"Rosja zagraża teraz całej Europie". Przywódcy komentują szczyt w Paryżu
- Przyszłość Ukrainy jest dla Europy kwestią egzystencjalną - powiedział w poniedziałek w Paryżu premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer po nieformalnym spotkaniu europejskich przywódców na temat Ukrainy. - Europa musi odegrać swoją rolę - dodał. Z kolei premier Danii Mette Frederiksen stwierdziła, że "Rosja zagraża teraz całej Europie".
2025-02-17, 22:23
Szczyt w Paryżu. Starmer, Frederiksen i Scholz komentują
Emmanuel Macron zorganizował nieformalny szczyt w Paryżu po tym, jak Donald Trump zapowiedział "natychmiastowe rozpoczęcie negocjacji z Rosją ws. zakończenia wojny w Ukrainie". Premier Wielkiej Brytanii po szczycie stwierdził, że jego kraj jest gotów zaangażować brytyjskie siły, jeśli zostanie zawarte trwałe porozumienie pokojowe. - Musi jednak istnieć amerykańskie zabezpieczenie, ponieważ gwarancja bezpieczeństwa USA jest jedynym sposobem, aby skutecznie powstrzymać Rosję przed ponownym atakiem na Ukrainę - zaznaczył Starmer.
Podkreślił, że "to oczywiste, że Stany Zjednoczone nie opuszczą NATO, ale Europejczycy będą musieli się bardziej postarać".
Przywódcy byli zgodni, że Europa musi wzmocnić swoje bezpieczeństwo. - Rosja, niestety, zagraża teraz całej Europie - przestrzegła premier Danii. Dodała, że "Moskwa ma imperialne marzenia". - Dlatego bardzo zależy mi na szybkim zawieszeniu broni, ponieważ mogłoby ono dać Putinowi i Rosji lepszą okazję do ponownej mobilizacji i zaatakowania Ukrainy lub innego kraju w Europie - uważa Mette Fredriksen.
Za zniesieniem unijnej procedury nadmiernego deficytu przy nakładach na obronność opowiedział się Olaf Scholz. Kanclerz Niemiec złożył taką propozycję innym unijnym przywódcom, którzy przyjechali do Paryża rozmawiać o sytuacji wokół wojny w Ukrainie. Szef niemieckiego rządu swoją propozycją chce ułatwić konieczne w obecnej sytuacji wyższe nakłady na obronność.
REKLAMA
"WP": państwa europejskie mogą wysłać do Ukrainy 30 tys. żołnierzy
Oficjalnie politycy nie chcieli wypowiadać się na temat konkretnych decyzji o wysłaniu sił do Ukrainy. - Umówiliśmy się, że będziemy dyskretni - powiedział Donald Tusk na konferencji prasowej. Z kolei jak donosi "Washington Post", jeden z pomysłów, do których dotarła gazeta, przewiduje w wypadku zakończenia konfliktu i zamrożenia linii frontu wysłanie do Ukrainy paru brygad, o łącznej sile 25-30 tys. żołnierzy państw europejskich.
Nie byliby oni rozmieszczeni bezpośrednio na linii rozgraniczenia, ale stacjonowaliby na Ukrainie, pełniąc rolę sił odstraszania. Plan zakłada, że dodatkowe siły mogłyby być w pogotowiu, aby przyjść na odsiecz, gdyby wojska w Ukrainie musiały zostać użyte.
W Paryżu w poniedziałek spotkali się szefowie rządów Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch, Polski, Hiszpanii, Holandii i Danii, a także przewodniczący Rady i Komisji Europejskiej oraz sekretarz generalny NATO.
REKLAMA
Źródło: Polskie Radio/PAP/"Le Figaro"/ak
REKLAMA