Wystartowały reżimowe "wybory" na Białorusi. Po ulicach chodzi wojsko
W niedzielę rano rozpoczęły się kontrolowane przez reżim pseudowybory prezydenckie, w których kolejny raz po władzę sięgnie dyktator Aleksandr Łukaszenka.
2025-01-26, 07:11
Reżimowe wybory na Białorusi
Po raz pierwszy w historii w ochronę lokali wyborczych w wyborach prezydenckich są zaangażowane nie tylko milicja, lecz także jednostki armii oraz oddziały zmobilizowanych rezerwistów sił specjalnych. Patrole wojskowe uzbrojone w broń automatyczną kontrolują ulice miast. Zgodnie z nowelizowaną w ubiegłym roku ustawą żołnierze i funkcjonariusze milicji mają prawo używać ostrej amunicji dla "podtrzymania porządku publicznego". Władze obawiają się powtórzenia masowych powyborczych protestów społecznych z sierpnia 2020 roku.
"Wybory" na Białorusi. Atmosfera strachu i represji
Białoruski dyktator, który sprawuje władzę od 31 lat, "kandyduje" na urząd prezydenta po raz siódmy. Żaden z jego czworga konkurentów nie reprezentuje opozycji demokratycznej. Żaden z nich podczas kampanii wyborczej nie skrytykował też reżimowej polityki Łukaszenki.
REKLAMA
"Wybory" przebiegają w atmosferze strachu i represji. Większość społeczeństwa odnosi się do nich obojętnie. Mieszkańcy są przekonani, że po raz kolejny będą sfałszowane. W kraju nie ma już partii opozycyjnych i niezależnych mediów. Propaganda państwowa prowadzi kampanię na rzecz Aleksandra Łukaszenki.
Zachód nie uznaje fałszywych wyborów na Białorusi
Przypomnijmy, że kraje zachodnie oraz organizacje narodowe już wcześniej oświadczyły, że nie uznają wyników "wyborów" na Białorusi za ważne, a samego głosowanie - za uczciwe. Białoruska opozycja nazywa to głosowanie "bez-wyborami" - bo nie ma w nim realnych oponentów ani szans na demokratyczny proces.
Liderka opozycji białoruskiej Swiatłana Cichanouska oświadczyła, że ani Białorusini ani społeczność międzynarodowa nie uznają wyników niedzielnych "wyborów". Parlament Europejski wezwał w rezolucji UE i państwa członkowskie, by nadal nie uznawały Łukaszenki jako prezydenta po "wyborach", które uznała za "fikcyjne".
REKLAMA
Białoruś. Propaganda reżimowych mediów
Na Białorusi głosowanie przedterminowe zaczęło się na kilka dni przed głównym dniem głosowania, a media reżimowe raportują propagandowe, fałszywe treści o rzekomej "niezwykłej aktywności" obywateli, którzy "uzyskali odporność na destrukcyjne wpływy" i "są zgodni co do kierunku, w którym powinien pójść kraj".
Formalnie do walki o urząd prezydenta stanęło pięcioro kandydatów, jednak wszyscy, oprócz niezmiennego od trzech dekad lidera, pełnią w nich funkcję formalną. Wśród "kandydatów" są liderzy proreżimowych partii oraz Hanna Kanapacka, była członkini opozycyjnej (zlikwidowanej już) Zjednoczonej Partii Obywatelskiej (AHP). Lokale na Białorusi będą otwarte do godz. 20.00 czasu lokalnego, za granicą zaś nie zostały one otwarte.
Sfałszowane wybory i masowe protesty na Białorusi w 2020 roku
W 2020 r., pomimo wyeliminowania poprzez aresztowania i sfingowane sprawy karne głównych pretendentów po stronie opozycji - Siarhieja Cichanouskiego i Wiktara Babaryki (dzisiaj odsiadują wyroki), wybory stały się okazją do zademonstrowania masowego protestu przeciwko Łukaszence.
Wówczas białoruski lider, zdaniem ekspertów - nie doceniając skali niezadowolenia społecznego, dopuścił do wyborów Swiatłanę Cichanouską. Propaganda nazywała ją "kurą domową" i "kotletową wróżką", próbując ośmieszać w oczach wyborców. Pomimo tego, według opozycji i niezależnych podliczeń (realne wyniki nigdy nie były ujawnione), to właśnie Cichanouska wygrała wybory, a po tym, gdy Łukaszenka został ogłoszony zwycięzcą z wynikiem 81 proc., Białorusini masowo wyszli na ulicę.
REKLAMA
Brutalne represje i tłumienie protestów
Brutalne tłumienie protestów i gwałtowne fale represji politycznych, które były bezprecedensowe nawet dla Białorusi, doprowadziły do zniszczenia lub emigracji opozycji politycznej, mediów, organizacji i aktywistów społecznych, a do więzień wpędziły tysiące ludzi. Po pięciu latach, jak informują obrońcy praw człowieka, represje stale trwają, a w więzieniach "za politykę" przebywa obecnie 1256 osób (co jednak nie jest pełną liczbą).
Po kampanii i brutalnych represjach 2020 r. kraje zachodnie podjęły decyzję o nieuznaniu ogłoszonych oficjalnie wyników wyborów, a Łukaszenka nie jest od tego czasu uznawany za prawowitą głowę państwa. Zachód utrzymuje kontakty z białoruską opozycją na emigracji, jednak jej realny wpływ i przełożenie na sytuację na Białorusi są znikome.
Źródła: IAR/PAP/hjzrmb
REKLAMA