Prusinowski o reformie sądów PiS. "Ktoś przyszedł i przewrócił wszystko do góry nogami"
2024-09-08, 19:30
- Nie można przyjść i kazać sędziemu wydać taki, a nie inny wyrok. Nie można nakazać mu wierzyć, że prawo ma tak wyglądać, a nie inaczej - powiedział w "Strefie Wpływów" Piotr Prusinowski. Sędzia SN odniósł się do reformy sądownictwa, którą przeprowadził PiS, i oporu, jaki stawiało jej wówczas środowisko polskich sędziów.
Gościem "Strefy Wpływów" w Polskim Radiu był Piotr Prusinowski - obecnie sędzia Sądu Najwyższego, a do niedawna prezes Sądu Najwyższego kierujący Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Jednym z poruszanych podczas rozmowy tematów była reforma wymiaru sprawiedliwości przeprowadzona przez PiS i wynikające z niej konsekwencje - m.in. spór o SN, kontrowersje wokół KRS i kwestia neosędziów.
- Dlaczego sędziowie byli tą grupą zawodową, która się sprzeciwiła reformie wymiaru sprawiedliwości za czasów Zbigniewa Ziobry? - dopytywali gościa prowadzący.
Reforma PiS zniszczyła sądy? "Sądownictwo było oparte na solidnych fundamentach"
- Myślę, że są dwie przyczyny - odpowiedział Prusinowski.
REKLAMA
- Jedna to jest taka, że większość sędziów, która dzisiaj jest sędziami, to są ludzie w okolicach czterdziestki-pięćdziesiątki, którzy po '89 roku wchodzili, można powiedzieć, w życie dorosłe. I zachłysnęli się wolnością i tym, że my będziemy budować demokratyczne, nasze, polskie państwo. I oni jak gdyby stawili opór, dlatego że byli przekonani i wierzyli w to, w tę budowlę, którą budowali - wyjaśnił gość Polskiego Radia.
Posłuchaj
- A druga rzecz, która - kto wie, czy nie nie równie istotna - to jest to, że sądownictwo było oparte na takim swoistym in gremio, można powiedzieć. Na solidnych fundamentach, związanych z autorytetem w sądach - kontynuował.
"Nie można przyjść i kazać sędziemu wydać taki, a nie inny wyrok"
Chodziło o to - jak dodawał - że "nie można przyjść i kazać sędziemu wydać taki, a nie inny wyrok". - Nie można nakazać mu wierzyć, że prawo ma tak wyglądać, a nie inaczej - podkreślał.
- Wszystko opiera się na autorytecie od góry, od Sądu Najwyższego, od prezesów Sądu Najwyższego, aż po asesorów rządzących w sądach rejonowych. Wszystko opiera się na autorytecie, te wszystkie awanse. (...) I nagle ktoś przyszedł i przewrócił wszystko do góry nogami - uważa sędzia SN.
REKLAMA
- Sędzia Sądu Najwyższego o Małgorzacie Manowskiej. "Upatruje we mnie powodów swych nieszczęść"
- Manowska komentuje zgodę ws. neosędziów. "Spotkanie wilków, które naradzały się jak zjeść owcę"
Opór ze strony środowiska sędziowskiego - zdaniem gościa "Strefy Wpływów" - wynikał również z tego, że nagle (przykładowo - red.) "osoby (...) z sądów rejonowych", którym "do tej pory sądzenie w ogóle nie szło", nagle znalazły się np. w Sądzie Najwyższym lub innych, wyższych instancjach, albo w Trybunale Konstytucyjnym. Np. znalazł się ktoś, "kto nie miał żadnego szacunku".
Prusinowski o reformie sądownictwa. "Sędziowie powiedzieli: tak żyć nie można"
- Podam państwu tylko taki jeden przykład, żeby się już nie znęcać - kontynuował gość Polskiego Radia. - Zapytajcie kiedyś, jak będziecie mieć okazję, może wam się trafi wywiad z panią prezes Manowską (przewodniczącą Trybunału Stanu, pełniącą również funkcję I prezes SN - red.), kto ją przez ostatnie trzy lata czy cztery zaprosił do jakiegoś sądu rejonowego, okręgowego, apelacyjnego, na jakąś uczelnię. Ja w najbliższych dwóch miesiącach będę chyba w czterech sądach apelacyjnych na zaproszenie sędziów - zauważył Prusinowski.
- I nie dlatego, że to o mnie chodzi, tylko właśnie to się opiera na autorytecie. Na autorytecie - zaznaczył.
REKLAMA
- I teraz, jak ktoś przewrócił to wszystko do góry nogami, no to sędziowie powiedzieli: "Tak żyć nie można" - podsumował Piotr Prusinowski.
hjzrmb/wmkor
REKLAMA