Ukryty podatek "pod ladą". Tak Lizbona chce zniechęcić turystów
Wyższa cena dla turystów w menu, niższa "spod lady" dla lokalnych klientów. Tak lizbońska branża gastronomiczna walczy z nadmiarem turystów.
Andrzej Mandel
2024-08-28, 14:39
Lizbońska branża gastronomiczna po cichu wprowadziła zróżnicowanie klientów na lokalnych i turystycznych. Turyści dostają eleganckie menu i jest tylko jeden problem - płacą więcej niż lokalni mieszkańcy.
Szeptane ceny dla mieszkańców Lizbony
Turyści chętnie odwiedzają stolicę Portugalii. Znane z zabytków, dobrego klimatu i gościnności mieszkańców miasto jest popularnym kierunkiem wypoczynku. Podobnie, jak inne popularne miasta Lizbona zmaga się obecnie z nadmiarem turystów.
Branża gastronomiczna znalazła sposób na to, by równocześnie zarabiać na turystach i nieco ich zniechęcać do powrotu. Jak twierdzi portugalska gazeta Expresso, restauratorzy w Lizbonie dyskryminują turystów, licząc im za posiłki wyższe ceny niż miejscowym mieszkańcom. Robią to przy tym tak dyskretnie, że zagraniczni goście nie mają pojęcia o tym, że są dyskryminowani.
Ceny dla lokalnych gości podawane są na różne sposoby. Kelnerzy mogą uprawiać "szeptane" informowanie o niższych cenach. Mogą też wydawać "ukryte menu", które normalnie umieszczone jest w miejscu niedostępnym dla gości lokalu.
REKLAMA
Praktyka jest tak dyskretna, że nawet organizacje zrzeszające hotelarzy są zaskoczone tym, co robią restauratorzy.
Nielegalna dyskryminacja turystów
Z różnicowaniem cen jest jeden problem - praktyka ta jest nielegalna zgodnie zarówno z portugalskim, jak i unijnym prawem. Turyści i Lizbończycy powinni płacić jednakowe ceny za posiłki i napoje. Jednak brytyjski "The Guardian" bierze w pewnym stopniu lizbońskich restauratorów w obronę. Sugeruje bowiem, że może być to nieunikniony efekt nadmiernego napływu turystów.
Nie tylko w Lizbonie liczą turystom więcej
Portugalia nie jest jedynym państwem na świecie, w którym turyści płacą wyższe ceny niż miejscowi. W lipcu wyszło na jaw, że japońska branża gastronomiczna również stosuje osobne menu dla turystów i miejscowych. W Japonii udało się to jednak restauratorom zrobić legalnie i wręcz za przyzwoleniem władz lokalnych. Oficjalnie w Japonii stosowane są zniżki dla miejscowych.
Praktyka różnicowania cen nie jest niczym nowym i często jest stosowana w turystycznych miejscowościach. W Europie wykrycie i udowodnienie tego przez lokalne odpowiedniki polskiej Inspekcji Handlowej czy UOKiK może wiązać się z wysokimi karami.
REKLAMA
- Turystyka senioralna w Polsce. "Skala takich wyjazdów wypoczynkowych powinna być większa"
- Arabowie tłumnie zjeżdżają do Zakopanego. Górale zacierają ręce
The Guardian/Expresso/AM
REKLAMA