"Theatrum orbis terrarum". Pierwszy atlas świata, ogromna Polska i geograficzna zagadka
"Theatrum orbis terrarum" Abrahama Orteliusa, ukoronowanie XVI-wiecznej kartografii i swoisty hołd dla epoki wielkich odkryć geograficznych, to dzieło oparte nie tylko na rzetelnej wiedzy, lecz także na wielowiekowych fantazjach i spekulacjach.

Michał Czyżewski
2025-05-20, 13:00
Kompilacja
Monumentalne dzieło Abrahama Orteliusa (1527-1598), renesansowego geografa, kartografa i kosmografa z Niderlandów, ogłoszone zostało 20 maja 1570 roku w Antwerpii. Tytuł "Theatrum orbis terrarum" na język polski można przetłumaczyć jako "Teatr lądów świata". Książkę uważa się za pierwszy atlas świata, a jej pierwsza edycja to symboliczny początek stulecia tzw. złotej ery niderlandzkiej kartografii.

"Theatrum..." było jednocześnie udaną próba zebrania w jednym tomie całości ówczesnej wiedzy geograficznej, zdobywanej przez podróżników, żeglarzy i odkrywców na przełomie XV i XVI wieku, która była podstawą kreślenia coraz dokładniejszych i doskonalszych map w tym okresie. Publikacja książki zbiegła się zresztą w czasie z dniem 64. rocznicy śmierci Krzysztofa Kolumba (1451-1506) i 72. rocznicy dotarcia wyprawy Vasco da Gamy (ok. 1460-1524) do wybrzeży Indii.

Warto przy tym zauważyć, że Ortelius nie był oryginalnym autorem map zamieszczonych w "Theatrum...". Jego prace były kopiami 53 samodzielnych i rozproszonych dzieł kartograficznych innych twórców. Wkładem uczonego w rozwój kartografii było wydrukowanie (przy użyciu miedziorytów) wszystkich map w tym samym stylu i tej samej wielkości, ich logiczne ułożenie według kontynentów i opatrzenie każdej z nich łacińskim opisem. To właśnie dzięki temu usystematyzowaniu książka może być nazywana atlasem we współczesnym rozumieniu tego terminu.

Iluminacja
Abraham Ortelius urodził się 4 lub 14 kwietnia 1527 roku w Antwerpii. Jego rodzina pochodziła z bawarskiego Augsburga. Ojciec przyszłego kartografa Leonard Ortelius (?-1537) zajmował się handlem antykami, a poza tym był doskonale wykształcony w grece i łacinie, dzięki czemu mógł swego czasu uczestniczyć w wydaniu pierwszego anglojęzycznego przekładu Pisma Świętego (protestancka Biblia Milesa Coverdale'a).
REKLAMA

Abraham odebrał edukację plastyczną i w wieku 20 lat wstąpił do gildii św. Łukasza, cechu zrzeszającego artystów, twórców sztuki użytkowej, drukarzy, księgarzy i handlarzy dzieł sztuki. Zaczynał jako iluminator map, czyli rzemieślnik ozdabiający i kolorujący druki kartograficzne. Jednocześnie wiele podróżował po Europie - był we Włoszech, w Niemczech, Francji, Anglii i Irlandii.

W ramach swych podróży bywał na dorocznych targach książki i druku we Frankfurcie, największym i najstarszym tego typu wydarzeniu handlowym w Europie. Tam w 1554 poznał Gerarda Mercatora (1512-1594), flamandzkiego matematyka, geografa i kartografa, twórcę odwzorowania walcowego równokątnego, od wieków stosowanego w nawigacji morskiej, a dziś także w mapach internetowych.

Prawdopodobnie zadzierzgnięta wówczas przyjaźń z ojcem współczesnej kartografii zainspirowała młodego Abrahama Orteliusa do zajęcia się tą dziedziną twórczości. Jako kartograf Ortelius debiutował w 1564 roku wielkoformatową mapą świata pod tytułem "Typus Orbis Terrarum". Pomniejszona wersja tego dzieła weszła później do "Theatrum orbis terrarum".

Teatr świata
Atlas Orteliusa z 1570 roku był zaledwie pierwszym z licznych wydań tego dzieła. Geograf aż do śmierci w 1598 roku przygotowywał nowe, poprawione, uzupełnione i rozszerzone edycje, dzięki czemu książka powiększyła się ponad trzykrotnie (z 53 map do 167). Wydłużała się również lista bibliografii - choć nie był to w tamtym czasie ugruntowany zwyczaj, Abraham Ortelius skrupulatnie wyliczał, z których wcześniejszych map skorzystał, a także wskazywał, do twórczości których kolegów sięgnął.
REKLAMA

Wznawianie "Theatrum orbis terrarum" miało zresztą wymiar zupełnie przyziemny: atlas cieszył się takim wzięciem wśród zamożnego mieszczaństwa, że każdy nakład wyczerpywał się niemal od razu. Do 1572 roku opublikowano trzy wydania łacińskie, nie licząc holenderskiego, niemieckiego i francuskiego; za życia Orteliusa ukazało się jeszcze dwadzieścia kilka wydań, a i potem, aż do 1612 roku, pojawiały się dodruki. Europejska renesansowa klasa średnia, rozmiłowana w nauce i wiedzy o świecie, ceniła sobie poręczny format tej geograficznej encyklopedii.

Z dzisiejszej perspektywy atlas Orteliusa to też cenny dokument epoki, który daje nam wgląd w kształt lądów i granic na świecie w XVI wieku. Znajdziemy tam m.in. mapę Rzeczpospolitej Obojga Narodów, którą nasza tradycja literacka na zawsze złączyła z toposem "Polski od morza do morza". Nawet jednak bez tej (dość problematycznej i niejednoznacznej) "dwójmorskiej" zalety państwo Zygmunta Augusta prezentuje się naprawdę okazale, co zresztą znalazło wyraz w opisie towarzyszącym mapie:

"Polonia - która swą nazwę wzięła od równin (tubylcy do dziś jeszcze zwą je »polami«), to rozległy kraj, ciągnący się od Śląska na zachodzie i sięgający granic Węgier, Litwy i rzeki Prut. Podzielona jest na Wielką i Małą. Wielka, która leży na północy, przecięta rzeką Wartą, poszczycić się może szczególnie miastami Gniezno i Poznań. W Małej, położonej na południu, znajduje się Kraków na rzeką Wisłą, która dzieli ten region; inne miasta mniej są znaczne".

Mapa Rzeczpospolitej i okolic pozwala również zobaczyć (oczywiście biorąc pod uwagę pewną szkicowość przedstawienia), jak inaczej wyglądało kiedyś wybrzeże Bałtyku – dzisiejsze jeziora na Pomorzu były wówczas jeszcze zatokami, mierzeja wiślana była archipelagiem wysp, a Nogat stanowił główną odnogę w delcie Wisły wpadającej do morza.
REKLAMA

Zagadka "Terra Australis"
Trzeba pamiętać, że w ciągu niespełna pięciu wieków zaszło wiele zmian w krajobrazie, szczególnie nadmorskim, i że nie wszystkie mapy, na których Ortelius oparł swoje reprodukcje, były bardzo dokładne. W związku z czym nie tylko w jego atlasie, lecz także w ogóle w ówczesnej kartografii odnajdziemy wiele nieścisłości czy nawet kuriozów, które dzisiejszemu odbiorcy, mniej więcej zorientowanego w kształcie ziemskich lądów, rzucają się od razu w oczy.
Ale większe lub mniejsze niezamierzone potknięcia bledną wobec tego, co na "Typus Orbis Terrarum" oraz innych wielkoobszarowych mapach widzimy w dolnej - a więc południowej - części świata. To monstrualny, wielokrotnie większy od innych kontynent opisany jako "Terra Australis nondum cognita", czyli "Ląd Południowy jeszcze nieznany".

Dziś oczywiście wiemy, że na południu kuli ziemskiej leży Antarktyda, odkryta częściowo przez Jamesa Cooka (1728-1779) dopiero dwa wieki później, a naocznie dostrzeżona przez wyprawy morskie około 1820 roku. Rzeczywiście według odwzorowania walcowego równokątnego kontynent ten nabiera ogromnych rozmiarów. "Typus Orbis Terrarum" jednak, choć czerpie obficie z dokonań Gerarda Mercatora, po pierwsze posługuje się nieco innym odwzorowaniem, po drugie zaś wyolbrzymia "Ląd Południowy" ponad jakąkolwiek miarę, nawet założoną w przedstawieniu równokątnym.
Przede wszystkim jednak jest to obraz kontynentu, którego w epoce Orteliusa nikt nie widział. Nie było nawet pośredniego dowodu na jego istnienie. A przecież z proroczej inskrypcji dowiadujemy się, że "Terra Australis" jest "jeszcze" nieodkryta, co znaczy, że kiedyś to się zmieni, bo ziemia ta na pewno się tam znajduje.
REKLAMA

Koncepcja "Lądu Południowego" sięga czasów starożytnych. Opiera się ona nie na obserwacji, lecz na filozoficznym założeniu, że kontynentalne lądy północne muszą być równoważone przez przynajmniej jeden kontynentalny ląd na południu. Hipoteza takiej równowagi głęboko oddziaływała przez wieki na wyobraźnię Europejczyków. Ponieważ epoka odkryć geograficznych ostatecznie dowiodła prawdziwości innej teorii starożytnej - o kulistości świata - nic nie stało na przeszkodzie, by również "Terra Australis" znalazła swoje miejsce na mapach.

W późniejszych wiekach pojawiły się jednak wątpliwości, co doprowadziło do tego, że szósty kontynent, odkryty przez europejskich żeglarzy w 1606 roku (kilka lat po śmierci Orteliusa), zmienił w końcu swą nazwę z Nowej Holandii na Australię. Argumentowano to tym, że jest mało prawdopodobne, by jeszcze jakiś inny duży ląd istniał bardziej na południe od ziemi australijskiej.
Stało się to niedługo przed dotarciem do wybrzeży Antarktydy, lądu, co do którego Abraham Ortelius w swoim atlasie tak bardzo się pomylił, mając jednocześnie tak wiele racji w jego kwestii.

Źródła: Polskie Radio
REKLAMA
- Abraham Ortelius, "Theatrum Orbis Terrarum", Antwerpia 1570 (oraz wydania późniejsze)
- Philip Parker, "Atlas of the Atlases", Londyn 2022
REKLAMA