Słaby występ Sochana w Paryżu. Tylko dwa "oczka" i wysoka porażka Spurs

Koszykarze Indiana Pacers pokonali w sobotę San Antonio Spurs 136:98 w drugim meczu tych drużyn w lidze NBA rozegranym w Paryżu. Jeremy Sochan w 14 minut zdobył dwa punkty i miał cztery zbiórki. Dwa dni wcześniej pierwsze spotkanie drużyna Polaka wygrała 140:110.

2025-01-26, 10:20

Słaby występ Sochana w Paryżu. Tylko dwa "oczka" i wysoka porażka Spurs
Jeremy Sochan w meczu z Indiana Pacers. Foto: PAP/EPA/Mohammed Badra

Chwiejna forma Sochana

Dla Sochana był to drugi mecz po powrocie na parkiet po przerwie spowodowanej bólem w dolnej części pleców. Zanim w czwartek pojawił się znów w składzie zespołu, opuścił 19 z poprzednich 34 meczów Spurs. W pierwszym spotkaniu z Pacers zaprezentował bardzo dobrą dyspozycję. Wchodząc z ławki rezerwowych, w 18 minut uzyskał 13 punktów, trafiając sześć z dziewięciu rzutów z gry, dziewięć zbiórek i trzy asysty. Miał też jedną stratę.

W sobotę, także jako rezerwowy, zanotował słabszy występ. Na parkiecie przebywał 14 minut, trafił jeden z pięciu rzutów za dwa punkty, miał po dwie zbiórki w obronie i w ataku, dwa przechwyty i cztery straty.

Najwięcej punktów dla ekipy z Teksasu zdobył tego dnia Harrison Barnes - 23, jej gwiazdor Francuz Victor Wembanyama, gorąco dopingowany przez publiczność, tym razem zanotował 20 pkt i 12 zbiórek, a Stephon Castle dodał 17 "oczek". Dwucyfrową zdobycz miał jeszcze tylko Chris Paul - 11 i osiem asyst.

Liderami zespołu z Indianapolis byli Tyrese Haliburton - 28 pkt (z czego 16 w dwuipółminutowym fragmencie pod koniec trzeciej kwarty), Kameruńczyk Pascal Siakam - 23 i 11 zb., Andre Nembhard - 15 i 9 as. oraz Miles Turner - 14.

Klęska "Ostróg", Pacers wzięli srogi rewanż

Rewanżowy mecz tych drużyn w hali Accor Arena (dawniej Bercy), która ponownie wypełniła się 15 935 widzami, układał się inaczej niż pierwsze spotkanie, wygrane w porywającym stylu przez San Antonio 140:110. Tym razem Pacers dyktowali warunki od pierwszej połowy, którą wygrali 65:50. Na początku trzeciej kwarty Spurs rzucili się do odrabiania strat i po trafieniach Wembanyamy i "trójce" Paula dwukrotnie wychodzili na prowadzenie 77:76 i 80:79. Słynący z dobrej obrony zespół trenera Ricka Carlisle'a opanował jednak sytuację i dzięki świetnej grze Haliburtona, który trafił sześć kolejnych rzutów, po jej zakończeniu prowadził 95:86. W ostatniej odsłonie, wygranej 38:12, tylko powiększył różnicę.

Koszykarze Indiany mieli w tym spotkaniu 52-procentową skuteczność rzutów z gry, podczas gry rywale - 41,2 proc.

Spurs z bilansem 20 zwycięstw i 23 porażek, zajmują 12. miejsce w Konferencji Zachodniej, natomiast Pacers (25-20) - piątą na Wschodzie.

Czytaj także:

Źródło: PAP/BG

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej