Morawiecki odpowie za wybory kopertowe? "Kaczyński szukał jelenia"
2025-03-01, 16:00
- Jeden z bardzo bliskich współpracowników premiera Morawieckiego, gdy rozmawialiśmy o ewentualnych przyszłych zarzutach dotyczących wyborów kopertowych, powiedział mi, że oni są pewni, że te zarzuty wobec premiera będą. A to dlatego - i tu padło takie stwierdzenie - że starzy partyjni towarzysze, czyli Sasin i Kamiński, odmówili podpisania dokumentów, a premier Morawiecki został zmuszony, żeby te dokumenty podpisywać, żeby te wybory wprowadzić w życie - powiedział w podcaście Polskiego Radia "Strefa Wpływów" dziennikarz Jacek Czarnecki.
Prowadzący podcast Polskiego Radia "Strefa Wpływów" poruszyli wątek rozliczeń rządów PiS, które zapowiadał premier Donald Tusk.
W opinii Rocha Kowalskiego te rozliczenia w ostatnim czasie rzeczywiście przyspieszyły. Dziennikarz Polskiego Radia 24 wskazał tu działania dotyczące Dariusza Mateckiego, Zbigniewa Ziobry i Mateusza Morawieckiego. Przypomnijmy, że były premier usłyszał w prokuraturze zarzuty przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków urzędniczych. Ma to związek z przygotowaniami do wyborów prezydenckich sprzed pięciu lat, głosowanie miało się odbyć korespondencyjnie.
Posłuchaj
"Test lojalności"
- Premier Morawiecki ignorował opinie prawne, które wprost mówiły - to wyszło w trakcie pracy komisji śledczej - nie ma takich możliwości, to będzie złamanie prawa. Ze skrzynki Michała Dworczyka dowiedzieliśmy się, że przecież nawet nie było gwarancji, a właściwie rząd wiedział, że nie da się drugiej tury tych wyborów przeprowadzić po dwóch tygodniach. Jak nazwać działania, które mają doprowadzić do przeprowadzenia wyborów, których nie da się przeprowadzić, inaczej niż swego rodzaju zamachem stanu - stwierdził Roch Kowalski.
Renata Grochal stwierdziła, że "był to test lojalności partyjnej, lojalności wobec Jarosława Kaczyńskiego". - Kaczyński szukał "jelenia", który by się zgodził, podpisać to, co trzeba było podpisać. Jacek Sasin i Mariusz Kamiński okazali się mądrzejsi. Zresztą Jarosław Kaczyński na posiedzeniu komisji śledczej zapytany, dlaczego Sasin nie podpisał, odpowiedział, że widocznie bał się, że to będzie się wiązało dla niego z odpowiedzialnością prawną. Morawiecki dał się przetestować i teraz za to odpowie - podkreśliła dziennikarka radiowej Trójki.
REKLAMA
Jacek Czarnecki zgodził się z opinią Renaty Grochal i przytoczył słowa "jednego z bardzo bliskich współpracowników premiera Morawieckiego". - Gdy rozmawialiśmy o ewentualnych przyszłych zarzutach dotyczących wyborów kopertowych, powiedział mi, że oni są pewni, że te zarzuty wobec premiera będą. A to dlatego - i tu padło takie stwierdzenie - że starzy partyjni towarzysze, czyli Sasin i Kamiński, odmówili podpisania dokumentów, a premier został zmuszony, żeby te dokumenty podpisywać, żeby te wybory wprowadzić w życie.
"To działalność mafijna"
Dziennikarze Polskiego Radia byli zgodni także w kwestii Dariusza Mateckiego, któremu prokuratura ma postawić zarzuty związku z aferą dotyczącą Funduszu Sprawiedliwości. Poseł ma usłyszeć zarzuty dotyczące między innymi działań mających na celu osiągnięcie korzyści majątkowej i osobistej oraz zawarcia umów o fikcyjny etat w Lasach Państwowych.
Renata Grochal stwierdziła, że takie postaci jak Matecki nigdy nie powinny trafić do życia publicznego. Podkreśliła, że Matecki "dostawał nienależne pieniądze z Lasów Państwowych". - Został tam zatrudniony, bodajże zarobił pół miliona złotych, a ani razu nie pojawił się w pracy, nie logował się do takiego specjalnego systemu. On twierdzi, że pracował zdalnie. Drugi zarzut jest taki, że z Funduszu Sprawiedliwości do powiązanych z nim fundacji poszło kilkanaście milionów złotych. Te pieniądze zostały przeznaczone m.in. na wsparcie lokalnych portali, gdzie te portale były powołane do tego, żeby sławić polityków Suwerennej Polski, a co więcej ich pracownicy, do takiej specjalnej koperty wkładali część swojego wynagrodzenia, tzw. darkowe, po prostu musieli się dzielić z Mateckim. To jest po prostu działalność mafijna - powiedziała Grochal.
Polska Fundacja Narodowa pod lupą. "30 milionów to dopiero początek"
Rozliczenia zaczęły się też w Polskiej Fundacji Narodowej. Nowy zarząd poinformował, że na ok. 30 mln zł szacuje szkody w majątku fundacji, których dokonać miało byłe kierownictwo w latach 2017-2024. Do Prokuratury Krajowej trafić ma w tej sprawie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
REKLAMA
Polska Fundacja Narodowa została powołana w listopadzie 2016 r. decyzją ówczesnej premier Beaty Szydło. Założyło ją 17 spółek skarbu państwa. Zadaniem fundacji miała być promocja wizerunku Polski za granicą.
- Uważam, że dopiero teraz się okazuje, że rację miał Adam Bodnar, kiedy my tutaj wszyscy wieszaliśmy na nim psy i było też niezadowolenie w Kancelarii Premiera z tego, że te rozliczenia się tak ślimaczą, ale dzisiaj się okazuje, że ten rok był potrzebny na zebranie materiałów. Po to, żeby to postępowanie nie było polityczne, tylko w sposób sensowny i kompetentny pokazał, gdzie kradło się pieniądze za czasów PiS - powiedziała Renata Grochal.
Podobnie uważa Jacek Czarnecki. - Eksperci prawni Polskiej Fundacji Narodowej też dzisiaj o tym mówili, że te ich rozliczenia nie mogły iść szybciej. Trzeba było po prostu sprawdzać każdą złotówkę, każdą decyzję i to idzie wolno i te 30 milionów, które dziś ogłoszono, to jest dopiero początek, bo przypuszczam, że ta Fundacja ma trochę więcej za uszami, niż tylko te 30 milionów złotych - zaznaczył.
***
REKLAMA
Każdy odcinek "Strefy wpływów" dostępny jest na platformie podcastowej Polskiego Radia i na kanale YouTube Polskiego Radia 24.
"Strefa wpływów" to wspólny podcast polityczny radiowej Jedynki, radiowej Trójki i Polskiego Radia 24. Renata Grochal, Jacek Czarnecki i Roch Kowalski analizują najważniejsze wydarzenia polityczne tygodnia.
***
Podcast: Strefa wpływów
Prowadzący: Renata Grochal, Roch Kowalski, Jacek Czarnecki
Data emisji: 28.02.25
Godzina emisji: 18.00
REKLAMA
PR24/paw
REKLAMA