Środa Popielcowa. Proch i popiół mówią niestety więcej, niż myślisz

Posypanie głowy popiołem – wraz z przypomnieniem, że w "proch się obrócimy" – jest obrzędem przejmującym i działającym na wyobraźnię. Ten rytuał Kościoła katolickiego otwierający Wielki Post przywołuje symbolikę zakorzenioną głęboko w Biblii. Ale "proch" i "popiół" odsyłają również do starszych tradycji. 

Jacek Puciato

Jacek Puciato

2025-03-05, 06:30

Środa Popielcowa. Proch i popiół mówią niestety więcej, niż myślisz
Środa Popielcowa. Co znaczą "popiół" i "proch"?. Foto: Karol Porwich/East News

Imiona prochu

Popiół – ostatni ślad życia, zrównujący wszystko i wszystkich do jednej, martwej masy. Szary, amorficzny, zimny pył. Ostatni ślad egzystencji. Efekt rozpadu albo spalenia.

Nic dziwnego, że popiół to uniwersalny, wielokulturowy symbol przemijania, zniszczenia i śmierci. Ale też – ze względu na swoją genezę z pożerającym ogniem – symbol jakiejś przemiany, jakiegoś oczyszczenia.

Proch – kuzyn popiołu złożony z najmniejszych, rozdrobnionych cząstek różnych substancji. Niewidzialnych dla oka, unoszących się w powietrzu – i osiadających na przedmiotach i tworzących pospolity i wszechobecny kurz.

Proch – tak symbolicznie określano człowieka, wskazując na jego małość, kruchość, znikomość wobec zimnego i obojętnego wszechświata.

REKLAMA

W końcu: prochy. Zatem to, co ostatecznie z człowieka pozostanie. Łagodna – oswajająca grozę rozpadu – nazwa na szczątki.

Czytaj także:

Co się dzieje w Popielec?

Popiół i proch są elementami szczególnego rytuału. Według kalendarza liturgicznego Kościoła katolickiego 5 marca 2025 roku przypada Środa Popielcowa – dzień, który rozpoczyna Wielki Post, czas przygotowania do świąt Wielkanocy. Nazwa tego dnia (w tradycji funkcjonuje również Popielec, a dawnej: Wstępna Środa) nawiązuje do obrzędu dołączanego do odprawianej wówczas mszy.

REKLAMA

Podczas tej mszy wierny klęka przed ołtarzem, a kapłan posypuje mu głowę niewielką ilością popiołu. Mogą paść przy tym biblijne frazy. Z Nowego Testamentu: "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię" albo sięgająca czasów najdawniejszych: "[Pamiętaj, że] prochem jesteś i w proch się obrócisz".

Pierwsze z tych zdań wskazuje bezpośrednio na cel Wielkiego Postu: wewnętrzna przemiana, wezwanie do nawrócenia. Druga myśl kładzie akcent na coś innego – jest przypomnieniem o ludzkiej znikomości i śmiertelności. I choć celem tych dawnych słów również jest nakaz pokuty i nawrócenia, ich wydźwięk wydaje się uniwersalny, a nawet ponadreligijny.

Ale wyjdźmy od pierwotnego kontekstu tego zdania.

Pieter Claesz, "Vanitas – martwa natura", 1625 r. Fot. Wikimedia/domena publiczna Pieter Claesz, "Vanitas – martwa natura", 1625 r. Fot. Wikimedia/domena publiczna

Proch na kartach Pisma

Zdanie "Prochem jesteś i w proch się obrócisz" pochodzi z pierwszej księgi Biblii, z Księgi Rodzaju. Wypowiedział je sam Bóg w momencie wygnania Adama i Ewy – po grzechu pierworodnym – z Raju. "Proch ziemi" pojawił się jednak w Biblii jeszcze wcześniej. Według Pisma była to materia, z której Bóg "ulepił człowieka".

REKLAMA

Proch był na początku i będzie na końcu.

Biblijny "proch" jest zresztą symbolem marności, która powstaje wtedy, kiedy zabraknie boskiego tchnienia. Według jednego z psalmów bez Pana ludzie "marnieją i powracają do swojego prochu".

Z drugiej strony z "prochu" – i to sprawia, że wezwanie Środy Popielcowej nie powinno u wierzącego rodzić rozpaczy, a nadzieję – Bóg może człowieka wskrzesić. W "Księdze Izajasza" czytamy: "ożyją Twoi umarli, zmartwychwstaną ich trupy, obudzą się i krzykną z radości spoczywający w prochu". "Księga Daniela" dodaje: "Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się".

Ale "proch" może być również symbolem niepoddającego się żadnym pocieszeniom zniszczenia. Choćby w najmroczniejszej (tak interpretował ją prof. Ryszard Przybylski) z ksiąg Starego Testamentu, w "Księdze Koheleta", w której odnajdujemy echo wielkośrodowego przypomnienia o śmierci: "Wszystko idzie na jedno miejsce: powstało wszystko z prochu i wszystko do prochu znów wraca".

REKLAMA

"Wszystko", bo "przypadek synów człowieka" i "przypadek bydląt" jest "jednaki". Wszystkich czeka ta sama, w prochu, śmierć – mówi Kohelet. Bo proch u Hebrajczyków, tłumaczył Ryszard Przybylski za francuskim filozofem Claude’em Tresmontantem, jest obrazem śmierci, "przedmiotem przerażenia i odrazy".

Czytaj także:

"Rzucał proch w górę na głowę"

Popiół, i proch za nim, należą rzecz jasna do rzeczy tak prastarych, tak nierozłącznych od ludzkiego życia (i śmierci), że spotkać je można w rytuałach najdawniejszych kultur. Tarzanie się w popiele, posypywanie się nim było najpierw u ludów pierwotnych, potem w starożytnych cywilizacjach (od egipskiej, po grecką i rzymską) znakiem żałoby i wielkiego żalu.

"Wszystko płacze, bije się w piersi, rwie włos, drapie lica, ten i ów szaty rozdziera, popiół sypie na głowę – żyjący żałośliwszy od zmarłego przedstawiają widok", opisywał Lukian, rzymski retor i satyryk z II wieku naszej ery.

REKLAMA

Kiedy Mardocheusz, bohater starotestamentalnej "Księgi Estery", dowiedział się o dekrecie perskiego króla Ahaszwerosza pozwalającym na zabicie wszystkich Żydów w państwie, dokonał na znak rozpaczy symbolicznego czynu. "Rozdarł szaty i okrył się worem i popiołem".

Kiedy przyjaciele Hioba (innego bohatera Starego Testamentu) zobaczyli, jak ich druh cierpi (dotknięty trądem, pozbawiony majątku i dzieci) – "podnieśli swój głos i zapłakali". "Każdy z nich rozdarł swe szaty i rzucał proch w górę na głowę".

To jednak nie wszystko, jeśli chodzi o symboliczne znaczenia i kulturowe funkcje prochu i popiołu.

Georges de La Tour, "Maria Magdalena pokutująca", ok. 1640 r. Fot. Wikimedia/domena publiczna Georges de La Tour, "Maria Magdalena pokutująca", ok. 1640 r. Fot. Wikimedia/domena publiczna

Wszczepianie popiołu

Popiół spalonych w ofierze zwierząt bywał u Żydów, co również wiemy ze Starego Testamentu, oczyszczający. Z kolei członkowie ludów pierwotnych posypywali się popiołem pochodzącym z ofiar złożonych za zmarłego – ale nie tyle, by wyrazić smutek, ile po to, by pozyskać ochronę. Bo duch zmarłego mógł stanowić źródło zagrożenia.

REKLAMA

Historycy kultury odnotowali również przeciwne podejście: by nawiązać ze zmarłym kontakt, przejąć od niego dobrą energię czy cechy, "wszczepiano sobie" (źródła nie podawały szczegółów tego procederu) popiołu ze spalonych zwłok. Jeszcze we wczesnośredniowiecznej anglosaskiej Nortumbrii (obecnie północna Anglia i południowo-wschodnia Szkocja) poddani króla wierzyli, że popiół z jego pogrzebowego stosu ma moc leczniczą.

"Tu leżą popiół i proch et nihil"

Popiół i proch – krańcowy etap rozpadu ożywionej materii, szare świadectwo zwycięstwa czasu – bywały w kulturze europejskiej również znakami zwątpienia i rozpaczy. Dowody na to przywoływał m.in. francuski historyk Philippe Ariès w swoim dziele "Człowiek i śmierć", kiedy pisał o "pokusie nicości", która nawiedzała ludzi XVII i XVIII wieku.

Ta groźna pokusa polegała na doprowadzeniu myśli o marności wszystkiego do jakiejś niemalże pozbawionej nadziei granicy. Jakby przeczytano "Księgę Koheleta" tak, jak przeczytał ją kilka wieków później wspomniany Ryszard Przybylski. Albo jakby zapoznano się ze starożytnymi rzymskimi napisami nagrobnymi, które w braku pocieszeń mogłyby pewnie stanąć w szranki z XX-wiecznymi filozofami rozpaczy. "Teraz w garść prochu zamieniony spoczywam pod tym kamieniem". "Piękność moja obróciła się w popiół". "Po śmierci nie ma nic, daremne wszystko" - głosiły niektóre z tych epitafiów.

"Pokusa nicości", o której pisał Philippe Ariès, nie wyrażała się oczywiście w sposób aż tak radykalny, ale – zważywszy na głoszących ją autorów – i tak dawała do myślenia. A objawiała się choćby w tekstach francuskiego kaznodziei Jacques’a Bossueta. Zacny ów autor stwierdzał w pewnym momencie: "jestem niczym" – między nieistnieniem przed narodzinami i "nieskończoną przestrzenią przed sobą, gdzie mnie również nie ma". "Ten krótki interwał nie zdoła mnie odróżnić od nicości, w którą muszę wstąpić".

REKLAMA

Można te myśli, komentował Philippe Ariès, odczytywać w ramach konwencji vanitas (łac. "marność") – tak jak inne ówczesne świadectwa "pokusy nicości". A należały do nich choćby słowa wyryte na grobach: "Proch kryje proch" albo podszyte rozpaczą "Tu leżą popiół i proch et nihil" (łac. "i nic").

Można jednak, podkreślał historyk, widzieć w tym uchylenie jakichś wrót, spoza których zaczął powoli sączyć się podszyty zwątpieniem niepokój.

Czytaj także:

"Z prochu powstaniesz"

Kilka wieków później ten niepokój zamienił się w rozpacz, a "pokusa nicości" okazała się dla wielu twórców kultury czy filozofów nie do odparcia.

REKLAMA

Znaczący jest tu przypadek naszego noblisty. Czesław Miłosz całą swoją twórczość z tą pokusą się zmagał. Z niepamięcią, która pochłonie nasze "jednodniowe", przypadkowe istnienie. Ze świadomością obojętnej natury, jej nieskończonego ruchu narodzin i śmierci. "Nie jestem zdolny zrozumieć", pisał Miłosz, "jak życie może zmienić się w śmierć i podnoszące się w oddechu płuca znieruchomieć".

W poemacie napisanym po śmierci żony Carol, "Orfeuszu i Eurydyce", poeta przywołał obraz podróży do Hadesu. Królestwo zmarłych rozpościera się tu, jak chce tradycja, głęboko pod ziemią. Ale tworzą go tysiącletnie warstwy prochu tych, którzy pomarli przed nami.

"Zjeżdżał piętro po piętrze, sto, trzysta, w dół.
Marzł. Miał świadomość, że znalazł się w Nigdzie.
Pod tysiącami zastygłych stuleci,
Na prochowisku zetlałych pokoleń,
To królestwo zdawało się nie mieć dna ni kresu".

Miłoszowi bliższe było jednak dramatyczne trwanie przy religii. Powtarzał, że jest ona jednym z najpiękniejszych dzieł ludzkiej kultury i ludzkiej wyobraźni. Ludzkiej, co nie znaczy, że niezakorzenionej w tym, co boskie.

REKLAMA

Dlatego utwierdzał sam siebie, i utwierdzał innych, w wierze, że "z prochu powstaniemy". 

"Jednakże to pomaga: móc sobie wyobrazić,
że każda osoba ma kod zamiast życia
W przechowalni na wieczność, nadkomputerze wszechświata.
Rozpadamy się w zgniliznę, proch, mikronawozy,
Ale zostaje ten szyfr czyli esencja,
I czeka, aż nareszcie obleka się w ciało". ("Po odcierpieniu")

Źródła: Polskie Radio/kor

Philippe Ariès, "Człowiek i śmierć", tł. Eligia Bąkowska, Warszawa 2011; Ryszard Przybylski, "Ogrom zła i odrobina dobra. Cztery lektury biblijne", Warszawa 2006; "Rzymskie epitafia, zaklęcia i wróżby", wybrała i opracowała Lidia Storoni Mazzolani, przełożył i wstępem opatrzył Stanisław Kasprzysiak, Warszawa 1990; Dorothea Forstner OSB, "Świat symboliki chrześcijańskiej", Warszawa 1990; Władysław Kopaliński, "Słownik mitów i tradycji kultury", Warszawa 1985; Marianne Oesterreicher-Mollwo, "Leksykon symboli", tł. Jerzy Prokopiuk, Warszawa 1992; Czesław Miłosz, "Wiersze wszystkie", Kraków 2011; "Biblia Tysiąclecia".  

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej