Pakt migracyjny. Szef MSWiA: stanowisko Polski jest jednoznaczne
Polska opiera się naciskom w Unii Europejskiej w sprawie paktu migracyjnego. Szef MSWiA Tomasz Siemoniak powiedział w podcaście Szczyt Europy, że rząd, mimo ponagleń, nie przyśle do Brukseli planu wdrożenia paktu. Z całej Unii tylko Polska i Węgry tego jeszcze nie zrobiły, a termin minął w grudniu.
2025-06-17, 11:37
Pakt migracyjny. Stanowisko Polski jest jasne
Stanowisko Polski jest jednoznaczne. - Tam, gdzie oceniamy, że ucierpi bezpieczeństwo Polski, to tego paktu wprowadzać nie będziemy - powiedział minister spraw wewnętrznych i administracji.
Najbardziej kontrowersyjne zapisy paktu dotyczą obowiązkowej solidarności i przyjmowania migrantów. Relokację można natomiast zastąpić opłatą finansową w wysokości ok. 20 tysięcy euro za każdą nieprzyjętą osobę.
Polska uważa, że pakt, nad którym prace trwały kilka lat, nie przystaje do realiów i nie uwzględnia sytuacji na wschodniej granicy, na której Rosja i Białoruś wykorzystują migrantów jako broń. Komisja Europejska też długo tego nie dostrzegała. Dopiero w ubiegłym roku dała Polsce zielone światło na czasowe zawieszenie prawa azylowego na wschodnich granicach. - To stanowisko z grudnia zeszłego roku było rewolucją w dotychczasowym podejściu - skomentował minister Siemoniak. Przekonywał, że tak jak zmienia się powoli stanowisko Komisji, tak i zmieniają się nastroje w Unii w sprawie migracji. - Oceniam, że podejście takie, że należy wprowadzać pakt i nie patrzeć na inne konsekwencje, jest coraz bardziej odosobnione - powiedział Tomasz Siemoniak. Dopytywany, czy Polska przyśle plan wdrożenia paktu, odpowiedział krótko - NIE.
Szef MSWiA rozmawiał z podcastem Szczyt Europy przy okazji 40-lecia utworzenia strefy Schengen. "Czterdziestolatek po przejściach" - to tytuł najnowszego odcinka.
REKLAMA
Strefa Schengen ma 40 lat
Umowę o stopniowym znoszeniu granic wewnętrznych podpisali przedstawiciele Francji, Niemiec, oraz Belgii, Holandii i Luksemburga 14 czerwca 1985 roku. Szlabany graniczne w strefie Schengen zostały podniesione 10 lat później. Wtedy strefa była symbolem europejskiej integracji, ale w ostatnich latach ma problemy.
11 krajów, w tym państwa założycielskie jak Niemcy, Francja i Holandia, przywróciło kontrole na swoich granicach, by ograniczyć nielegalną migrację i inne zagrożenia dla bezpieczeństwa.
Kontrole wyrywkowe i częściowe wprowadzone przez Niemcy szczególnie irytują Polskę. Szef MSWiA je skrytykował. Powiedział, że są uciążliwe dla obywateli i kosztowne dla biznesu. - Wszystko trzeba robić dla szczelności zewnętrznych granic, a nie wprowadzać kontroli wewnątrz. To jest tak silne uderzenie w tych wszystkich, którzy na pograniczu polsko-niemieckim pracują po jednej stronie, mieszkają po drugiej stronie, że podważa to zaufanie do Unii Europejskiej, więc namawiamy Niemców do tego, żeby po prostu tego nie robili, i wszyscy sąsiedzi dookoła Niemiec mają podobne zdanie - powiedział minister.
Tomasz Siemoniak zamierza wkrótce pojechać na wschodnią granicę z niemieckim ministrem spraw wewnętrznych, by pokazać zabezpieczenia Polski, które skutecznie bronią przed napływem nielegalnych migrantów. - Mam nadzieję, że gdy zobaczy, co robimy na granicy polsko-białoruskiej, rząd niemiecki zrewiduje swoją politykę, bo w moim przekonaniu nijak się ona ma do tego, co ją wywołało. Te ataki, jak wjeżdżanie w obywateli, mnóstwo ofiar tragedii, które miały miejsce w Niemczech, które powodowały potwierdzanie tych wyrywkowych kontroli na granicach, nie miały żadnego związku z migrantami, którzy mieliby przejść z Polski. Zresztą dzięki naszej polityce liczba tych, którzy przenikają przez granicę polsko-białoruską i docierają do Niemiec, znacząco spada, więc to też jest powód, żeby takich kontroli nie wprowadzać - powiedział szef MSWiA. Zastrzegł, że jeśli Niemcy nadal będą utrzymywać kontrole na granicach, to Polska wprowadzi kontrole po swojej stronie. - Oczywiście mamy świadomość taką, że to przede wszystkim uderza w obywateli. Natomiast relacje międzynarodowe wymagają pewnej równoległości - skomentował minister.
REKLAMA
W najnowszym odcinku podcastu Szczyt Europy, jego autorzy - Beata Płomecka i Maciej Sokołowski - opowiadają historię strefy, wewnątrz której nie powinny obowiązywać żadne kontrole, wyjaśniają, dlaczego układ został podpisany właśnie w Schengen, niewielkiej miejscowości w Luksemburgu, gdzie stykają się granice także Francji oraz Niemiec, i przypominają, dlaczego z biegiem lat kraje zaczęły przywracać częściowe i wyrywkowe kontrole. Co ciekawe, akurat Schengen doświadcza właśnie problemów, bo na moście łączącym Luksemburg z Niemcami tworzą się korki z powodu wprowadzonych przez Berlin kontroli.
Podcast Szczyt Europy to wspólny projekt Polskiego Radia i telewizji TVN24. Doświadczeni brukselscy korespondenci Beata Płomecka i Maciej Sokołowski połączyli siły na czas polskiej prezydencji w Unii.
REKLAMA