Walka na ulicach, protesty w Gruzji przybierają na sile. "Rewolucja fajerwerków"?
- Protesty będą trwały. Rozwinęły się i zdywersyfikowały. Na przykład manifestacja wymusiła na państwowym kanale telewizyjnym, że dopuści na antenę społeczeństwo obywatelskie - przekazał portalowi polskieradio24.pl Kakha Gogolaszwili, były dyplomata z Tbilisi. W stolicy Gruzji protestujący bronią przed armatkami wodnymi, używając fajerwerków. Manifestacje są też w innych miejscach w kraju. Czy to nowa rewolucja, rewolucja fajerwerków? Zdaniem dyplomaty, nie można tego wykluczyć.
2024-12-01, 22:00
Masowe protesty trwają od czterech dni. - Manifestacje stale się poszerzają, pojawiają się też nowe formy oporu - wskazuje Kakha Gogolaszwili, były dyplomata z Tbilisi, który negocjował zawartą w 2014 roku umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską.
Prozachodnie protesty wybuchły, gdy władze Gruzji zatrzymały negocjacje z UE do 2028 roku. Zrezygnowały też z unijnej pomocy finansowej. A wszystko to miało miejsce po wyborach parlamentarnych 26 października, w których doszło do wielu naruszeń. O nowe wybory zaapelował w czwartek w rezolucji Parlament Europejski. Jest to także postulat opozycji w Gruzji i zapewne wielu manifestujących.
- W wielu miastach ludzie wyszli na ulice i domagali się nowych wyborów. Liczba protestujących rośnie każdego dnia, każdego dnia dochodzi do starć z policją - zauważa nasz rozmówca.
Formy protestu są różne. Dyplomata zaznaczył, że w Tbilisi manifestanci domagali się rezygnacji kierownictwa stacji i "oddania TV ludziom". Jak mówi, zablokowano ulicę przed siedzibą nadawcy i wymuszono w ten sposób deklaracje o dopuszczeniu na antenę przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego.
REKLAMA
Pytany, czy będzie to kolejne rewolucja, "rewolucja fajerwerków", Kakha Gogolaszwili odpowiada, że "nie można wykluczyć".- "Kto to wie?".
Łuna z fajerwerków
Niektórzy protestujący w Tbilisi używają fajerwerków, by bronić się przeciwko armatkom wodnym.
Jednak duże protesty mają miejsce nie tylko w Tbilisi. Także w Kutaisi, trzecim największym mieście Gruzji, położonym na zachodzie kraju.
REKLAMA
Internauci komentują, że to najpewniej największy tego rodzaju protest, jaki miał miejsce w Kutaisi.
- "Odrobaczyć jak kota, spalić żywcem". Co tydzień Kreml rozdaje metodyczki
- O co chodzi protestującym i jaki plan mają władze? Negocjator z UE z Tbilisi wyjaśnia
Demonstracje odbywały się w Batumi, Rustawi, Zugdidi. Według mediów zablokowano drogę do miasta portowego Poti (nad Morzem Czarnym).
REKLAMA
Ważna decyzja prezydent Gruzji
Dyplomata w rozmowie z portalem polskieradio24.pl wskazał także na decyzję prezydent Salome Zurabiszwili.
Prezydent oświadczyła, że nie uznaje legalności nowego parlamentu i pozostanie w parlamencie do czasu przeprowadzenia nowych wyborów.
14 grudnia specjalne kolegium ma wybrać nowego prezydenta - jest ono zdominowane przez partię rządzącą, Gruzińskie Marzenie. Sytuacja jest zatem napięta.
REKLAMA
Opozycja zaczyna się znów jednoczyć, Zachód reaguje
Jak zauważył Gogolaszwili, ważną decyzję podjęła opozycja. - Partie polityczne utworzyły radę koordynacyjną i obiecały podejmować decyzje tylko wspólnie - wskazuje nasz rozmówca.
W reakcji na wydarzenia w Gruzji, w sobotę rząd USA wstrzymał Dialog Strategiczny z Tbilisi i potępił brutalne represje wobec protestujących.
Solidarność z protestującymi i żal z powodu wyboru władz Gruzji wyraziła szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas. Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej wraz z komisarz ds. rozszerzenia Martą Kos wydały 1 grudnia oświadczenie w sprawie deklaracji premiera Gruzji. "„UE ponownie wyraża swoje poważne obawy dotyczące dalszego pogorszenia się stanu demokracji w kraju, w tym naruszeń, do których doszło w okresie przedwyborczym i w wyborach parlamentarnych. W tym kontekście UE oczekuje końcowego raportu OBWE/ODIHR i jego zaleceń. Unia Europejska stoi po stronie narodu gruzińskiego i jego wyboru europejskiej przyszłości. Drzwi Unii Europejskiej pozostają otwarte, a powrót Gruzji do europejskich wartości i droga do przystąpienia do Unii Europejskiej leży w rękach gruzińskiego kierownictwa” - czytamy w oświadczeniu.
Pod koniec grudnia KE w poprzednim składzie zawiesiła proces akcesyjny Gruzji, domagając się wyjaśnienia nieprawidłowości w procesie wyborczym i tego, by Gruzja zaczęła przestrzegąć unijnych zasad.
REKLAMA
Także w niedzielę państwa bałtyckie zdecydowały się wprowadzić sankcje przeciwko odpowiedzialnym za represje w Gruzji. Taką informację podał na platformie X szef litewskiego resortu spraw zagranicznych Gabrielus Landsbergis.
Wcześniej w sobotę doszło do rozmowy telefonicznej prezydent Gruzji z polskim prezydentem Andrzejem Dudą.
REKLAMA
Z kolei Dmitrij Miedwiediew, wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Narodowego, w skandalicznych słowach groził protestującym w Gruzji ("to się źle kończy"), i gruzińskiej prezydent.
W czasie protestów w Gruzji policja działa bardzo brutalnie. Kilkadziesiąt osób zostało rannych, w tym także dziennikarze.
Więcej na ten temat O co chodzi demonstrującym? Jaki plan mają władze Gruzji?>>>
REKLAMA
PolskieRadio24.pl/in./Agnieszka Kamińska
REKLAMA