Brakuje rąk do pracy. "To może być początek końca pięknej historii wzrostu polskiej gospodarki"

- Gdybyśmy tylko imigracją chcieli zapełnić lukę demograficzną na rynku pracy, to potrzebowalibyśmy sprowadzać do Polski od 250 do 300 tys. imigrantów rocznie - mówi Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP. Gościem audycji był również prof. Adam Czerniak (SGH), który skomentował wybór ekonomicznego Nobla.

2024-10-14, 14:35

Brakuje rąk do pracy. "To może być początek końca pięknej historii wzrostu polskiej gospodarki"
Według danych ekspertów w Polsce potrzeba około 150 tysięcy pracowników w o sektorze IT, podobnej liczby w branży transportowej. Z brakami mierzą się również sektory takie jak przemysł czy branża budowlana. Foto: Shutterstock/KlingSup

Zawieszenie prawa do azylu ma być jednym z elementów nowej strategii migracyjnej Polski. Ogłosił to premier Donald Tusk podczas konwencji Koalicji Obywatelskiej w Warszawie. Zdaniem szefa rządu, prawo do azylu jest wykorzystywane przez Rosję i Białoruś do destabilizowania krajów Unii Europejskiej.

Migracja a rynek pracy

Kamil Sobolewski komentował propozycje premiera w kontekście rynku pracy, który w ostatnich latach zasilany był przez migrację. - Teraz również nam grożą skutki społeczne i polityczne tego, że jeśli będziemy się za bardzo obawiali migrantów, to skończymy w objęciach populizmu i biedy - stwierdził.

- Pojawia się pytanie, skąd weźmiemy dalszy wzrost gospodarczy w Polsce, jeśli przez ostatnie 30 lat liczba pracujących Polaków, co roku rosła co najmniej o procent, a teraz, przez najbliższe 30 lat będzie co roku o ten procent ubywać. To może być początek końca pięknej historii wzrostu polskiej gospodarki, jeśli nic z tym nie zrobimy - dodał ekonomista, który stwierdził, że choćby częściowe zrekompensowanie problemów demograficznych imigracją wydaje się w tej chwili jedynym rozsądnym wyjściem.

Posłuchaj

Prof. Adam Czerniak oraz Kamil Sobolewski (Saldo) 26:46
+
Dodaj do playlisty

Nagroda Nobla w dziedzinie ekonomii

Amerykanie Daron Acemoglu i Simon Johnson oraz Brytyjczyk James Robinson otrzymali Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii. Królewska Szwedzka Akademia Nauk wyróżniła ich za badania nad tym, w jaki sposób instytucje wpływają na dobrobyt państw.

REKLAMA

Profesor Adam Czerniak ze Szkoły Głównej Handlowej wyjaśniał, że tegoroczni nobliści wskazali na zależność między systemem politycznym a dystrybucją dochodu i zamożnością społeczeństwa. - Jedno z ciekawszych badań, które przeprowadzili Acemoglu z Robinsonem, dotyczy tego, że dystrybucja władzy politycznej powinna być spójna z dystrybucją zasobów w gospodarce. Jeżeli władza polityczna jest w jakiś sposób sztucznie narzucona, jest to niespójne z tym, jak wygląda dystrybucja zasobów w społeczeństwie, to taki kraj nie ma szansy na rozwój - zauważył, przywołując przykład Afganistanu i władz pochodzących z nadania USA.

Czytaj także:

Nagroda Banku Szwecji imienia Alfreda Nobla w dziedzinie nauk ekonomicznych jest jedyną, o której Alfred Nobel nie wspominał w swoim testamencie. Jest przyznawana od 1969 roku według podobnej procedery co pozostałe Nagrody Nobla.

* * *

REKLAMA

Audycja: Saldo
Prowadzący: Marek Klapa
Goście: Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, oraz prof. Adam Czerniak, SGH
Data emisji: 14.10.2024
Godzina emisji: 12.32

PR24/ka/wmkor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej