachowany. Prawniczka: nie chroni kobiet, ale ciążę i płód
- To nie jest rejestr, który chroni ciężarne, ale ciążę i płód, w skrajnych przypadkach nawet kosztem kobiety. Określamy to jako rozwiązanie płodocentryczne, nie skupia się na ochronie osoby w ciąży, ale na samej ciąży - mówiła w Polskim Radiu 24 prawniczka Pro Abo Karolina Gierdal.
2024-08-09, 13:28
Ministerstwo Zdrowia nie planuje wycofania się z obowiązku wpisywania danych o ciąży do rejestru zdarzeń medycznych. Przepisy te, które weszły w życie w 2022 r., budziły obawy kobiet, że informacje o utracie ciąży mogą być wykorzystywane w postępowaniach sądowych. Resort wyjaśnia, że dane te są niezbędne do dostosowania terapii do stanu pacjentki.
Gościni Polskiego Radia 24 podkreśliła, że jest tym zaskoczona. - Dane na nasz temat, które zbiera państwo, wchodzą w kolizję z prawem do prywatności i ochroną danych osobowych. Konstytucja gwarantuje nam zasadę autonomii informacyjnej. Szczególnym tego wyrazem jest prawo do prywatności; aby samodzielnie decydować o tym, jakie informacje o nas są ujawniane. Ograniczenie w tym zakresie można stosować tylko wtedy, gdy jest to niezbędne w demokratycznym państwie dla zdrowia i wolności oraz praw innych osób - powiedziała Karolina Gierdal.
Płodocentryzm
Prawniczka zauważyła, że tłumaczenia Ministerstwa Zdrowia sprowadzają się do tego, że chodzi o zapewnienie ochrony. - Tylko komu? Rejestr nie chroni osoby ciężarnej. To są tylko pozory. Resort zdrowia twierdzi, że informacja ma być stosowana, gdy kobieta jest nieprzytomna i nie może poinformować o ciąży. Taka informacja nie jest jednak potrzebna do leczenia ciężarnej. Jest potrzebna do ewentualnej zmiany lub wręcz odstąpienia od leczenia, które mogłoby zagrażać życiu lub zdrowiu płodu. To nie jest rejestr, który chroni ciężarne, ale ciążę i płód, w skrajnych przypadkach nawet kosztem kobiety. Określamy to jako rozwiązanie płodocentryczne; nie skupia się na ochronie osoby w ciąży, ale na samej ciąży - tłumaczyła Gierdal.
Posłuchaj
Rejestr, lęki i obawy
REKLAMA
Prokuratura nie ma automatycznego wglądu do rejestru ciąż. Może natomiast złożyć wniosek o udzielenie informacji z rejestru.
- Nie ma powodu, aby taki wniosek nie został rozpatrzony pozytywnie. Jeszcze przed wprowadzeniem rejestru takie informacje były pozyskiwane przez prokuratorów z NFZ. Nadal zresztą tak się dzieje. Brak automatycznego wglądu nie ma więc dla nas większego znaczenia. Nie mamy natomiast sygnałów, aby dane z rejestru ciąż były wykorzystywane w postępowaniach karnych. Nie zmienia to jednak faktu, że rejestr ciąż wzbudza lęki i obawy. Sam fakt jego istnienia sprawia, że ludzie się boją. Przy zamawianiu tabletek do aborcji farmakologicznej trzeba podać termin ciąży. Ta informacja jest bardzo istotna z punktu widzenia bezpieczeństwa zabiegu. Kobiety boją się jednak pójść do ginekologa, bo zostaną wpisane do rejestru. Szacują wiek ciąży datą ostatniej miesiączki. Strach przed chodzeniem do ginekologa nigdy nie będzie bezpieczny dla ciężarnych. I to bez względu na to, czy chcą ciążę utrzymać, czy też nie. Już z tego powodu rejestr nie powinien być prowadzony w taki sposób. Jeśli Ministerstwo Zdrowia uważa, że powinno mieć dostęp do takich danych, to na zasadzie dobrowolności. Sama kobieta powinna wyrazić na to zgodę - podsumowała prawniczka Pro Abo.
Rozporządzenie ws. rejestru ciąż zostało podpisane przez ministra zdrowia w rządzie PiS Adama Niedzielskiego. W tym czasie Polską wstrząsnęła informacja o śmierci Izabeli z Pszczyny, bo lekarz nie zdecydował się na terminację ciąży. Obecnie art. 152 k.k. mówi, że "kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech". Przewiduje też taką samą karę za pomoc kobiecie ciężarnej w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów.
***
REKLAMA
Audycja: Temat dnia
Prowadząca: Maria Furdyna
Gość: Karolina Gierdal (prawniczka Pro Abo)
Data emisji: 9.07.2024
Godzina emisji: 11.36
PR24/wmkor
REKLAMA