Probierz zostaje, kadra idzie na dno. Absurd? To Polska

Kadra narodowa dryfuje bez celu, a wokół niej narasta atmosfera absurdu i bezradności. Ostatnie dni obnażyły nie tylko słabość selekcjonera, ale również niemoc tych, którzy powinni dbać o przyszłość polskiej piłki, z Cezarym Kuleszą na czele. Michał Probierz pozostał na stanowisku, a burza wokół kadry tylko narasta.

Paweł Słójkowski

Paweł Słójkowski

2025-06-12, 07:00

Probierz zostaje, kadra idzie na dno. Absurd? To Polska
Michał Probierz i Cezary Kulesza spotkali się po mecz z Finlandią. Reprezentacja Polski jest na największym zakręcie od lat. Foto: Wojciech Olkusnik/East News

Kryzys w kadrze Polski. Lata lecą, nic się nie zmienia

To, jak wyglądają ostatnie dni kadry Michała Probierza, przypomina zły sen, a natężenie absurdu i nieporadności trudno porównać z czymkolwiek, co dotychczas oglądaliśmy u Biało-Czerwonych, nawet kiedy mocno wytężymy pamięć.

Zatrzymajmy się na chwilę, żeby cofnąć się w czasie o... ponad 15 lat. Do momentu, w którym przegrywaliśmy 0:3 ze Słowenią i żegnaliśmy się z marzeniami o mundialu w RPA, żegnaliśmy się z marzeniami o tym, że Leo Beenhakker będzie tym, który wprowadzi do polskiej piłki normalność i wiarę w inny sposób pracy. Kilka minut przed końcem tamtego przykrego widowiska Dariusz Szpakowski rozpoczął swój słynny monolog.

- Wielkie oczekiwania, fantastyczna atmosfera, pragnienie, marzenie uszczęśliwienia gdzieś tych kibiców i taki marazm, marazm, marazm, który nic nie wnosi, nic nie daje, tylko wciąż jesteśmy rozczarowani, zdegustowani, choć jak kibice wierzymy, że coś się zmieni. Musi się zmienić, bo gorzej już być nie może - mówił, wymownie oceniając stan polskiej piłki.

REKLAMA

Dla młodszych fanów to prehistoria, ale warto do niej wrócić choćby z jednego banalnego powodu - atmosfera jest bardzo podobna. Minęło 16 lat, zmieniło się wiele rzeczy, trudno nawet oceniać, jak bardzo poszła do przodu piłka nożna. Problem w tym, że te zmiany najwyraźniej dzieją się gdzieś indziej. Znów znaleźliśmy się w miejscu, w którym wydaje się, że gorzej być nie może.

Jeśli spojrzymy na grę kadry w ostatnich miesiącach, postawę Michała Probierza, działania związane z wizerunkiem PZPN, a wreszcie wszystko to, co wydarzyło się w ostatnich dniach wokół reprezentacji i Roberta Lewandowskiego... nie da się dojść do innego wniosku. Chociaż właściwie może być gorzej - wystarczy, że Probierz pozostałby na stanowisku. I to właśnie się dzieje, choć wydawało się, że Kulesza może podjąć tylko jedną decyzję. 

Gdyby Biało-Czerwoni wygrali z Finlandią, nie ma wątpliwości, że selekcjoner trwałby na stanowisku, dalej "widząc sens pracy" i "idąc w dobrą stronę". Jak widać, w uniwersum polskiej piłki w tej chwili możliwe jest absolutnie wszystko. I nie jest to komplement, bo piłkarze zostają z trenerem, który przez cały, długi już okres swojej pracy, nie osiągnął z tą reprezentacją nic. I to nie jest nawet największym problemem.

Od czego jest Cezary Kulesza?

W 2009 roku mieliśmy przaśne rządy Grzegorza Laty, teraz końca dobiega pierwsza kadencja Cezarego Kuleszy. Za chwilę wejdziemy w kolejną, bo prezes nie ma żadnego kontrkandydata. Afery? Można wymieniać, zrobiliśmy to na przykład TUTAJ, ale najwyraźniej przeszkadzają one tylko części dziennikarzy czy ludziom, którzy patrzą z zewnątrz i w jakikolwiek sposób interesują się dobrem krajowej piłki. W okręgowych związkach i w środowisku piłkarskich możnych najwyraźniej panuje spokój.

REKLAMA

"Tam jest prawdziwy beton. Ludzie latami piastują te same funkcje, trzymają się stołków rękami i nogami. A często to osoby z poprzedniej epoki, które mają już przestarzałe spojrzenie na futbol. Mam wrażenie, że nie kochają piłki, tylko wszystko wokół, czyli życie bankietowe. To jest dla nich największa atrakcja, a nie boiskowe wydarzenia" - mówił w poniedziałek Kuba Polkowski z portalu Meczyki.pl. To raczej powszechna opinia, a nie odosobnione stwierdzenie.

W środę, już po kompromitującej porażce z Finlandią (ale nieprzesadnie zaskakującej), doszło do sytuacji, że cała piłkarska Polska czekała długie godziny, aż w eter pójdzie decyzja o zwolnieniu Michała Probierza. Kulesza opublikował wpis, w którym stwierdził, że "od czasów klubowych wyznaje zasadę, żeby nie ingerować w decyzje trenerskie. Pozostawiam szkoleniowcom dużo swobody, ale za tym idzie również odpowiedzialność".

Jego reakcja skłaniała do zadania jednego pytania, które podbiło pozostawienie na stanowisku Probierza - od czego wobec tego jest prezes PZPN? Gdzie były wyniki Probierza, rozwój drużyny, jego wizja piłki? Tych rzeczy nie widzieli nawet najwięksi optymiści.

REKLAMA

Kulesza zatrudnił trenera, którego znał, wybierając między nim a Markiem Papszunem, za którym stało mistrzostwo Polski, i wywołując już wtedy liczne protesty. Probierz nie może jednak mówić, że nie dostał czasu i kredytu zaufania. Rozczarował jednak wszystkich.

A Kulesza? Chybił z trzecim kolejnym selekcjonerem i przez ponad 1,5 roku przyglądał się, jak kadra idzie na dno. Przyglądał się nawet wtedy, kiedy Probierz zdecydował się wrzucić do szatni granat. Przez telefon zrezygnował z kapitana, który 11 lat nosił opaskę, jest najlepszym polskim piłkarzem w historii, zdobył więcej bramek dla kadry niż cała reszta obecnej kadry, zwolnił z tej funkcji przez telefon w kilkuminutowej rozmowie, ignorując nawet rzucone mu koło ratunkowe, dzięki któremu obie strony mogły jakkolwiek wyjść z tej sytuacji z twarzą. Później zapisał się w historii najbardziej kuriozalną i po prostu okropną konferencją prasową, pełną frazesów, niedopowiedzeń, absolutnego braku chęci wyjaśnienia czegokolwiek. To była komunikacyjna i wizerunkowa klęska.

Można powiedzieć, że przez cztery ostatnie lata był - i właściwie tyle. Nad kadrą i nad PZPN znów unosił się duch dawnych czasów, zakrapianych imprez, bankietów, kuluarowych interesów, zielonego stolika, przysług i układów, trzymania się stołków rękami i nogami. Czasów najgorszych, w których nie dało się zrobić żadnego kroku do przodu, bo nikomu na tym nie zależało. Niestety, właśnie taką twarz ma w tym momencie polska piłka.

I oczywiście, są tysiące pasjonatów, ludzi, którzy od lat są w tym środowisku i robią kapitalną robotę - trenerów, członków sztabów, także działaczy, samych piłkarzy. Niestety wychodzi na to, że koniec końców ich praca jest niszczona przez tych przyspawanych do stołków. 

REKLAMA

Afera z Lewandowskim - maski opadły

O Robercie Lewandowskim można pisać wiele, nie jest postacią bez skazy, jednak nie da się nie brać pod uwagę faktu, że jest piłkarzem wybitnym, który przerósł kadrę na wielu poziomach. Grał w czołowych klubach świata, pracował z najlepszymi szkoleniowcami, bił rekordy, zyskując ogromną popularność. 

Czy mógł przez lata zrobić więcej dla kadry? Prawdopodobnie tak, ale to wymagałoby od niego ogromnego zaangażowania. To aż piłkarz i tylko piłkarz, który nie jest od uzdrawiania całego krajowego futbolu. Przez lata pojawiało się wiele doniesień, że nie jest postacią, którą koledzy z reprezentacyjnej szatni uwielbiają, jednak nie było chyba nikogo, kto nie szanowałby jego dorobku i umiejętności. Czy zasłużył na to, jak potraktował go Probierz? Nie, ale nie z powodu tego, że jest Robertem Lewandowskim - nikt na to nie zasługuje. Tak samo jak nie zasługuje na komentarz Kamila Glika, który napisał "Brawo" pod oświadczeniem PZPN dotyczącym swojego byłego kolegi z szatni. Tak opadają maski, tak upadają pomniki.

Bez względu na stosunek do Lewandowskiego, można wyobrazić sobie, jak momentami mógł czuć się na kadrze, zwłaszcza biorąc pod uwagę poziom jego profesjonalizmu i zestawienie go z niedawnymi opowieściami niektórych reprezentantów z czasów kadry Nawałki. Alkoholowe anegdotki, przypominające żarty z Grzegorza Laty i "trzech sekund na setkę", wspominane po latach z rozbawieniem i jakiegoś rodzaju dumą nie powinny mieć miejsca w kontekście reprezentacji. Jest wiele rzeczy, które nie pasują do reprezentowania swojego kraju, ale doszliśmy do miejsca i momentu, kiedy po porażce z Finlandią pojawiają się wieści, że część reprezentantów chciała opuścić zgrupowanie. Wśród tych, którzy byli na boisku, nie znalazł się choćby jeden, który miałby wystarczająco dużo odwagi (przyzwoitości, godności?), żeby zejść do dziennikarzy i szczerze porozmawiać.

REKLAMA

Być może wywołałby jeszcze większą burzę albo pożegnał się z kadrą. Ale czy w tym momencie reprezentowanie takich Biało-Czerwonych jest dla piłkarza wielkim wyróżnieniem? Nie wiadomo, czy Lewandowski wróci jeszcze do kadry - po tym, jak został potraktowany, być może będzie po prostu chciał godnie się pożegnać. Właściwie trudno będzie mieć do niego o to pretensje.

Co dalej z kadrą Polski?  

Reprezentacja Polski straciła z Michałem Probierzem ponad 1,5 roku i będzie tracić następne miesiące. Tyle czasu trwało mydlenie oczu, stwarzanie pozorów, że coś w tej drużynie się dzieje i jest tu możliwa jakaś zmiana, progres czy choćby osiągnięcie wyników. Dostaliśmy koszmarną grę, brak konsekwencji, brak pomysłu na to, jak zmienić cokolwiek. Cezary Kulesza przygląda się dalej i nie widzi problemu

Jako pierwsi odpadliśmy z Euro 2024, spadliśmy z elity w Lidze Narodów, w meczach o stawkę z poważnymi rywalami wygraliśmy raz - ze Szkocją we wrześniu 2024 roku. Kto będzie po nim? Czeka nas "uzdrawianie" kadry, bicie się w pierś - tyle tylko, że przypomina to wybieranie wody z łodzi, która leży już na dnie. Do meczów kadry wrócimy za trzy miesiące. A oczekiwania? Ich pozbyliśmy się już dawno temu.

REKLAMA

Czytaj także:

Źródło: PolskieRadio24.pl/Paweł Słójkowski/k

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej