Skończyło się na strachu. Historia Stasia z Jelitkowa z happy endem
O dużym szczęściu może mówić rodzina trzyletniego Stasia, który zgubił się na zatłoczonej plaży w Gdańsku. Gdyby nie pomoc policjanta z Brodnicy, który zaangażował się w poszukiwania, nie wiadomo, czy dziecko udałoby się odnaleźć. Wdzięczni rodzice przekazali podziękowania na ręce przełożonych funkcjonariusza.
2024-09-03, 21:48
Do zdarzenia doszło pod koniec lipca na gdańskiej plaży w Jelitkowie. Trzyletni Staś bawił się razem z siostrą w budowanie zamków z piasku. Pomagały im dzieci wypoczywające na kocu obok, jak się później okazało – z rodziny brodnickiego policjanta.
Gdy w pewnym momencie rodzice Stasia zorientowali się, że synka nie ma w pobliżu i że nie widzieli go od kilkunastu minut, zaalarmowali ratowników. Zapytali też rodziców kolegów swych dzieci, czy ci nie widzieli trzylatka.
Natychmiast wszczęto poszukiwania, w które włączył się policjant na urlopie. Mundurowy w cywilu pamiętał też, jak chłopczyk był ubrany i jak miał na imię.
Po przejściu około kilometra wypatrzył w tłumie dziecko ubrane tak samo jak zagubiony chłopczyk. Okazało się, że to Staś. Dziecko było roztrzęsione i bardzo płakało. Na szczęście zaopiekował się nim policjant, który uspokoił malca, po czym zaprowadził go z powrotem do rodziców.
REKLAMA
Podziękowania od rodziców
Ta niecodzienna sytuacja zapewne na długo pozostanie w pamięci rodziców Stasia. Postanowili oni podziękować policjantowi za jego zaangażowanie, przysyłając maila do komendy policji w Brodnicy.
"Pan Piotr wykazał się nie tylko analitycznym myśleniem, ale też ogromnym zaangażowaniem (mimo że był to jego czas wolny, przeznaczony dla rodziny)" - pisze w e-mailu skierowanym do brodnickiej komendy mama chłopca.
"Mogą być Państwo dumni, że taki człowiek zasila szeregi waszej jednostki" - podkreśla kobieta, zwracając się z prośbą o wyróżnienie mundurowego. "Między innymi dzięki takim ludziom jak on, »Policjant« brzmi dumnie" - dodaje.
"Będziemy wdzięczni panu Piotrowi do końca życia" - pointuje pani Renata.
REKLAMA
Zagubione dziecko. Co robić?
"Zgubienie dziecka w tłumie to trauma dla rodzica, ale przede wszystkim dla dziecka" - przypominają mundurowi.
Jeśli już dziecko się zgubi, policjanci radzą by:
- nie szukać dziecka po cichu, tylko głośno powiedzieć, kogo się szuka i pokrótce opisać dziecko, jego ubiór, wzrost. To pomoże zaangażować w poszukiwania wiele osób i zniechęci tych, którzy chcieliby dziecko skrzywdzić;
- zgłosić się do ochrony, osób z obsługi, służb ratowniczych, by pomogli w poszukiwaniu dziecka.
Warto też nauczyć małe dziecko, by w razie zgubienia się zostało tam, gdzie ostatni raz widziało rodziców. To pomoże mu być bezpiecznym. Malec powinien też wiedzieć, by prosić o pomoc pracowników służb, policję lub straż miejską. Jeśli nie widzi takich ludzi, może podejść do innego rodzica z dzieckiem i poprosić o pomoc.
Dobrze zwrócić na siebie uwagę
Jeśli z kolei dorosły natknie się na zagubione dziecko, nie powinien zabierać dziecka w inne miejsce. Dobrze jest zostać przy malcu i zwracać na siebie uwagę poszukujących, np. głośno klaszcząc albo wspólnie wołając rodzica.
REKLAMA
"Można także wziąć je na ramiona, żeby było widoczne, a osoby przy nim powinny machać rękami, zwracając na siebie dodatkową uwagę" - radzą policjanci.
Czytaj także:
- Czterolatek zgubił w parku mamę. Chłopca rozpoznał kolega z przedszkola
- Interwencja policji uratowała dziecko. Matka zostawiła je w rozgrzanym aucie
- Zaginięcia w Polsce. Jak reagować? Jakie wsparcie dostają bliscy osób, które nie wróciły do domów?
"Dzieci, szczególnie te najmłodsze, w sytuacji, gdy niespodziewanie orientują się, że w pobliżu nie ma rodziców, ogarnia ogromny lęk. Nie powinno się ich w takich sytuacjach dodatkowo straszyć ani upominać za to, że nie trzymały się blisko rodzica, ponieważ świadomość nagłej rozłąki to dla nich już wystarczająca kara" - radzą mundurowi.
policja.pl/ mbl
wmkor
REKLAMA
REKLAMA