Ataki na granicy, ucierpiał strażnik. "Reżim robi to celowo, dolewa oliwy do ognia"

Alaksandr Łukaszenka chce generować napięcie przed wyborami w Polsce - przekazał portalowi PolskieRadio24.pl Paweł Łatuszka. Chodzi o agresywne ataki i wojnę hybrydową na polskiej granicy. - Łukaszenka celowo dolewa oliwy do ognia, chce, by w Polsce rozgorzały dyskusje - zauważa opozycjonista.

Agnieszka Kamińska

Agnieszka Kamińska

2025-04-15, 07:54

Ataki na granicy, ucierpiał strażnik. "Reżim robi to celowo, dolewa oliwy do ognia"
Granica Polski z Białorusią. Foto: PAP/Artur Reszko

Hybrydowe ataki na granicy

Straż Graniczna poinformowała, że w dniach od 11 do 13 kwietnia miało miejsce 115 prób nielegalnego przedostania się z Białorusi do Polski, jednak żadna z nich nie zakończyła się powodzeniem.

Przekazano też, że polski funkcjonariusz ucierpiał w wyniku ataku kamieniami, dokonanego przez grupy starające się przedostać na polskie terytorium. - W stronę polskich patroli rzucano kamieniami, ucierpiał funkcjonariusz Straży Granicznej. Jego życiu nic nie zagraża - czytamy w komunikacie Straży Granicznej.

- Łukaszenka celowo eskaluje napięcia na granicy przed wyborami w Polsce - napisał Paweł Łatuszka w komentarzu na platformie X.

REKLAMA

Jak przekazał portalowi PolskieRadio24.pl, trzeba brać pod uwagę wojnę zainicjowaną przeciw Ukrainie przez Rosję przy wsparciu Alaksandra Łukaszenki. - Ataki na granicy Litwy, Łotwy, Polski to jeden z elementów wojny. Destabilizacja na granicach UE to jeden z celów reżimu w Mińsku, który działa na polecenie gospodarza Kremla - wskazał opozycjonista.

Pytany, co jest celem, ocenił w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl, że chodzi o wpływ na zmianę nastrojów w społeczeństwach europejskich. - Chodzi o wywołanie zmęczenia wojną. Po drugie chodzi o spowodowanie problemów funkcjonowania strefy Schengen, i są już tego skutki wewnątrz UE (…). Do tego chodzi o przedostanie się na terytorium Unii Europejskiej różnych grup dywersantów, którzy mają organizować akty sabotażu - mówił opozycjonista. Jak dodał, ma to też spowodować, by kraje UE wydawały więcej środków na swoje bezpieczeństwo, mniej na wsparcie Ukrainy.

REKLAMA

Białoruski funkcjonariusz rzucał kamieniami

W weekend rzecznik szefa MSWiA Jacek Dobrzyński powiedział Polskiemu Radiu, że polska straż graniczna została obrzucona kamieniami na granicy z Białorusią, niedaleko Mielnika. - Wśród rzucających był umundurowany funkcjonariusz białoruskiej służby - wskazał Dobrzyński.

Białoruś, ze wsparciem Rosji, od sierpnia 2021 roku prowadzi przeciwko Polsce wojnę hybrydową z wykorzystaniem migrantów. Białoruski reżim używa ich do tego, by generować napięcie lub wręcz przeprowadzać ataki na granicy z Polską.

Dolewa oliwy do ognia. Mówi jedno, a robi co innego.

Jak podkreślił opozycjonista Paweł Łatuszka w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl, Alaksandr Łukaszenka publicznie powiedział w sobotę, że nie chce ingerować w sprawy Polski w związku z wyborami prezydenckimi. Tymczasem działania podejmowane na granicy wyraźnie zmierzają do destabilizacji sytuacji w Polsce przed głosowaniem. Oznacza to, że dyktator postępuje wbrew własnym deklaracjom.

REKLAMA

- Chciałby pokazać rzekomą nieskuteczność działań władz polskich w sprawie zapewnienia bezpieczeństwa na polskiej granicy, by stało się to w Polsce tematem politycznej dyskusji. Dolewa oliwy do ognia. Mówi jedno, a robi co innego - dodał Łatuszka.

Sprawa zaginionej opozycjonistki

Jak zauważył Paweł Łatuszka, Łukaszenka dąży również do wywołania dyskusji w Polsce na temat zaginionej opozycjonistki Anżeliki Mielnikawej, przewodniczącej opozycyjnej Rady Koordynacyjnej - swoistego parlamentu białoruskiej opozycji. Dodatkowo niezgodnie z prawdą twierdził, że jest gotów uwolnić Andrzeja Poczobuta.

Opozycjonista zaznaczył, że tak naprawdę nie wiadomo, gdzie są opozycjonistka białoruska Anżelika Mielnikawa, przewodnicząca Rady Koordynacyjnej i jej dzieci. Dodał, że kilka miesięcy temu z Wietnamu został wydany Białorusi ochotnik pułku imienia Konstantego Kalinowskiego Wasyl Wieramiejczyk, który także był członkiem Rady Koordynaycjnej. Paweł Łatuszka powiedział, że padają groźby i wobec niego samego, i innych członków białoruskiej opozycji.

Działacz powiedział, że opozycji bardzo zależy, by odnaleźć zaginioną Mielnikawą. Przypomniał, że przeciwko członkom Rady Koordynacyjnej na Białorusi wszczęto sprawy karne. - Andżelika Mielnikawa jako przewodnicząca tej rady wzywała, by pociągnąć Łukaszenkę do odpowiedzialności za jego zbrodnie przeciw narodowi białoruskiemu. Udało jej się doprowadzić do tego, by polski Senat uznał Radę Koordynacyjną za parlament na emigracji (...) Mielnikawa współpracowała także z grupą Cyberpartyzanci, która pozyskała ze źródeł reżimu wiele ważnych informacji o działalności służb specjalnych i innych struktur władzy reżimu Łukaszenki - wskazał opozycjonista.

REKLAMA

- Trzeba brać pod uwagę, że każdy członek Rady Koordynacyjnej ma na Białorusi Łukaszenki założoną sprawę karną. Jeszcze podczas wyborów do rady w ubiegłym roku reżim zapowiedział publiczne wszczęcie praw karnych w stosunku do wszystkich kandydatów w wyborach. W ciągu jednego dnia Komitet Śledczy wszczął 257 spraw karnych wobec nich. A później sam Łukaszenka zapowiedział, że zarekwiruje ich majątki, i to zrobił. "Nie zapominajcie, że macie swoich najbliższych na Białorusi", powiedział później. Wtedy zaczęły się aresztowania i nękania rodziców członków Rady Koordynacyjnej. Presja się zwiększa. Groźby zabójstwa, porwania płyną także wobec mnie i wobec członków zespołu Narodowego Zarządu Antykryzysowego - przekazał opozycjonista.

Dodał, że około tygodnia przed zniknięciem Andżeliki Mielnikawej organizacja byłych policjantów BYPOL informowała o tym, że na terenie UE znajduje się według ich wiedzy od 7 do 11 grup służb specjalnych Białorusi, które mają m.in. dokonywać porwań i zabójstw liderów sił demokratycznych Białorusi.

Czytaj także: 

Źródło: X/PolskieRadio24.pl/agkm/kor


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej