Prokuratura: jeszcze w kwietniu koniec śledztwa w sprawie katastrofy CASY
Do tej pory prokuratura postawiła zarzuty dwóm osobom- prawdopodobnie na tym poprzestanie.
2011-04-15, 18:00
Śledztwo ws. ws. katastrofy samolotu CASA, do której doszło w styczniu 2008 r., prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.
- Śledztwo jest przedłużone do 23 kwietnia. Jeśli nie wpłynie do nas nic, co zmusiłoby prokuraturę do jego ponownego przedłużenia, zakończymy śledztwo i na konferencji prasowej poinformujemy o sposobie jego zakończenia - powiedział rzecznik prokuratury ppłk Sławomir Schewe.
Obecnie zarzuty postawione mają dwie osoby. Por. Adam B., były kontroler zbliżania i precyzyjnego podejścia w Wojskowym Porcie Lotniczym w Mirosławcu usłyszał zarzut umyślnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym. Grożą mu trzy lata więzienia.
Zarzuty usłyszał też ppłk Leszek L., ówczesny dowódca 13. eskadry lotnictwa transportowego z Krakowa. Jest on podejrzany o nieumyślne niedopełnienie obowiązków. Grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności.
REKLAMA
Maszyna wykonywała lot na trasie Okęcie - Powidz - Krzesiny - Mirosławiec - Świdwin - Kraków; rozwoziła uczestników konferencji Bezpieczeństwa Lotów Lotnictwa Sił Zbrojnych RP. Zginęło wtedy 20 lotników - czteroosobowa załoga i 16 oficerów.
Po katastrofie stanowiska straciło pięciu wojskowych bezpośrednio odpowiedzialnych - w ocenie ministra obrony - za decyzje, które do niej doprowadziły. Byli to ppłk Leszek L., kontroler zbliżania oraz precyzyjnego podejścia, kontroler lotniska, komendant Wojskowego Portu Lotniczego w Mirosławcu i starszy dyżurny Centrum Operacji Powietrznych.
Komisja badająca przyczyny tragedii uznała, że doprowadził do niej splot wielu okoliczności - m.in. niewłaściwy dobór załogi i jej niewłaściwa współpraca w kabinie, niekorzystne warunki atmosferyczne na lotnisku, brak obserwacji wskazań radiowysokościomierza podczas podejść do lądowania i błędna interpretacja wskazań wysokościomierzy.
PAP, agkm
REKLAMA
REKLAMA