Brejza przed komisją ds. Pegasusa. "Osobista niechęć do mnie ze strony Kaczyńskiego"
2024-10-21, 15:30
Krzysztof Brejza zeznał przed komisją śledczą do spraw Pegasusa, że CBA prawie 40 razy włamało się na jego telefon. Miało do tego dojść w 2019 roku w czasie kampanii wyborczej przy wykorzystaniu oprogramowania Pegasus. Polityk stał wówczas na czele sztabu KO.
Komisja śledcza ds. Pegasusa przesłuchała w poniedziałek europosła KO Krzysztofa Brejzę, który miał być inwigilowany z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus w 2019 roku. Brejza (ówczesny poseł), był szefem kampanii KO przed wyborami parlamentarnymi w 2019 r. Świadek zeznał m.in., że szkalowano jego rodzinę: ojca, żonę oraz matkę i grożono uprowadzeniem jego dzieci.
Śledztwo ws. pluszowych wiewiórek
Brejza zeznał, że tego, iż jest kontrolowany, domyślił się, kiedy zobaczył wiadomości ze swojego telefonu opublikowane w TVP. - To był szok dla mnie, ponieważ trwała kampania wyborcza i przez wiele dni TVP publikowała materiały, pochodzące z mojego telefonu, ale przedstawiając je w formie zmiksowanej do kontekstu aferalnego. Wtedy miałem przebłysk, że coś się stało złego - powiedział polityk KO.
Jak dodał, ostatecznie dowiedział się, że zastosowano przeciwko niemu oprogramowanie Pegasus w 2021 r., kiedy razem z żoną (Dorotą Brejzą) uruchomili telefon, w którym początkowo była zepsuta bateria. - Udało się odtworzyć oryginalne wiadomości i dzięki temu w sierpniu 2021 r. mogliśmy skierować pozew przeciwko TVP. W grudniu 2023 r. wygraliśmy sprawę przeciwko TVP o publikację wykradzionych SMS-ów z telefonu - przypomniał Brejza.
Jak podkreślił, dzięki zachowaniu dwóch telefonów, do których włamano się przy użyciu Pegasusa, analitycy z Citizen Lab i Amnesty International mogli je przebadać i stwierdzić, że urządzenia te były poddane ok. 40 atakom Pegasusem. Dodał, że inwigilacja jego rodziny, jak i środowiska politycznego, trwała sześć miesięcy, 24 godziny na dobę, a skończyła się kilka dni po wyborach parlamentarnych w październiku 2019 r.
REKLAMA
W ocenie Brejzy, wykorzystanie Pegasusa w trakcie kampanii wyborczej było uderzeniem w wolne wybory. - To narzędzie posłużyło do paraliżowania działalności posłów w trakcie kampanii wyborczej, do wyłączenia polityka opozycji, który ujawniał szereg afer z okresu kampanii wyborczej. To służby przeprowadziły wybory parlamentarne w 2019 r. - oświadczył.
Brejza, zapytany co było podstawą wszczęcia wobec niego kontroli operacyjnej powiedział, że były to "niewiarygodne pomówienia byłej działaczki PiS Agnieszki Ch., uzupełnione meldunkiem informacyjnym osobowego źródła informacji", które z kolei czerpało - według niego - informację od bardzo bliskiej współpracownicy wojewody z PiS działającej w tym samym czasie w "grupie hejterskiej PiS", atakując go anonimowo w sieci.
Dodał, że według jego źródeł osobami, które "parły do tej operacji" byli dyrektor bydgoskiej delegatury (CBA) Jarosław Szmyt oraz jego zastępczyni Zuzanna Mrozowska. Zdaniem Brejzy, został on "podczepiony" do śledztwa w sprawie tzw. pluszowych wiewiórek.
W październiku 2017 r. wybuchła tzw. inowrocławska afera fakturowa, gdy wyszło na jaw, że w magistracie wystawiano fałszywe faktury, które rzekomo pochodziły od firm mających w większości siedzibę w innych województwach. Nieprawidłowości wykryto w wydziale kultury, promocji i komunikacji społecznej, a po ich ujawnieniu Agnieszka Ch., która była naczelniczką tego wydziału, straciła pracę. Fałszywe faktury wystawiane były m.in. przy zamówieniach promocyjnych gadżetów, w tym np. pluszowych wiewiórek. O fałszywych fakturach zawiadomił prokuraturę ówczesny prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza (ojciec Krzysztofa Brejzy). Łączna kwota szkody wyrządzonej Urzędowi Miasta Inowrocław oraz Centrum Kultury i Sportu Ziemowit w Kruszwicy przekroczyła 300 tys. zł. Agnieszka Ch. winą obarczała przede wszystkim Krzysztofa i Ryszarda Brejzów.
REKLAMA
Świadek przekazał, że Agnieszka Ch. ostatecznie trafiła na ławę oskarżonych, ponieważ "prokuratura PiS zweryfikowała po wielu latach", że on nie miał ze sprawą nic wspólnego. - Ja w tej sprawie nie jestem oskarżonym. Prokurator Michał Kierski, który tworzył ten akt oskarżenia nie wzywa mnie jako świadka, mimo że wzywa 40 osób, a ja w aktach tej sprawy pojawiam się na co drugim protokole w pytaniach agentów politycznych CBA - powiedział Brejza.
Europoseł zwrócił uwagę, że Agnieszka Ch. dopiero w toku konfrontacji po 4 latach wycofała się zeznań przeciwko niemu. - Dlaczego konfrontacja została dokonana dopiero po 4 latach? Moim zdaniem to też jest rzecz, nad którą prokuratura powinna się pochylić i pociągnąć do odpowiedzialności prokuratorów i agentów, którzy celowo opóźniali tego typu proste czynności logiczne i procesowe, żeby wydłużać postępowanie dla celu politycznego - powiedział.
Jak ocenił, Pegasus był używany wobec niego m.in. ze względu na to, że był osobą, która ujawniała wówczas szereg afer władzy PiS. Wskazał na aferę "lewych nagród w rządzie PiS, które doprowadziły w ciągu miesiąca do spadku sondażowego o 10-12 pkt proc." - Drugim wektorem była osobista niechęć do mnie ze strony (prezesa PiS) Jarosława Kaczyńskiego, ponieważ podważałem jego rzekomy antykomunizm - zaznaczył europoseł. Jak dodał, ujawnił też, że środowisko PiS wzbogaciło się na uwłaszczeniu majątku narodowego.
"Pas transmisyjny"
Brejza zwrócił uwagę, że w 2011 r. był autorem raportu komisji śledczej ds. nacisków, która zajmowała się "śledzeniem polowania na Andrzeja Leppera". Raport ten - dodał - pokrywał się z sądowym wyrokiem, który potwierdził nielegalne działania m.in. polityków PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Europoseł podkreślił, że zasiadał także w komisji śledczej ds. Amber Gold. Mówił też o grupie hejterskiej założonej na WhatsAppie przez "znajomych" Zbigniewa Ziobry. Jak dodał, to oni "inspirowali ataki na niego".
REKLAMA
Zdaniem świadka, "najbardziej ewidentnym czynem" dokonanym przy użyciu Pegasusa, zmierzającym do dezintegracji sztabu, była kampania medialna TVP. - To były konferencje pana Joachima Brudzińskiego, mojego konkurenta, czyli szefa sztabu PiS, który żądał ode mnie przeprosin. To były konferencje polityków PiS, którzy wzywali do dymisji, a niektórzy, mimo że byłem już zarejestrowany do Senatu, oczekiwali żebym wycofał się z życia publicznego i zrezygnował z wyborów; wtedy Senat byłby PiS-owski - relacjonował.
Zapytany, co wie o istnieniu "pasa transmisyjnego" między Pegasusem, służbami, prokuraturą i Telewizją Publiczną, stwierdził, że to wszystko rzeczywiście było wówczas zespolone. - To był mechanizm stworzony do niszczenia polityków opozycyjnych, a z drugiej strony wpływania na opinię publiczną i uciszania wszelkich środowisk, które mogą postawić się Jarosławowi Kaczyńskiemu - powiedział.
- Co wiem o samym wycieku moich wiadomości? Wiem na pewno, że te materiały były w dyspozycji służb nadzorowanych przez pana Mariusza Kamińskiego. I uważam, że ten wątek powinna zbadać prokuratura, tego w jaki sposób doszło do nielegalnego wycieku do pana Samuela Pereiry - podkreślił Brejza. Chodzi o artykuły publikowane na portalu tvp.info, których autorem był Samuel Pereira. Materiały zawierały prywatną korespondencję polityka KO.
Brejza przekazał ponadto, że podsyłano mu, korzystając z programu Pegasus, wiadomości z linkami. - Linkami bardzo sprecyzowanymi personalnie i bardzo sprecyzowanymi pod kątem momentu wysłania i dostarczenia, które zawierały rzekome analizy wyborcze wpływając na to, co robiliśmy w początkowej fazie kampanii wyborczej" - podkreślił.
REKLAMA
Jak dodał, otrzymywał wiadomości z analizami w których podszywano się pod współpracownice sztabu wyborczego. - Ten SMS wyświetlał się w drzewie wiadomości tak, jakby była to wiadomość od tej osoby, a w części wysyłany był też i do niej, i do Jana Grabca posła, rzecznika PO - zaznaczył europoseł.
Wyjaśnił, że wiadomości, które otrzymywał zawierały linki do analiz dotyczących spraw programowych oraz spraw aktywności sztabu, "które dawały dobrą energię w początkowej fazie kampanii". Chodzi m.in. o akcję "Twój sztab", która - zdaniem polityka - aktywizowała internautów i była dobrze oceniana przez publicystów. - Przypominam sobie, i to zostało potwierdzone, że dostałem w sprawie m.in tej akcji analizę. Byłem zdziwiony, że ta akcja nie cieszy się popularnością, nie jest dobrym rozwiązaniem - dodał świadek.
Zapytany o pierwszego agenta operacyjnego, który prowadził jego sprawę zeznał: "według mojej wiedzy pierwsza agentka operacyjna prowadziła to postępowanie chyba przez dwa miesiące i po przejrzeniu mojego telefonu odmówiła udostępnienia materiałów uznając, że nie popełniłem żadnego czynu zabronionego".
- Została wymieniona na bardziej posłuszną agentkę operacyjną, która - jak ujawnili dziennikarze - niejako w zamian za korzyść materialną udostępniła i kontynuowała te nielegalne działania Pegasusem przez pięć miesięcy - dodał Brejza. Według niego, ta agentka w nagrodę została zastępcą naczelnika w delegaturze bydgoskiej CBA. - Można powiedzieć, że to była korzyść osobista oraz majątkowa - ocenił. Brejza mówił też, że rotacja agentów w jego sprawie była niespotykana.
REKLAMA
Europoseł powiedział, że widzi także "ścisły związek, korelację w postaci nagradzania ludzi, którzy uczestniczyli w tej brudnej prowokacji, a etatami w PKN Orlen". - Szef delegatury CBA, pan Jarosław Szmyt i pani Zuzanna Mrozowska, po tym jak wybuchła afera Pegasusa w styczniu 2022 roku "ewakuowali się" - można powiedzieć - do Orlenu - mówił Brejza.
Izraelski system
Na zakończenie poniedziałkowego posiedzenia komisja przegłosowała wnioski dowodowe. Witold Zembaczyński (KO) wnioskował o zwrócenie się m.in. do ministra sprawiedliwości o niezwłoczne przesłanie danych funkcjonariuszy CBA, którzy "w prowadzonych przez Prokuraturę Krajową sprawach występują jak ci, którzy w okresie od 16 listopada 2015 do 20 listopada 2023 r. kierowali pracą jednostek odpowiedzialnych za wdrożenie i eksploatację systemu Pegasus, zarówno na poziomie dyrektorów biura techniki operacyjnej CBA, jak i naczelników wydziałów odpowiedzialnych za zakup, wdrożenie i eksploatację systemu Pegasus" lub też wykonywali czynności z tym systemem, a także byli dyrektorami delegatur CBA, które prowadziły sprawę z tym systemem.
Patryk Jaskulski (KO) złożył wniosek o zwrócenie się do CBA o wskazanie funkcjonariuszy, którzy byli autorami lub brali udział w tworzeniu wiadomości phishingowych wysyłanych na numery telefonów Krzysztofa Brejzy. Chodzi o wiadomości, które miały umożliwić zainfekowanie telefonów oprogramowaniem Pegasus. Ponadto poseł zawnioskował m.in. o dane funkcjonariuszy CBA, którzy akceptowali i nadzorowali treść tych wiadomości oraz ile takich wiadomości wysłano.
Szefowa komisji Magdalena Sroka (PSL-TD) złożyła z kolei wniosek o zwrócenie się do CBA ws. dokumentacji stanowiącej sprawozdanie z przeprowadzonego audytu obejmującego funkcjonalność oprogramowania Pegasus.
REKLAMA
Posłuchaj
Pegasus to system, który został stworzony przez izraelską firmę NSO Group do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością.
Za pomocą Pegasusa można nie tylko podsłuchiwać rozmowy z zainfekowanego smartfona, ale też uzyskać dostęp do przechowywanych w nim innych danych, np. e-maili, zdjęć czy nagrań wideo oraz kamer i mikrofonów.
Czytaj także:
REKLAMA
IAR, PAP, paw/mg
REKLAMA