Kremlowski plan B w Mołdawii. Nasila ataki hybrydowe, w Rosji przebywa zbiegły oligarcha

- Interesy Rosji w Mołdawii reprezentuje obóz llana Șora. To zbiegły oligarcha, poszukiwany, za udział w słynnej "kradzieży miliarda". Przebywa w Rosji - mówi portalowi polskieradio24.pl Piotr Oleksy (Instytut Europy Środkowej). Przed wyborami prezydenckimi Moskwa uruchomiła szereg narzędzi: dezinformację, falę fake newsów, korupcyjne skupowanie głosów. Dla Kremla to pierwszy etap operacji, kolejny to wybory parlamentarne w przyszłym roku. Celem Rosji jest zmiana władz w Mołdawii.

2024-10-20, 14:00

Kremlowski plan B w Mołdawii.  Nasila ataki hybrydowe, w Rosji przebywa zbiegły oligarcha
Prezydent Mołdawii Maia Sandu i "nowy człowiek Moskwy", Ilan Șor. Foto: PAP/EPA/DUMITRU DORU; DANIEL MIHAILESCU/AFP/East News
  • Rosja traktuje wybory prezydenckie nie tylko jako "rozgrzewkę", co jako pierwszą fazę procesu, który miałby doprowadzić do zmiany władzy w Mołdawii. W przyszłym roku odbędą się wybory parlamentarne
  • Rosja uruchamia plan B, ponieważ plan A, pokonanie Mai Sandu, nie wchodzi w grę. To znaczy: osłabia partię Sandu - PAS, stawia na promowanie idei "neutralności politycznej", krytykowanie rządu za "wciąganie Mołdawii" w "rozgrywki geopolityczne"
  • Szerszym celem jest osłabienie dominacji Zachodu w Europie, ale nie tylko w rozumieniu politycznym, jako siły, ale także dominacji ideowej, tego, że to Zachód wyznacza wartości, które w największym stopniu poruszają serca i umysły, mówi analityk IEŚ Piotr Oleksy

W niedzielę 20 października w Mołdawii odbyły się wybory prezydenckie, połączone z referendum na temat prozachodniego kursu kraju.

Dlaczego władze Mołdawii organizują referendum dotyczące integracji Mołdawii z Unią Europejską, jakie są jego cele i co mołdawski rząd chce poprzez nie osiągnąć?

- Referendum nie jest wcale potrzebne z punktu widzenia formalnego w procesie integracji z UE.  Tak jak to było w Polsce, referenda odbywają się dopiero po zakończeniu negocjacji akcesyjnych. Wtedy wiadomo, na jakich warunkach dane państwo wchodzi do Unii Europejskiej, obywatele mogą się na ten temat wypowiedzieć. Tymczasem Mołdawia dopiero co otwiera negocjacje akcesyjne - mówi portalowi polskieradio24.pl Piotr Oleksy, Instytut Europy Środkowej.

Unia Europejska zaczęła rozmowy akcesyjne z Mołdawią oraz z Ukrainą 25 czerwca tego roku. Kiszyniów czeka obecnie na otwarcie pierwszych rozdziałów negocjacji.

REKLAMA

Głosowanie nad przyszłością Mołdawii

Ekspert zauważa, że referendum jest potrzebne z punktu widzenia politycznego. Ma dać wyborcom sygnał, że w tych wyborach chodzi o przyszłość kraju.

- Jest potrzebne Mai Sandu, obecnie rządzącej prezydentce, oraz Partii Akcji i Solidarności (PAS), czyli proeuropejskiemu ugrupowaniu, które ma większość w parlamencie. Faktyczną liderką tego ugrupowania jest właśnie urzędująca głowa państwa - mówi Piotr Oleksy.

- Powodem jest to, że poparcie dla PAS, a także Mai Sandu spadło w znacznym stopniu. I obóz władzy ma nadzieję, że łącząc te dwie kwestie zapewni sobie zwycięstwo w pierwszej w pierwszej turze, a przynajmniej dobry wynik. Zatem chodzi po pierwsze o to, żeby dodatkowo zmobilizować wyborców, a po drugie, żeby wysłać wyborcom jasny sygnał - te wybory to nie jest plebiscyt poparcia czy też sympatii, antypatii wobec partii rządzącej wobec PAS, tylko jest to głosowanie nad przyszłością Mołdawii - zaznacza analityk.

Jak mówi ekspert IEŚ, "dokonano pewnych przesunięć prawnych", by było jasne, że referendum może odbywać się razem z wyborami, bo były co do tego pewne wątpliwości.

REKLAMA

Przez pewien czas nie było jasności, jakie pytanie zostanie zadane obywatelom. Ostatecznie pytanie brzmi: "Czy popierasz wprowadzenie zmiany w Konstytucji w celu przyłączenia Republiki Mołdawii do Unii Europejskiej?".

Ekspert zauważa, że mamy do czynienia z referendum konstytucyjnym - rezultatem mają być zmiany w ustawie zasadniczej.

Co oznacza to w praktyce?

- Chodzi o zapisanie w konstytucji po pierwsze, frazy o europejskiej tożsamości Republiki Mołdawii, po drugie, że integracja europejska jest celem strategicznym Republiki Mołdawii. Po trzecie chodzi o zapis, zgodnie z którym traktaty Unii Europejskiej będą przyjmowane w Republice Mołdawii decyzją parlamentu większością zwykłą większością głosów, co będzie oznaczać, że w przyszłości w momencie akcesji Mołdawii do UE, nie będzie potrzebna większość konstytucyjna i nie będzie potrzebne ponowne referendum - wskazuje ekspert.

REKLAMA

Odpowiedź Mołdawian jest łatwa do przewidzenia

Analityk zaznacza, że według sondaży poparcie dla integracji z Unią Europejską jest na poziomie nieco ponad 50 procent - może to być 53 albo 56 procent.

Stąd może spodziewać się podobnego wyniku referendum. Dodaje, że wynik może poprawić diaspora, która jest proeuropejska.

- W samej Republice Mołdawii, mieszka około 2,5 miliona osób, natomiast na emigracji, przede wszystkim w państwach Unii Europejskiej, mieszka około miliona Mołdawian. Ci ludzie w poprzednich wyborach głosowali masowo i głosowali za partiami proeuropejskimi. Głosy diaspory mogą poprawić  wynik referendalny, a one nie są ujmowane w sondażu - zauważa Piotr Oleksy.

Wybory prezydenckie w Mołdawii

Analityk zaznacza, że gdy chodzi o wyniki wyborów prezydenckich, to obecnie sondaże wskazują, że wygra je Maia Sandu, jednak odbędzie się druga tura.

REKLAMA

Zdaniem eksperta, zwycięstwo urzędującej prezydent w pierwszej turze jest także możliwe, bo jest dosyć duża grupa niezdecydowanych wyborców, a dodatkowo sondaże nie uwzględniają wyborców z diaspory. Istotne jest także, jak rozłożą się głosy na około dziesięciu konkurentów Sandu.


Główny rywal Sandu, Alexander Stoianoglu i b. prezydent Mołdawii Igor Dodon podczas występu w Gagauzji; PAP/EPA/STR Główny rywal Sandu, Alexander Stoianoglu i b. prezydent Mołdawii Igor Dodon podczas występu w Gagauzji; PAP/EPA/STR

Rosyjska ingerencja

Ze Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej płyną głosy potępienia wobec Rosji w związku z  próbami zdestabilizowania Mołdawii.  

W poniedziałek szefowie dyplomacji Unii Europejskiej postanowili o nałożeniu nowych sankcji.

W tym tygodniu rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby, stwierdził, że Rosja ingeruje w proces wyborczy w Mołdawii, by zablokować jej starania o wejście do UE, i wydaje miliony dolarów, by wspomóc popieranego przez Moskwę polityka.

REKLAMA

Analityk IEŚ zauważa, że Rosja angażuje się w kampanie wyborcze Mołdawii od dawna. Jednak wcześniej, w ciągu kilku ostatnich wyborów zdecydowanie popierała jednego kandydata, miał on skupić wyborców o poglądach prorosyjskich.

- Obecnie mamy kilku kandydatów, odwołujących się do tego elektoratu. Po inwazji Rosji na Ukrainę otwarcie prorosyjski jest tylko jeden obóz polityczny. A pozostali politycy, którzy wcześniej prezentowali tę opcję, stosują teraz narrację bardziej zniuansowaną, ograniczając się raczej do głoszenia idei neutralności międzynarodowej, do krytyki Zachodu, działań Mai Sandu i rządów PAS-u, np. za włączanie Mołdawii w geopolityczną rozgrywkę - mówi.

Szokujące są doniesienia o ponad 100 tysiącach obywateli Mołdawii, których próbowała przekupić Rosja w wyniku szeroko zakrojonej operacji.

Są też doniesienia o aktywności niektórych duchownych cerkwi rosyjskiej.

REKLAMA

Piotr Oleksy komentuje, że Rosja używa wielu narzędzi w Mołdawii.

- To np.  zaangażowanie niektórych duchownych z rosyjskiej cerkwi prawosławnej, bo mołdawska metropolia jest jej częścią. Mamy też do czynienia z ogromną falą fake newsów i działań dezinformacyjnych w mediach społecznościowych - ich źródłem są Rosja i lokalne siły prorosyjskie. I jako przykład takich działań dezinformacyjnych możemy podać doniesienie, które obiegło w pewnym momencie mołdawskie media, że rzekomo Unia Europejska planuje otwarcie obozów dla imigrantów w Republice Mołdawii. Dementi w tej sprawie musiał wygłosić sam przewodniczący delegacji Unii Europejskiej w Mołdawii - zaznacza nasz rozmówca.

- Głównym aktorem politycznym, który reprezentuje interesy Rosji w Mołdawii, jest obóz polityczny sterowany przez llana Șora. To jest zbiegły oligarcha, poszukiwany przez mołdawski wymiar sprawiedliwości za udział "w słynnej kradzieży miliarda". Chodzi o to, że z trzech banków Mołdawii  zniknęła równowartość jednego miliarda dolarów. llan Șor jest poszukiwany i przez mołdawski, i zachodni wymiar sprawiedliwości, jest też objęty z europejskimi i amerykańskimi sankcjami. I mieszka obecnie w Rosji, skąd stara się animować swój obóz polityczny. Ten obóz polityczny składa się z kilku pomniejszych partii, które jakiś czas temu zjednoczono w bloku Zwycięstwo, a jego powstanie ogłoszono w Rosji. Przy czym kandydat tego bloku nie mógł zarejestrować się w tych wyborach. Centralna Komisja Wyborcza odmówiła mu rejestracji. To znaczy: komisja najpierw odmówiła rejestracji temu blokowi ze względu na wymagania formalne, potem kandydat tego bloku próbował się zarejestrować jako niezależny. Nie mógł się jednak zarejestrować jako kandydat niezależny, bo jest członkiem partii - mówi ekspert.

- Obóz ten nie ma zatem reprezentanta w wyborach, ale aktywnie działa na polu dezinformacji, cały czas podsycając podziały społeczne, podsycając niepokój w społeczeństwie oraz być może wspierając również innych pomniejszych kandydatów, których celem jest ostre krytykowanie Mai Sandu i obozu rządzącego - mówi.

REKLAMA

I temu służy korupcja. - Płacenie ludziom za udział w demonstracjach oraz z głosowanie w wyborach jest stałym elementem w repertuarze llana Șora. On stosuje tę technikę już od kilku lat i odnosi na tym polu pewne sukcesy - mówi.


"Afera miliarda" wybuchła w 2015 roku. 37-letni obecnie Sor miał wtedy 28 lat. Z banków wyparowała kwota równa 12 procent PKB Mołdawii.

Plan B Rosji

Jakie są cele Rosji, jeśli chodzi o te wybory?

REKLAMA

Celem maksimum byłoby zwycięstwo innego kandydata niż Sandu, ocenia ekspert. Jest to jednak mało prawdopodobne, zatem realizuje "Plan B".

- Plan B polega na tym, by osłabić Sandu i PAS, tworzyć podziały społeczne, po to, by przygotować grunt pod wybory parlamentarne, które odbędą się za niecały rok, bo na przełomie lata i jesieni 2025 roku - mówi analityk.

Prorosyjskie siły traktują te wybory jak pierwszą fazę procesu wyborczego, który miałby doprowadzić do zmiany władzy w Mołdawii, zaznacza analityk.

Jak mówi, obecnie nie ma politycznej możliwości, by władze w Mołdawii przejęły siły jednoznacznie prorosyjskie. - Celem jest zatem przejęcie władzy przez siły, które określają się jako bardziej umiarkowane, neutralne, ale które de facto są prorosyjskie - mówi.

REKLAMA

- Rosja chce też osłabić PAS, tak by w następnych wyborach nie miała ona samodzielnej większości i musiała sobie szukać koalicjanta. Nie ma jednak dużego wyboru. Długofalowym celem Rosji, o którego osiągnięcie jest jej coraz trudniej, byłoby zainstalowanie w Mołdawii prorosyjskiego obozu władzy - dodaje.

W Mołdawii wciąż silna jest rosyjska propaganda. Jej charakter jednak nieco się zmienił, zaznacza nasz rozmówca.

- Nadal wysyła ona te komunikaty, także nawołujące do tego, żeby Mołdawia się zjednoczyła z Rosją. Jednak odbiorców gotowych przyjąć taki komunikat jest pewnie kilka procent, maksimum kilkanaście. Natomiast propaganda rosyjska propaganda rosyjska stosowana w Mołdawii i we wszystkich państwach Europy Środkowej ma na celu nie tyle budowę pozytywnego wizerunku Rosji, co negatywnego wizerunku Zachodu, straszenie Zachodem i wzbudzanie niepokojów. Chodzi o wzbudzanie społecznego oporu przed Zachodem oraz pogłębianie podziałów społecznych, polaryzacji. Celem jest osłabienie dominacji Zachodu w Europie, ale nie tylko w rozumieniu politycznym, jako siły, ale także dominacji ideowej, tego, że to Zachód wyznacza wartości, które w największym stopniu poruszają serca i umysły - mówi ekspert.

Czy Mołdawia, to takie laboratorium rosyjskie, jeśli chodzi o  wojnę hybrydową, jak czasem można usłyszeć?

REKLAMA

-  Faktem jest, że od momentu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, Rosja prowadzi hybrydową agresję przeciw Mołdawii. Nadal ma sporo narzędzi, którymi można oddziaływać, więcej niż w innych państwach. Rosja ma wpływy medialne, uprawia propagandę, szerzy dezinformację. Ma siły polityczne. Ma też narzędzia energetyczne - w przypadku gazu. Rosja posiadała w 2022 roku pełen zestaw narzędzi i po prostu używała ich wszystkich: energetycznych, kwestii gazu, sił politycznych i części społeczeństwa, które patrzy na nią pozytywnie i narzędzi dezinformacyjnych. Mogła je testować. Wielu z tych narzędzi Rosja już nie ma, lub Mołdawia się od  nich wyzwoliła. Przykładem tego jest na przykład energetyka. O ile w momencie rosyjskiej inwazji na Ukrainę Mołdawia była uzależniona od rosyjskiego gazu, to teraz w prawie w pełni przestawiła się na gaz pochodzący z innych źródeł - zaznacza ekspert.

Ekspert dodaje, że Mołdawia od 2009 roku jest ma stałym kursie na zbliżenie z Unią Europejską, a siła narzędzi, którymi dyspomuje Rosja przez cały czas się zmniejsza. - Mołdawia europeizuje się pod względem takim politycznym, przesuwa się cały czas na zachód, mimo tego, że Rosja cały czas próbuje ten proces odwrócić, to raczej możemy mówić o tym, że udaje się to czasami ten proces zahamować. Mołdawia znalazła się w takiej silnej strefie przyciągania Zachodu i Unii Europejskiej długofalowo i myślę, że na tym kursie pozostanie.

Czytaj także:

Agresja Rosji

Czy wchodzi w grę agresywny scenariusz Rosji wobec Mołdawii, w rozumieniu agresji militarnej lub bardzo zaawansowanej hybrydowej, w związku z wojną w Ukrainie?

REKLAMA

Jak mówi ekspert, służby Mołdawii rozważają scenariusz dywersji, jednak obecnie wydaje się on mniej realny. Sytuacja wyglądała groźniej, gdy żołnierze Rosji byli bliżej obwodu odeskiego.

- Siły rosyjskie, które są w Naddniestrzu, to około 1500 żołnierzy o dosyć niskiej, jak się ocenia wartości bojowej, a poza tym to są żołnierze nie przybyli tam z Rosji, a w 70-80 procentach miejscowi, urodzeni już w Naddniestrzu, którzy mają obywatelstwo rosyjskie i służą w rosyjskich mundurach. W nich nie ma specjalnej chęci do walki do walki z Mołdawią - ocenia.

Scenariusze takie są rozważane. Jednak, jak mówi ekspert, sytuacja byłaby groźna, gdyby Rosjanie pojawili się bliżej regionu odeskiego, czyli bliżej mołdawskiej granicy.

Wtedy oczywiście byłoby duże zagrożenie, że Mołdawia będzie ofiarą rosyjskiej agresji w następnej kolejności.

REKLAMA

***

 Z Piotrem Oleksym z Instytutu Europy Środkowej rozmawiała Agnieszka Kamińska, polskieradio24.pl

 

 

REKLAMA

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej