10 kultowych zabawek z PRL-u. Pamiętasz je wszystkie?
Nawet w czasach kryzysów w Polsce Ludowej starano się zapewnić dzieciom dostęp do tanich zabawek. Dziś wiele z tych produktów, raz lepszej, a raz gorszej jakości, to dla wielu pokoleń wychowanych w PRL prawdziwe skarby przeszłości.

Michał Czyżewski
2025-05-29, 06:21
W latach 40., tuż po wojnie, gdy problemem zrujnowanej Polski było wykarmienie i ubranie społeczeństwa, przemysł zabawkarski praktycznie nie istniał. Nieliczne dzieci mogły liczyć na produkty z paczek UNRRA, dla reszty spółdzielnie rzemieślnicze wyrabiały zabawki z drewna. Potrzeba tego typu artykułów była jednak tak duża, że już niebawem na rynku zaczęło się pojawiać coraz więcej zabawek, a z biegiem lat granice PRL, wcześniej bardzo szczelne, zaczęły wpuszczać do kraju coraz więcej dziecięcych produktów z Zachodu.

Niektóre z tych zabawek stały się kultowe i do dziś z sentymentem wspominane są przez osoby, którym ubarwiały dzieciństwo spędzone w szarości Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.
Klocki i zabawki z drewna

Drewno było jednym z podstawowych surowców w przemyśle zabawkarskim przez cały okres PRL głównie ze względu na niemal nieograniczone możliwości, jakie dawało. Dzieci mogły bawić się drewnianymi klockami, figurkami ludzi i zwierząt, pojazdami, miniaturowymi mebelkami i domami dla lalek. Producentów i rzemieślników ograniczała wyłącznie wyobraźnia plastyczna, a tej nikomu nie brakowało. Wiele drewnianych zabawek wykonanych było na wysokim poziomie artystycznym - dziś to ozdoba niektórych muzeów.
REKLAMA
Lalki nie tylko z celuloidu

Lalki są nieśmiertelne. Nie mogło ich zabraknąć w asortymencie zabawek w PRL. Powstawały z różnych materiałów: były szmaciane i drewniane, ale największą karierę zrobiły masowo produkowane lalki z tworzyw sztucznych. Nie wszystkie charakteryzowały się taką samą wytrzymałością. Do początku lat 50. produkowano jeszcze, tak jak przed wojną, lalki z celuloidu. Jego zaletą był niski koszt, a podstawową wadą - łatwopalność. Wkrótce więc zastąpiono ten materiał innymi tworzywami (m.in. winylem).
Misie trociniaki i inne pluszowe zwierzątka

"Nadziane" trocinami drzewnymi niedźwiadki to prawdziwy must-have PRL-u (oraz kilku epok poprzednich). W porównaniu do współczesnych misiów z powodu wypełnienia były dość ciężkie i niezbyt miękkie, ale za to długo się trzymały i miały ruchome łapki. Były też reprezentowane przez wielu "misiowych celebrytów" - trociniakami byli m.in. Kubuś Puchatek i wzorowany na nim polski Uszatek.
REKLAMA

Nie były jednak nieśmiertelne, a w przypadku rozerwania czy przetarcia materiału wierzchniego trzeba było liczyć się z tym, że wysypująca się z wnętrza zawartość pobrudzi mieszkanie pyłem i drobinkami drewna. Były też podatne na zasiedlenie przez roztocza - w przeciwieństwie do dzisiejszych misiów wypełnionych watą poliestrową lub silikonową.
Gry planszowe, karciane i inne

Oprócz chińczyka, bierek i warcabów dzieci w PRL chętnie grały w gry planszowe "Grzybobranie", a także "Eurobusiness" i "Fortuna" (komunistyczne odpowiedzi na zachodnie "Monopoly") oraz karciane makao, tysiąc i remik. Były też gry podwórkowe, które nie wymagały specjalnego wyposażenia. W okresie powojennego wyżu demograficznego, któremu sekundowała bieda, rozrywką bywała zabawa pogrzebaczem i fajerką. Ten pierwszy służył do toczenia tej drugiej - wygrywało dziecko, któremu udało się najdłużej utrzymać fajerkę w ruchu.
Znacznie później pojawiły się w sklepach gry elektroniczne, takie jak edukacyjny "Mózg elektronowy" i proste radzieckie konsole wideo z serii Elektronika IM, w Polsce zwane "ruskimi jajkami", na których można było zagrać m.in. w popularnego "Wilka i Zająca".
Konie na biegunach
REKLAMA

Kolejny ponadczasowy klasyk, charakterystyczny nie tylko dla PRL-u. Z całą pewnością kojarzony jest jednak z tą epoką, w czym swój udział mogła mieć wokalistka Urszula i jej wielki przebój z 1996 roku "Konik na biegunach". W piosence tej "zwykła zabawka, mała huśtawka" urasta do symbolu dzieciństwa, "świata uśmiechu", które już przeminęło i nie wróci. "Każdy powinien go mieć" - słyszymy w refrenie, świadomi przecież, że urodzona w 1960 roku Urszula śpiewała o byciu dzieckiem w PRL.
Resoraki i inne samochodziki

Obiektem westchnień chłopców w epoce PRL były blaszane samochodziki z pedałami, do których można było wsiąść i poczuć się jak prawdziwy rajdowiec. Większość dzieci musiała jednak zadowolić się znacznie mniejszymi stalowymi, drewnianymi i plastikowymi modelami pojazdów mechanicznych, a w schyłkowym okresie Polski Ludowej - małymi resorakami produkowanymi m.in. przez dość tajemniczą firmę Carex (nie ma pewności, czy było to przedsiębiorstwo działające w Polsce, czy w... Hongkongu).
Lego i jego kopie
REKLAMA

Klocki Lego można było kupić w sklepach Pewex, ale dla tych, którzy woleli zaoszczędzić, istniało wiele zamienników (w przypadku niektórych z nich Lego wytaczało procesy o plagiat). Namiastką duńskiego produktu były m.in. klocki Qubo, NRD-owskie Pebe czy radziecki "Konstruktor". Wszystkie zbudowane były mniej więcej podobnie do Lego. Ich przewagą było to, że w zestawach znaleźć można było znacznie więcej elementów niż w pudełkach zachodniej konkurencji.
Rzutniki do przeźroczy

Łódzkie Zakłady Kinotechniczne Prexer, państwowy monopolista na PRL-owskim rynku projektorów filmowych, oferowały produkowane z myślą o dzieciach rzutniki, wśród których królowały dwa: Bajka (produkowana w latach 50. i 60.) oraz Ania (lata 70. i 80.).
W urządzeniu umieszczało się taśmę 35 mm ze slajdami, na których mogły być przedstawione np. nieruchome ilustracje do bajek i innych historyjek, często z towarzyszeniem tekstu. Po włączeniu żarówki światło przechodząc przez barwną kliszę i regulowany obiektyw pozwalało wyświetlać obraz na ścianie bądź płótnie. Rzutniki wykorzystywane były także w przedszkolach i szkołach w celach edukacyjnych.
Zabawkowe instrumenty
REKLAMA

W PRL-u nie brakowało zabawek imitujących "dorosłe" przedmioty, sprzęty i artykuły. Wiele z tych produktów dla dzieci nie ustępowało funkcjonalnością ich pełnowymiarowym wersjom. Tak było w przypadku m.in. zabawkowych instrumentów. Najmłodszym oferowano małe gitary, trąbki, flety, akordeony, perkusję - i tak dalej. Muzykiem można było zostać już w wieku przedszkolnym
Komputery Atari, czyli gry w epoce przed pecetami

Komputery Atari pojawiły się na półkach Peweksów w 1985 roku za sprawą polsko-amerykańskiego przedsiębiorcy Lucjana Wencla, który stał się wyłącznym dystrybutorem produktów Atari Computers na obszarze PRL. Sprzęt ten służył dzieciom i młodzieży przede wszystkim do grania w proste, choć wciągające gry, które ładowało się do komputera z tzw. kartridży – nośników danych umieszczanych w przeznaczonym dla nich wejściu w obudowie urządzenia.
Choć niebawem Atari (podobnie jak Commodore czy Amiga) zostały wyparte przez pecety, dla wielu osób były nie tylko powiewem Zachodu, lecz także zaczątkiem fascynacji światem zaawansowanej elektroniki.

***
REKLAMA
Powyższa lista nie wyczerpuje oczywiście asortymentu PRL-owskich zabawek. Rynkowa oferta produktów dla dzieci była w tamtym ustroju dość bogata, co jest paradoksem wobec faktu, że tak często na sklepowych półkach brakowało podstawowych produktów żywnościowych czy przemysłowych. Poniżej kilka dowodów na to, że w dziecko w Polsce Ludowej nie mogło się nudzić.

Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
REKLAMA
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Źródło: Polskie Radio/k
REKLAMA