Brytyjskie folk horrory nawiązują do tradycji Szekspira
- Gdyby William Szekspir żył współcześnie, to byłby też scenarzystą filmowym. Bo patent z lasem birnamskim to jest coś niesamowitego - powiedział gość Polskiego Radia 24 Jacek Dygoń z Savage Sinema w audycji "Wszystkie kolory ciemności".
2024-09-30, 23:00
Jak zapowiedzieli prowadzący audycję, było to pierwsze z szeregu spotkań z folk horrorami, czyli filmami mającymi swoje korzenie w szeroko rozumianej ludowości. Horrory ludowe bowiem często wywodzą się z podań, wierzeń i zabobonów, na których opierają swoje fabuły. W brytyjskiej tradycji filmowych folk horrorów wyróżniają się trzy obrazy: "Pogromcy czarownic" ("Witchfinder General" z 1968 r.), "Krew na szponach diabła" ("The Blood on Satan's Claw" z 1971 r.) i "Kult" ("The Wicker Man" z 1973 r.).
Posłuchaj
"Makbet" inspiracją dla folk horroru?
- W tym dziele Szekspira możemy odnaleźć korzenie horroru w ogóle jako gatunku literackiego. Gdy dziś spojrzymy na fabułę, to mamy tam dokładnie wszystkie te komponenty i to tak strukturalnie jakby umocowane, jak również narracyjnie, że daje nam to stuprocentowy horror. Mamy tam magię, mamy tam serię zbrodni i niesamowity finał, który absolutnie potwierdza obiegową opinię, że gdyby William Szekspir żył współcześnie, to byłby też scenarzystą filmowym. Bo patent z lasem birnamskim to jest coś niesamowitego. Mamy też chyba najbardziej przerażającą rzecz, czyli coś pomiędzy opętaniem a takim psychicznym atakiem. Zaraz po pierwszej przepowiedni wiedźmy Makbet wyraźnie czuje, że zagnieździła się w nim jakaś obca siła, która za niego steruje jego działaniami. To wszystko układa się w autentycznie przerażającą historię, która spełnia wszystkie warunki, jakie stawiamy przed gatunkiem, jakim powinien być horror. Warto wspomnieć też o słynnej ekranizacji "Makbeta" Romana Polańskiego. Nie bez kozery ten właśnie film powstał na początku lat 70. XX wieku, czyli w okresie, kiedy formował się brytyjski folk horror - wyjaśniał Jacek Dygoń.
Gość audycji przypomniał też o adaptacji "Makbeta" w reżyserii Kurosawy. Ale wersja Polańskiego dosłownie ocieka krwią. W każdym kadrze widać tragiczną inspirację powstałą po jego wizji morderstwa w Beverly Hills, kiedy stracił żonę i przyjaciół.
REKLAMA
Polowania na wiedźmy?
- Akcja filmu "Witchfinder General" rozgrywa się podczas angielskiej wojny domowej, czyli rewolucji parlamentarnej Olivera Cromwella, który toczył bój o przyszły ustrój Anglii z siłami króla Karola Stuarta. Rzecz dzieje się na obszarach wschodniej Anglii w roku 1645, gdzie teren był już kontrolowany przez siły Cromwella. To była bardzo specyficzna sytuacja, bo tam panowała totalna anarchia, gdzie prawo królewskie już nie obowiązywało. A nowe prawo jeszcze nie zostało skodyfikowane, bo jeszcze trwała wojna - wyjaśniał Jacek Dygoń.
Gość audycji stwierdził, że panujący wówczas chaos był pożywką dla pojawiania się takich postaci jak Hopkins, który był samozwańczym łowcą czarownic, bez żadnego mandatu od króla lub od stronników parlamentu. Dla jego działalności głównym napędem była po prostu ludzka zawiść. A ofiary to są ludzie niewinni. W trakcie spotkania z magistratem już czekają na niego przygotowane listy proskrypcyjne z nazwiskami tych, których ludzie chcą się pozbyć z powodu jakichś porachunków sąsiedzkich czy zwykłej zazdrości.
REKLAMA
***
Audycja: Wszystkie kolory ciemności
Prowadzący: Rafał Boguta, Jakub Haczek
Gość: Jacek Dygoń z Savage Sinema
Data emisji: 30.09.2024
Godzina emisji: 22.06
PR24/ SW/ kmp
REKLAMA
REKLAMA