Wykradli dane, udawali polską prokuraturę. Atak służb Putina i Łukaszenki

- Nieznana osoba, najpewniej ze służb specjalnych, chciała wyłudzić od opozycji białoruskiej wrażliwe informacje, podszywając się pod  Prokuraturę Krajową. Gdy do nas dzwoniła, na wyświetlaczach telefonów komórkowych pokazywał się numer polskiej prokuratury - ujawnia portalowi polskieradio24.pl Paweł Łatuszka. Dodaje, że pogróżki wobec białoruskiej opozycji nie ustają, a agenci KGB dzwoniąc do opozycjonistów, czasem nawet nie ukrywają, kim są.

Agnieszka Kamińska

Agnieszka Kamińska

2024-09-13, 19:54

Wykradli dane, udawali polską prokuraturę. Atak służb Putina i Łukaszenki
Paweł Łatuszka poinformował o tym, że ktoś próbował podszyć się pod prokuraturę i próbował wyłudzić informacje o śledztwie ws. podżegania do jego zabójstwa. Foto: East News/Piotr Molecki; Shutterstock.com/Oksana Belikova

Białoruski opozycjonista Paweł Łatuszka mówi portalowi polskieradio24.pl, że osobie podszywającej się pod pracownika prokuratury chodziło o informacje na temat śledztwa prowadzonego przez ABW i Prokuraturę Krajową. Dotyczy ono nakłaniania do zabicia Łatuszki przez osobę działającą na rzecz obcego wywiadu.

Łatuszka mówi, że telefony od fałszywego "pracownika polskiej prokuratury" dzwoniły kilka razy - odebrało je trzech działaczy Narodowego Zarządu Antykryzysowego, organizacji, której jest szefem.

Do tej pory nie wiadomo, w jaki sposób zdobyto numery telefonów tych osób - dane te nie są publicznie dostępne. Na wyświetlaczach telefonów pokazywał się numer należący do Prokuratury Krajowej, oddziału zamiejscowego w Łodzi - mówi działacz. Ocenia, że była to operacja służb specjalnych Białorusi lub Rosji. 

Ludzie Łukaszenki lub Putina podszywali się pod polską prokuraturę

Ktoś, kto podszywał się pod pracownika prokuratury, mówił ze wschodnim akcentem, podawał zmyślone nazwisko i pytał o szczegóły wspomnianego śledztwa ws. zlecenia zabójstwa Łatuszki. Opozycjonistów jednak nie udało się oszukać.

REKLAMA

- Pracownicy oczywiście nie zareagowali na te prośby, nie udzielili informacji i zrezygnowali z podania danych - mówi Paweł Łatuszka.

Opozycjonista informuje, że niedługo przed tymi dziwnymi telefonami rzekomo "z Prokuratury Krajowej", składał zeznania w związku z omawianym śledztwem w oddziale zamiejscowym PK w Łodzi w charakterze pokrzywdzonego. Miało to miejsce 24 lipca.

O komentarz do tych spraw poprosiliśmy polską prokuraturę, ale do czasu publikacji artykułu nie odniosła się do naszych pytań.

Media informowały wcześniej, że śledztwo "w sprawie nakłaniania do zabicia Łatuszki przez osobę biorącą udział w działalności obcego wywiadu przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej" toczy się od 24 kwietnia br. w Prokuraturze Krajowej. Do takiego podżegania do zabójstwa miało dojść w sierpniu 2022 roku w Piasecznie. Łatuszka, który składał zeznania w Łodzi 24 lipca, mówił wtedy mediom, że nie składał zawiadomienia do prokuratury, a o wszczęciu śledztwa zawiadomiono go w połowie lipca.

REKLAMA

Szantaże i groźby ze strony KGB

Paweł Łatuszka zaznacza, że jego zespół mierzył się wcześniej z szantażem i groźbami. Bardzo często próbowano szantażować pracowników jego organizacji w związku ze składanymi przez nich raportami i doniesieniami o deportacji ukraińskich dzieci na Białoruś i zbrodniach Łukaszenki. - Groźby padają regularnie - podkreśla.

Opozycjonista dodaje, że czasem KGB nawet nie ukrywa swoich zamiarów. - Dzwoni osoba, która od razu przedstawia się jako pracownik KGB, najpierw proponuje pieniądze, ułaskawienie za współpracę, potem przechodzi do gróźb, także wobec bliskich - wyjaśnia rozmówca portalu polskieradio24.pl. Dodaje, że były przypadki zatrzymywania bliskich opozycjonistów.

Czytaj także:

Opozycjonista wskazuje, że w zeszłym tygodniu miał miejsce również potężny cyberatak na stronę internetową jego organizacji - Narodowego Zarządu Antykryzysowego.

REKLAMA

Jak zaznacza, służby Putina i Łukaszenki w czasie wojny działają szczególnie aktywnie, reżim motywuje je do zwiększenia aktywności.

- Widać wzmożone wysiłki, także motywowane polityczne, by destabilizować sytuację w Polsce i w innych krajach Europy - zauważa. Opozycjonista tłumaczy, że te służby próbują także zdezorganizować działalność opozycji białoruskiej - właśnie np. poprzez grożenie działaczom zabójstwem.

Czytaj także:

***

REKLAMA

Ekspert o oszustwach telefonicznych

Nie wiadomo wciąż, jak to się stało, że na ekranach telefonów opozycji białoruskiej pokazywał się numer prokuratury. Pytany o komentarz do tej sprawy Mirosław Maj, założyciel i prezes Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń przekazuje portalowi polskieradio24.pl, że  "oszustwa telefoniczne, takie jak te skierowane przeciwko białoruskiej opozycji, często wykorzystują zaawansowane techniki manipulacji i technologii, w tym spoofing".

- Spoofing pozwala oszustom na podszywanie się pod numer telefonu zaufanej instytucji, np. prokuratury, co zwiększa wiarygodność ich działań i wywiera presję na ofiarę - wyjaśnia. Ekspert zauważa, że metody oszustów są doskonalone.

- Ważnym elementem jest to, że takie ataki są coraz bardziej wyrafinowane. Oprócz spoofingu, oszuści mogą też stosować techniki socjotechniczne, by wzmocnić swoją wiarygodność, często bazując na strachu, presji czasowej czy zaufaniu do instytucji państwowych. Mogą być jeszcze bardziej wyrafinowane jeśli stoją za nimi wyspecjalizowane grupy organizowane przez służby specjalne - zaznacza.

Na pytanie, "czy nie jest wykluczone zhakowanie numeru telefonicznej" mówi, że nie. - Sprawcy mogą również próbować wykorzystać zhakowane numery, choć to mniej powszechne. Takie ataki często bywają rozbudowane, a pozyskane informacje są wykorzystane do dalszych działań szpiegowskich czy propagandowych - zauważa analityk cyberbezpieczeństwa w komentarzu dla polskieradio24.pl

REKLAMA

Agnieszka Kamińska, polskieradio24.pl/

***

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej