"Toksyczny gejzer" w Zgierzu. Kamery za 100 tys. zł nie pomogły

W Zgierzu kolejny raz uaktywnił się "toksyczny gejzer". Znajduje się on na składowisku odpadów niebezpiecznych, pozostałym po byłych zakładach Boruta. Choć miasto zainwestowało ponad 100 tys. zł w system monitoringu, to dym nie został wykryty od razu.

2025-04-10, 12:34

"Toksyczny gejzer" w Zgierzu. Kamery za 100 tys. zł nie pomogły
Na składowisku odpadów niebezpiecznych w Zgierzu kolejny raz pokazał się toksyczny dym. Foto: Krzysztof Szymczak/Polska Press/East News/facebook/Przemysław Jagielski

"Toksyczny gejzer" w Zgierzu. Kamery nie zadziałały? 

Sytuacja miała miejsce w piątek 4 kwietnia. Choć dym nie był widoczny z dużej odległości, to jednak zapach palonych odpadów był wyczuwalny na dużym obszarze. Poczuł go m.in. założyciel facebookowej strony "Zielony Zgierz" Krzysztof Wojtalik, który w rozmowie z portalem tvn24.pl opisał sytuację. - Około godziny 18 jechałem ulicą Konstantynowską (około kilometr od składowiska) do Łodzi i było już lekko czuć ten specyficzny zapach. Wracając do Zgierza po godzinie 19, ten swąd już był bardzo wyraźny, w zasadzie nie do podrobienia, to był zapach "gejzerowy" - relacjonował. 

Wraz z radnym miejskim, Przemysławem Jagielskim, udał się na miejsce, zabierając drona wyposażonego w kamerę. Gdy tylko bezzałogowiec wzniósł się nad składowisko odpadów, okazało się, że dym faktycznie unosi się nad terenem. Co więcej, znajdował się w zasięgu wspomnianych wcześniej kamer. Mimo tego reakcji ze strony służb, według relacji radnego, nie było. Dopiero po ich telefonie strażacy przyjechali na interwencję. 

REKLAMA

Miasto odpowiedziało. "To dezinformacja"

O sytuację portal tvn24.pl zapytał w zgierskim urzędzie miasta. Jego rzeczniczka prasowa Renata Karolewska oznajmiła, że opisana sytuacja jest "dezinformacją". - Kamery działają, są sprawne, obraz przekazywany jest na bieżąco do Straży Miejskiej w Zgierzu, która w razie zagrożenia reaguje, informując odpowiednie służby. Sensacje internetowe na profilach niektórych radnych są zwykłą dezinformacją - mówiła. 

Z kolei komendant zgierskiej straży miejskiej Dariusz Bereżewski stwierdził, że pracownicy urzędu miasta byli na miejscu o godz. 15 i wówczas dym nie był widoczny. - Około godziny 15 na składowisku byli urzędnicy z magistratu i nie czuli żadnego swądu, nie było tam też żadnego dymu. Na tych zdjęciach z drona widać, że ten dym osadził się w niecce i był praktycznie niewidoczny, ten teren jest bardzo nierówny, cały maszt monitoringu - on stoi daleko od miejsca, gdzie pojawił się dym, tam się nie da bliżej tego postawić, bo ten teren jest po prostu niestabilny - przekazał. Dodał przy tym, że to pierwszy pożar na składowisku w 2025 roku, a operator kamer ma jeszcze 8 innych monitorów, na których musi sprawdzać, co dzieje się w innych częściach miasta. 

Zgierz otrzymał dużą dotację. Prace mają pomóc

Portal zapytał w urzędzie miasta o działania, które w ostatnim czasie podjęto w celu rozwiązania problemu. Rzeczniczka poinformowała, że Zgierz otrzymał dotację w wysokości 17,5 mln zł ze środków KPO na zbadanie terenu. Ponadto miasto dostało również deklarację na refundację VAT w wysokości 3 mln zł. - Do końca bieżącego roku planujemy dokonać kompleksowej oceny stanu środowiska obszarów zdegradowanych występujących na terenie Zakładów Przemysłu Barwników "Boruta" w Zgierzu wraz z inwentaryzacją terenu - poinformowała Karolewska.

Terminy prac gonią urzędników. Przyznana dotacja zobowiązuje miasto do wykonania szeregu działań zmierzających do poprawy stanu środowiska do połowy 2026 roku. - Termin jest ekstremalnie krótki ze względu na czas trwania uzgodnień, pozwoleń, prac w terenie i opracowania dokumentacji. Podkreślę, że walczyliśmy lata o pozyskanie środków na poprawę stanu środowiska i rekultywację terenów. A tymczasem dostaliśmy "nagrodę" - awykonalne terminy. Niemniej nie poddajemy się i podjęliśmy się realizacji tych zadań - relacjonowała rzeczniczka. 

REKLAMA

Na zgierskim składowisku może znajdować się nawet 800 tys. ton niebezpiecznych odpadów. Co gorsza, do końca nie wiadomo, co tak naprawdę może tam być. Dokumenty wskazują, że część odpadów jest skrajnie niebezpieczna, a wśród nich mogą znajdować się nawet gazy bojowe z czasów II wojny światowej. 

Czytaj także:

Źródło: tvn24.pl/egz

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej