Naciskano na prokuratorów w sprawie ścigania Komosy? Jest doniesienie
Prokuratorzy, którzy za składanie wieńców przed pomnikiem smoleńskim w Warszawie, naciskali na ściganie Zbigniewa Komosy, mogą mieć kłopoty. Do prokuratury trafiło zawiadomienie ws. bezprawnej presji w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości.
2025-01-03, 07:40
O naciskach w sprawie ścigania Zbigniewa Komosy pisze "Gazeta Wyborcza". Dziennik ustalił, że w grudniu do Prokuratury Regionalnej w Warszawie wpłynęło zawiadomienie, którego go autorem jest prok. Andrzej Piaseczny. W Prokuraturze Okręgowej w Warszawie zajmował się on śledztwem w sprawie Komosy.
Prokurator w zawiadomieniu domaga się zbadania, czy jego ówcześni przełożeni nie popełnili przestępstwa oraz deliktu dyscyplinarnego. Śledczy mieli bowiem przez lata ścigać działacza składającego wieńce, będąc pod silną presją "z góry" - zaznacza "Wyborcza".
Wnioski prokuratury, uniewinnienia w sądzie
Zbigniew Komosa każdego miesiąca składa przed pomnikiem smoleńskim na placu Piłsudskiego wieńce z napisem "Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który, ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski". W czasach rządów Zjednoczonej Prawicy prokuratura cyklicznie oskarżała go o znieważenie pomnika, czyli występek z art. 261 Kodeksu karnego.
W jednej z takich spraw sąd rejonowy uniewinnił przedsiębiorcę, ale prokuratura - konkretnie asesor Marek Kozicki - wniosła apelację. W grudniu 2021 r. uniewinnienie podtrzymał Sąd Okręgowy w Warszawie. Uzasadnienie wyroku było druzgocące dla prokuratury. Sędzia podkreślała, że zachowanie Komosy nie wyczerpywało znamion znieważenia pomnika, treści na wieńcu nie były pogardliwe ani ośmieszające, a przedsiębiorcy chodziło o wyrażenie protestu wobec politycznego wykorzystywania katastrofy przez PiS.
REKLAMA
Analiza sprawy. "Nie ma podstaw do kasacji"
Mimo korzystnych dla Komosy orzeczeń sądów szefostwo Prokuratury Okręgowej w Warszawie domagało się od podwładnych wniesienia kasacji do Sądu Najwyższego. Sprawa trafiła do prokuratora Piasecznego. Ten przygotował 15-stronicową analizę, z której wynikało, że nie ma podstaw do kasacji. Ówczesna zastępca prokurator okręgowego w Warszawie Agnieszka Bortkiewicz nie podzieliła poglądu śledczego. "Należy wywieść kasację" - brzmiała jej dekretacja.
Dziennik informuje, że w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie nie znalazł się chętny do podpisania kasacji. Podpisał się pod nią Daniel Więckowski, ówczesny zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Śródmieście-Północ. We wrześniu 2022 r. Sąd Najwyższy kasację oddalił - podała "GW".
Źródła: IAR/PAP/pg
REKLAMA
REKLAMA