Wynoszą z domów gruz, złom i szlam. Tu już sprzątają po ataku żywiołu. Raport powodziowy
Żołnierze WOT w niektórych miejscowościach usuwają skutki powodzi. Wynoszą z domów gruz, złom i szlam. - W mieszkaniu, w którym były dwa metry wody, obecnie jest około 30-40 cm szlamu. A meble czy hydraulika nie nadają się do użytku. Jest ciepło, wszystko brzydko pachnie - mówi por. Daniel Woś, rzecznik 10 Świętokrzyskiej Brygady Obrony Terytorialnej. W "Raporcie powodziowym" Polskiego Radia na bieżąco informujemy o sytuacji w południowej części kraju.
2024-09-18, 19:10
"Raport powodziowy" to wspólna audycja emitowana na antenach Jedynki, Trójki i Polskiego Radia. Sytuację powodziową na południu kraju relacjonujemy także minuta po minucie na stronach polskieradio24.pl oraz polskieradio.pl.
Część miejscowości, w których woda stopniowo opada, liczy straty. Inne oczekują na falę kulminacyjną. Wszędzie mieszkańcy potrzebują wsparcia. Udzielają go między innymi strażacy i żołnierze, w tym formacje Wojsk Obrony Terytorialnej. O tym, jak wygląda pomoc, w "Raporcie powodziowym" mówił por. Daniel Woś, rzecznik 10 Świętokrzyskiej Brygady Obrony Terytorialnej.
Posłuchaj
- W Oławie jesteśmy zaangażowani w umacnianie wałów przeciwpowodziowych. Ale od kilku dni prowadzimy też akcję wsparcia na terenach, które są już pozalewowe. Woda spłynęła, a po niej pozostały zgliszcza. Mówię o Lądku Zdroju, Stroniu Śląskim i Kłodzku. Żołnierze są tam na miejscu od dwóch dni. Płynnie przeszli od akcji ratunkowych do akcji wspierania lokalnej społeczności, przede wszystkim w usuwaniu skutków powodzi - podkreślił por. Daniel Woś.
Usuwanie skutków powodzi. Szlam, gruz i złom
Jak zaznaczył, pod określeniem "usuwanie skutków powodzi" kryją się bardzo konkretne działania. - Byłem dziś na miejscu, rozmawiałem z naszymi żołnierzami. Nie jest to oczywiście zwykłe sprzątanie. W domach, w których było po dwa metry wody, w tym momencie mamy po 30-40 centymetrów szlamu. Jeżeli chodzi o umeblowanie czy całą hydraulikę, to praktycznie cokolwiek, co było w tych domach, nie nadaje się do użytku. Nasze działania polegają na wynoszeniu gruzu, złomu i szlamu, który przy tych temperaturach niestety zaczyna nieładnie pachnieć. Błoto popowodziowe w budynkach leży już drugi dzień. Jest tam też beton i stal, a to oznacza ciężkie prace. Nie dysponujemy ciężkim sprzętem. Wspierają nas w tym wojska operacyjne - wyjaśniał gość audycji.
REKLAMA
Przypomniał również, że niektórzy próbują się wzbogacić kosztem ofiar powodzi. Korzystają z tego, że właściciele opuścili domy i mieszkania, i po prostu kradną, co mogą. - Podejrzewamy, że robią to raczej osoby miejscowe. Bo w obecnych warunkach trudno jest do tych miejscowości dojechać - powiedział por. Daniel Woś.
Wrocław przygotowuje się na wielką wodę
O sytuacji w poszczególnych miejscowościach mówili korespondenci Polskiego Radia. Adam Górczewski rozmawiał z pracownikami wrocławskiego zoo. Chcieli oni je zabezpieczyć, do czego potrzebowali aż 50 ludzi. - Takie były oczekiwania. Przyszło 500 osób. Zostały podniesione wały o mniej więcej jeden metr. A zoo znajduje się przy samej Odrze - podkreślił Górczewski.
- Pomagasz ofiarom powodzi? Od dzisiaj nie zapłacisz podatku VAT
- Powodziowy chaos. Groźne fake newsy o zaginionych
Posłuchaj
We Wrocławiu ludzie mówią o pospolitym ruszeniu - wielu mieszkańców przyszło do wspólnej pracy, do umacniania wałów. Obecnie do miasta dochodzi fala kulminacyjna. Ma być ona niższa niż to wcześniej zapowiadano.
REKLAMA
Lewino Brzeskie. "Powódź porównywalna do tej z 1997 roku"
O bardzo trudnej sytuacji w Lewinie Brzeskim mówił Witold Wośtak. - Kiedy wczoraj przyjechałem do Lewina, miasto było zalane w 90 proc. Byłem do południa, wtedy rynek był jeszcze suchy. Kiedy wyjechałem, okazało się, że woda dotarła również tam. Dziś wody na rynku już nie było. Zaczęła odpływać około godziny 22.00. Dziś jest duży ruch, duża kolejka przy domu kultury. Tam wszyscy próbowali ładować telefony, bo w mieście nie ma prądu i zasięgu telefonii komórkowej. Każdy sobie radzi, jak może. Ja znalazłem zasięg jedynie przy moście na Nysie Kłodzkiej. Mieszkańcy, z którymi rozmawiałem byli zgodni, że to powódź porównywalna do tej z 1997 roku. Dziś sytuacja się uspokoiła, woda zaczęła opadać - powiedział korespondent Polskiego Radia.
Posłuchaj
Sytuację w Oławie przybliżył Patryk Kuniszewicz. Mieszkańcy tej miejscowości układają worki z piaskiem. Ich zdaniem miasto się obroni, choć stan wody się podniósł, a wały zaczęły przeciekać.
Posłuchaj
Z żywiołem walczą także mieszkańcy Żagania. Jak poinformowała wysłanniczka Polskiego Radia Klaudia Dadura, w środę rano burmistrz tej miejscowości napisał, że woda wdarła się do miasta. Zarządzono ewakuację.
- Obecnie poziom wody w Żaganiu powoli się stabilizuje, a nawet nieco opada. Służby zapewniają, że panują nad sytuacją. Ale mam wrażenie, że ona się nieco różni od tej, którą zastałam tutaj, gdy przyjechałam o godz. 11.00. Wtedy było widać poruszenie i wzmożony ruch. Wał przeciwpowodziowy był wzmacniany. Służby kładły worki z piaskiem. Teraz jest tutaj nieco spokojniej. Jet mniej służb. One wzmacniają Nowogród Bobrzański. Teraz jest tam trudniejsza sytuacja. Szczytowa fala ma przechodzić przez Żagań przez jeszcze kilka, kilkanaście godzin. Ludzie z niepokojem patrzą na stan wody. Część z nich mówi, że nie opuści swoich domów - relacjonowała Klaudia Dadura.
REKLAMA
Posłuchaj
Bardziej optymistyczne informacje docierają do nas z Brzegu. Michał Fedusio przekazał, że "walka o most zakończyła się powodzeniem". - Wydaje się, że poziom rzeki ustabilizował się, choć jest bardzo wysoki. Kulminacyjna fala w Brzegu to efekt tego, co dzieje się na Odrze, ale również na Nysie Kłodzkiej. W Brzegu Odra ma teraz 718 cm wysokości. Jej poziom już nie rośnie, ale od kilku godzin utrzymuje się bez stałej tendencji opadającej - powiedział korespondent Polskiego Radia.
Posłuchaj
Powódź to także zagrożenie epidemiologiczne. Na ten temat mówiła dr Grażyna Cholewińska-Szymańska, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie.
Zagrożenia dla zdrowia podczas powodzi
- Zagrożenia zdrowotne, związane z taką klęską jak powódź, zależą od jej etapu. W pierwszym momencie, kiedy nurt wody jest bardzo szybki, nie można w zasadzie mówić o jakichś zagrożeniach pokarmowych, zdrowotnych. Ludzie będą wtedy narażeni raczej na przeziębienia, infekcje oddechowe - zaznaczyła rozmówczyni Polskiego Radia.
Posłuchaj
- Dużo gorszym zagrożeniem jest drugi etap powodzi, kiedy woda opada i pozostaje gęsty szlam, błoto, ścieki i stojąca woda. Bo to stwarza świetne środowisko do rozwoju różnych bakterii, wirusów, grzybów, różnych patogenów. Dopiero w tej sytuacji możemy się spodziewać wybuchu mniejszych lub większych ognisk epidemicznych - dodała dr Grażyna Cholewińska-Szymańska.
REKLAMA
"Raport powodziowy" prowadzili Jarosław Kuźniar (Trójka) i Karol Surówka (Jedynka).
bartos/PR24, IAR
REKLAMA