Karambol na S7. Sprawca tragicznego wypadku wpłacił poręczenie

Mężczyzna podejrzany o spowodowanie katastrofy na S7 pod Gdańskiem, w której zginęła czwórka dzieci, wpłacił 100 tys. zł poręczenia majątkowego. Obecnie przebywa pod policyjnym dozorem i codziennie musi stawiać się na komisariacie.

2024-11-15, 18:33

Karambol na S7. Sprawca tragicznego wypadku wpłacił poręczenie
Podejrzany o spowodowanie katastrofy na S7 wpłacił poręczenie majątkowe w wysokości 100 tys. zł. Foto: Adam Warżawa/PAP

Sąd zadecydował, że podejrzany musi wpłacić 100 tys. zł poręczenia majątkowego, aby pozostać na wolności. Rzecznik gdańskiej prokuratury Mariusz Duszyński poinformował, że zasądzona kwota wpłynęła w piątek.

Gdański sąd rozpatrywał sprawę 7 listopada. Utrzymał wówczas w mocy decyzję pierwszej instancji o niestosowaniu aresztu. Zwiększył jednak środki zapobiegawcze. Orzekł wobec podejrzanego kwotę poręczenia majątkowego w wysokości 100 tys. zł. 

Zarzuty dla kierowcy 

Podejrzany to 37-letni Mateusz M., kierowca tira, który wbił się w korek stojący na S7. Do katastrofy doszło 18 października o godz. 23.20.

W wyniku karambolu zginęła czwórka dzieci w wieku 7, 9, 10 i 12 lat. Ponadto 15 osób zostało rannych. Sprawcy grozi do 15 lat pozbawienia wolności.

REKLAMA

Okoliczności

Do wypadku doszło na remontowanym odcinku S7 w Borkowie koło Gdańska. Łącznie w katastrofie brało udział 21 pojazdów, w tym 18 samochodów osobowych i 3 ciężarowe. Łącznie poruszało się nimi 56 osób.

Obowiązywało tam ograniczenie do 50 km/h. "Oznacza to, że podejrzany znacznie przekroczył dozwoloną prędkość na tym odcinku drogi, bo przekroczył ją o 39 km/h" - informowała prokuratura. 

Nie przyznał się

Podejrzany nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Odmówił również składania wyjaśnień. Odpowiadał jedynie na pytania obrońców. W chwili wypadku Mateusz M. był trzeźwy. Nie używał również telefonu komórkowego.

Prokuratura składała wniosek o tymczasowe aresztowanie, jednak sąd go nie uwzględnił. Zadecydowano o zastosowaniu dozoru policyjnego. Ponadto podejrzany musi stawiać się codziennie na komisariacie.

REKLAMA

Czytaj także:

PAP/egz

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej