Rosjanie nie chcą ginąć za podwójny żołd. Coraz mniej ochotników
Napływ ochotników do armii rosyjskiej zauważalnie zmalał i to mimo podwojenia zapłaty za zawarcie kontraktu - podał niezależny rosyjski serwis Meduza. Obecnie werbowanych jest średnio około 600 osób dziennie, a to może nie kompensować strat ponoszonych przez wojska Putina w Ukrainie.
2024-12-04, 10:55
Serwis oszacował skalę poboru żołnierzy kontraktowych za pomocą kwartalnych sprawozdań z wykonania budżetu federalnego, zawierających dane dotyczące wydatków państwa na wypłaty za zawarcie kontraktu. Na ich podstawie niezależni badacze co trzy miesiące obliczają przybliżoną liczbę ochotników wstępujących w szeregi armii rosyjskiej. Meduza porównała dane za trzeci kwartał 2024 r. z wcześniejszymi wynikami.
Rekrutacja kontraktowego personelu w trzecim kwartale spadła w porównaniu do drugiego kwartału - świadczy o tym spadek wydatków mimo jednoczesnego podwojenia premii za zaciągnięcie się do wojska. Od 1 sierpnia wzrosła ona ze 195 tys. do 400 tys. rubli (z ok. 7,5 tys. do ok. 15,5 tys. zł).
Straty nieodwracalne wynoszą ponad 600 osób dziennie
Meduza oszacowała również dynamikę wzrostu liczby ofiar śmiertelnych oraz tzw. strat nieodwracalnych (żołnierzy trwale niezdolnych do dalszej służby). Zdaniem portalu, do połowy 2024 r. na froncie ginęło 200-250 osób dziennie. Można więc przyjąć, że podczas obecnego konfliktu na każdego poległego przypada 1,7–2 ciężko rannych. Oznacza to, że łącznie straty nieodwracalne sięgają 600-750 osób dziennie - podsumowuje portal.
W oparciu o aktualnie dostępne dane można szacować, jak twierdzi Meduza, że rekrutacja nowych żołnierzy kontraktowych ledwo pokrywa bieżące straty w ludziach ponoszone przez wojsko na froncie. Nie jest więc obecnie możliwe zgromadzenie wielotysięcznych rezerw, ale też nic nie wskazuje na gwałtowne załamanie się stanu liczebnego rosyjskiej armii.
REKLAMA
Meduza/PAP/WR
REKLAMA