Obrzędy kosztujące życie tysięcy zwierząt. Hinduska tradycja w ogniu krytyki
Dziesiątki tysięcy bawołów, kóz, a nawet gołębi i szczurów, zabito w ciągu dwudniowego finału festiwalu Gadhimai w Indiach. To odbywający się co pięć lat rytuał religijny, mający zapewnić Hindusom dobrobyt i przychylność bogów. Przeciwko masowej rzezi protestują jednak organizacje pro-zwierzęce, jednak niewiele mogą zrobić wobec braku jasnych zakazów prawnych.
2024-12-10, 13:47
"Najkrwawszy festiwal świata" odbywa się na przełomie listopada i grudnia w wiosce Bariyarpur w pobliżu granicy z Nepalem, w świątyni hinduskiej bogini pomyślności - Gadhimai. Uczestniczący w nim wierzą, że złożenie w ofierze zwierzęcia zapewni im pomyślność i spełnienie życzeń. Jest to także forma podziękowania za męskich potomków rodu.
W tym roku, w czasie finału festiwalu, w krwawej rzezi życie straciło co najmniej 4,2 tys. bawołów i dziesiątki tysięcy kóz, gołębi i szczurów - oceniają przedstawiciele Humane Society International India (HSI).
To i tak znacznie mniej, niż w poprzednich latach. W 2009 roku, kiedy kampanie przeciwko rzezi dopiero ruszały, co pięć lat ginęło nawet pół miliona sztuk zwierząt. Podczas zeszłej edycji, w 2019 roku - zarżnięto 250 tys. sztuk - szacuje HSI.
Wielopokoleniowa tradycja
Przeciwnicy zabijania zwierząt w imię obrzędów religijnych mierzą się niechęcią lokalnych mieszkańców, którzy podkreślają, że tradycja sięga ponad 200 lat, a ich rodziny uczestniczą w niej od kilkunastu pokoleń.
REKLAMA
- Jesteśmy jedenastym pokoleniem kontynuującym tę tradycję - przekazał "The Telegraph", arcykapłan Shivy Chaudhari. - To kwestia naszej tradycji i kultury, i każdy powinien to uszanować. Nie ma mowy o tym, żeby to powstrzymać - podkreślił.
- To wydarzenie odbywa się tylko raz na pięć lat, musimy więc to robić - mówił z kolei uczestnik tegorocznej Gadhimai, 20-letni Upendra Kushwaha, cytowany przez CNN. - To sprowadza na nas pomyślność, oddala od nas zagrożenia. To jest część naszej kultury, nasza tradycja - podkreślał.
Praca u podstaw
Mimo to, wolontariusze organizacji broniących zwierząt nie ustępują. Przez cały rok organizują spotkania, wykłady i pogadanki dla dzieci w szkołach. Rozmawiają też z władzami świątyni hinduskiej bogini.
- Zauważamy pewną zmianę w podejściu do festiwalu - mówi CNN dyrektorka nepalskiego Jane Goodall Institute Shristi Bhandari. Wskazała, że w tym roku, zamiast zabijać zwierzę, można było ofiarować określoną kwotę pieniędzy na rzecz przebłagania hinduskiej bogini, jednak nie wszyscy z tego skorzystali.
REKLAMA
- Ludzie, zwłaszcza kobiety, zaczęli być na to bardziej otwarci - zaznacza. - To duży krok naprzód. Dotarcie do niego zajęło lata - podkreślała Shristi Bhandari.
Dziurawe prawo
W 2014 roku Sąd Najwyższy Indii nakazał rządom stanów sąsiadujących z Nepalem ograniczenie eksportu i transportu zwierząt przeznaczonych na cele Gadhimai. W 2016 rok nepalski sąd najwyższy nakazał stopniowe wygaszanie zwyczaju rytualnego zabijania zwierząt- zaznacza CNN. Władze nie chcą jednak reagować gwałtownie, obawiając się zarzutów o brak szacunku do tradycji religijnej.
Czytaj także:
- "Jest to zadziwiający kraj". Różnorodność Indii oczami prof. Joanny Jurewicz
- Kobiety w Indiach wyszły na ulice, by "odzyskać noc". W tle brutalny mord i gwałt
Na razie aktywiści mogą więc tylko namawiać do zmiany zwyczajów i przeciwdziałać przemytowi zwierząt na cele krwawego festiwalu.
- Możemy tylko rozmawiać z ludźmi i przekonywać ich, nie mamy prawa zabierać im zwierząt - przyznają obrońcy praw zwierząt. - Żadne zwierzę nie powinno umierać w imię religii lub tradycji. Świątynie nie są rzeźniami i nie wolno nam ich w nie zamieniać - podkreślają.
REKLAMA
cnn.com, time.com, thetelegraph.co.uk, polskieradio24.pl/ mbl
REKLAMA