Seul otwarty na przyjęcie jeńców z Ukrainy. Jeden warunek

Korea Południowa jest otwarta na przyjęcie dwóch jeńców reżimu Kim Dzong Una, którzy zostali schwytani przez Ukraińców - przekazał szef południowokoreańskiego MSZ Cho Tae-yul. Zwrócił jednak uwagę na kluczowy wymóg, bez którego nie będzie to możliwe.

2025-02-26, 14:47

Seul otwarty na przyjęcie jeńców z Ukrainy. Jeden warunek
Z lewej: szef południowokoreańskiej dyplomacji Cho Tae-yul. Z prawej: żołnierz reżimu Kima na wojnie Rosji z Ukrainą. Foto: PAP/EPA/YONHAP & Rex Features/East News

Seul daje zielone światło, ale pod jednym warunkiem

Szef dyplomacji odniósł się do sprawy w środę podczas posiedzenia komisji ds. zagranicznych i zjednoczenia Zgromadzenia Narodowego. Zadeklarował, że Seul jest skłonny przyjąć jeńców, ale postawił też jeden warunek - pozostanie w Korei Południowej, czyli de facto ucieczka z reżimu Kima - poinformował "The Korea JoongAng Daily".

- Ich osobista zgoda jest warunkiem wstępnym - powiedział Cho, cytowany przez południowokoreański dziennik. Dyplomata dopowiedział, że jeśli jeńcy "wyrażą chęć ubiegania się o azyl w Korei Południowej, sprawa jest jasna - zgodnie z konstytucją zostaną przyjęci jako nasi obywatele".

Jeden z jeńców rozważa ubieganie się o azyl

Żołnierze z Korei Północnej zostali schwytani w zachodniej części obwodu kurskiego w Rosji. Poinformował o tym prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Z kolei Seul przekazał stronie ukraińskiej, że jest gotowy dać zielone światło w kwestii przyjęcia jeńców. Spotkało się to z pozytywną reakcją Kijowa i deklaracją, że przekazanie schwytanych na froncie Koreańczyków "jest wykonalne".

"The Korea JoongAng Daily" przypomniał że jeden jeńców, przedstawiający się jako Ri, oświadczył w rozmowie z południowokoreańskim dziennikiem "Chosun Ilbo" (wywiad ukazał się 19 lutego), że w kwestii ucieczki "jest zdecydowany w 80 proc." i że myślał o ubieganiu się o status uchodźcy.

REKLAMA

"Nie wiedziałem, że trafię na front"

Ri opowiadał, że ma 26 lat i walczy od początku stycznia. Z kolei w obwodzie kurskim znalazł się kilka tygodni wcześniej. Relacjonował, że pierwsza fala żołnierzy północnokoreańskich, która wsparła Rosjan w wojnie, "poniosła duże straty na skutek ataków dronów i ostrzału artyleryjskiego". Żołnierz przyznał, że sam został poważnie ranny w szczękę oraz w ramię.

Z jego opowieści wynika,  że Koreańczycy nie mieli odpowiednej osłony ogniowej ze strony Rosjan, którzy niezbyt precyzyjnie - jak wynika z rozmowy - strzelali za linię wroga, zadając przy tym straty swoim azjatyckim sojusznikom. 

Czytaj także:

Ri przekonywał, że nie miał świadomości, iż trafi na front. I że otrzymał zapewnienie, iż jedzie do Rosji na szkolenie jako zagraniczny student. Ostatecznie w połowie grudnia trafił do obwodu kurskiego. - Przeszliśmy podstawowe szkolenie, ale nie było żadnej konkretnej strategii walki z dronami. Kładziono nacisk na szybką ucieczkę, ukrywanie się lub strzelanie do dronów z ziemi - relacjonował.

REKLAMA

Dodał ponadto, że jeszcze na Półwyspie Koreańskich wmawiano im nieprawdę, że operatorami ukraińskich dronów są żołnierze z Korei Południowej

Źródła: "The Korea JoongAng Daily"/PAP/łl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej