To przejdzie do historii. Cichanouska na czele marszu w Warszawie. Szły z nią setki Białorusinów
Setki Białorusinów przeszły ulicami Warszawy. A na ich czele, co było niespodzianką, szła Swiatłana Cichanouska, prezydent elekt Wolnej Białorusi. Białorusini pokazali w ten sposób, że Wolna Białoruś żyje i walczy. W pochodzie w sumie uczestniczyły tysiące osób, w tym działacze różnych frakcji opozycji, aktywiści. Wszyscy demonstrowali nadzieję, wdzięczność za wsparcie, wolę walki i niezgodę na to, co reżim samowolnie robi w ich kraju. Nieśli potężną biało-czerwono-białą flagę o długości 350 metrów.
Agnieszka Kamińska
2025-01-26, 19:00
Marsz zorganizowano 26 stycznia, bo tego dnia reżim zorganizował imitację wyborów, by ogłosić kolejną kadencję uzurpującego sobie urząd prezydenta Alaksandra Łukaszenki.
"Farsa, specoperacja" - Swiatłana Cichanouska powiedziała na wiecu w Warszawie, że na nazwanie pseudowyborów prezydenckich 26 stycznia na Białorusi jest wiele określeń. Być może najtrafniejsze to kpina z procedur wyborczych - zauważyła. Podkreśliła, że Białorusini na uchodźstwie będą kontynuować walkę.
Manifestujący przeszli w marszu spod Placu Trzech Krzyży obok pomnika Mikołaja Kopernika na plac Zamkowy. W pochodzie szli także współpracownicy Swiatłany Cichanouskiej, a także przedstawiciele innych sił politycznych. Na wiecu występowali opozycjoniści i działacze z różnych środowisk diaspory. Zaprezentowano zatem nie tylko wolę walki, ale także jedność.
Prezydent elekt Cichanouska brała wcześniej udział w konferencji w Warszawie w Muzeum Wolnej Białorusi, na której przekazała, iż z radością przyjmuje decyzję USA, UE i w sumie blisko 40 państw, by nie uznawać tych "niewyborów". Po raz pierwszy stało się to jeszcze przed dniem pozorowanego "głosowania". Jak mówiła, Łukaszenka jest przestępcą, który wraz z Putinem przetrzymuje 9 milionów Białorusinów jako zakładników i stworzył zagrożenie dla sąsiadów Białorusi.
REKLAMA
"W naszej sytuacji każde wasze słowo wsparcia jest ważne. Nie zdajecie sobie sprawy"
Paweł Łatuszka, zastępca Cichanouskiej w Zjednoczonym Gabinecie Przejściowym, mówił w Muzeum Wolnej Białorusi, że Białorusini na uchodźstwie walczą na dwóch kierunkach, politycznym i prawnym. Dodał, że rząd Litwy skierował do trybunału w Hadze wniosek o ukaranie Łukaszenki za transgraniczną zbrodnię deportacji. Chodzi o to, że setki tysięcy Białorusinów musiało opuścić kraj z racji prześladowań. Wedle prawników, jest to forma zbrodni przeciw ludzkości.
Portalowi PolskieRadio24.pl Paweł Łatuszka powiedział, że potrzebna jest inwestycja w białoruski naród, a takie działanie jest w interesach narodu polskiego i państw europejskich. I tylko naród białoruski jest gwarantem niepodległości, wolności - dodał. Wskazał na zagrożenie, iż na granicy UE staną żołnierze rosyjscy lub Białorusini przebrani w rosyjskie mundury.
Na wartości wolności, niepodległości, dążeniu do pociągnięcia reżimu do odpowiedzialności za zbrodnie, musi bazować strategia, którą państwa zachodnie powinny wypracować w odniesieniu do Białorusi - podkreślił dyplomata. I zaznaczył, że Polacy często nie zdają sobie sprawy, jak wiele znaczą nawet zwykłe słowa wsparcia, w takiej sytuacji, w jakiej są Białorusini na emigracji. Często ich rodziny przebywają wciąż w ojczyźnie. To trudne sytuacje. Ale oczywiście warto, by to nie tylko były słowa - by za słowami szły też czyny.
REKLAMA
Pokrzyżowano Łukaszence szyki: chciał legitymacji, a jego status tylko się pogorszył
Jak powiedziała portalowi PolskieRadio24.pl Anna Krasulina, sekretarz prasowa Swiatłany Cichanouskiej, tym razem w państwach demokratycznych już nawet nie było mowy o sfałszowanych wyborach. Po prostu uznano, że żadne wybory nie mają miejsca. Dlatego Łukaszenka zamiast zyskać legitymację - pogłębił swoją "delegitymację".
I dodała, że obecnie siły demokratyczne wypierają reżim z kolejnych pól, takich jak na przykład międzynarodowe instytucje demokratyczne. Przytoczyła słowa Cichanouskiej, że Białorusini chcą osłabić sojusz dyktatorów - Putina i Łukaszenki. I starają się stworzyć alternatywną Białoruś - na razie na emigracji.
Marsz Białorusinów
Przed marszem białoruskim na konferencji z udziałem Swiatłany Cichanouskiej, Pawła Łatuszki, jej zastępcy, Andżeliki Mielnikawej i Stanisławy Glinnik, spikerek Rady Koordynacyjnej.
Stanisława Glinnik, wnuczka opozycjonisty Stanisława Szuszkiewicza, pierwszej głowy wolnego państwa białoruskiego i współtwórcy rozpadu ZSRR, a obecnie wicespikerka Rady Koordynacyjnej Białorusi, przypomniała w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl, że w zeszłym tygodniu polski Senat uznał parlament Białorusi na uchodźstwie. W tym tygodniu delegacja Rady Koordynacyjnej uda się do Strasburga, by po raz pierwszy w historii Białoruś była reprezentowana na tak wysokim poziomie.
REKLAMA
W tym tygodniu w Warszawie miało miejsce posiedzenie Rady Koordynacyjnej, na którym, jak mówi Stasia Glinnik, przyjęto deklarację w sprawie odpowiedzialności reżimu za zbrodnie. Na posiedzeniu byli obecni także polscy posłowie, Grzegorz Schetyna i Robert Tyszkiewicz.
W Warszawie odbyło się także Forum "Białorusini zasługują na lepsze", gdzie prezentowano pomysły na to, co można zrobić dla Białorusi. Marsze Wolnych Białorusinów miały miejsce także w innych miastach, w innych państwach. Na przykład w Kłajpedzie, Rydze, Bolonii, Sztokholmie.
Pseudowybory na Białorusi
Białorusini podkreślają, że w ich kraju ma miejsce spektakl przygotowany przez uzurpatora. Sam Alaksandr Łukaszenka pojawił się w lokalu wyborczym razem ze swoim psem, białym szpicem, co jednak jest niezgodne z białoruskimi przepisami.
REKLAMA
Co więcej, Łukaszenka stwierdził, że kobieta nie może rządzić krajem. "Co za trauma" - komentuje działaczka i dziennikarka Hanna Liubakowa.
Na ulicach kraju widać wojskowych. Na Białorusi są problemy z internetem. Czas "udawanych" wyborów poprzedziły liczne represje.
***
REKLAMA
Źródło: PolskieRadio24.pl/Agnieszka Kamińska
REKLAMA