Paragony grozy wciąż straszą. Jak nie rybą, to lemoniadą albo ceną toalety
Wakacje trwają od co najmniej dwóch tygodni, a dobra pogoda nad morzem zachęca do odwiedzin i wyjazdów. Ale wysoki sezon wakacyjny to także czas wysokich cen. W sieci nie brakuje doniesień o rybach po sto złotych za porcję, doliczonych serwisach wartych kilkadziesiąt złotych, czy płatnych toaletach kosztujących tyle, że nie sposób zapłacić za nie jedną monetą. Paragony grozy to już niemal zjawisko społeczne, powszechne tak samo, jak turyści nad Bałtykiem.
2025-07-10, 14:15
Paragony grozy. Oczywiste jak flądra nad Bałtykiem
O "paragonach grozy" słyszał każdy kto czyta media społecznościowe - nawet niezbyt uważnie. Astronomiczne ceny za zwykłe usługi i produkty powodują wybuchy śmiechu, ataki złości, czy gesty politowania. W sieci nie brakuje doniesień o drogich elektrycznych busach w Zakopanem, krótkich przejazdach taksówkami kosztującymi kilkaset złotych, czy filetach z flądry wartych kilkadziesiąt złotych.
Do trendu windowania cen z wykorzystaniem nadarzającej się okazji dołączają w tym roku nawet sprzedawcy wody mineralnej przy okazji popularnych pokazów lotniczych. Jeden z internautów zamieścił zdjęcie, z którego wynika, że mała butelka wody mineralnej kosztowała na radomskim AirShopw aż 20 złotych.
Nie brakuje także lemoniady (czyli - dla przypomnienia - wody z dodatkiem soku cytrynowego, kruszonego lodu (a więc znów wody) i cukru trzcinowego, okraszonej plastrem cytryny) kosztującej aż 49 złotych.
Zdarzają się też wyjątkowo drogie... toalety. W jednym z nadmorskich kurortów, za możliwość skorzystania z takiego przybytku trzeba wyłożyć aż 8 złotych, czego dowodziła tiktokerka o pseudonimie @bezspamuplis.
Jeszcze innym sposobem na zarobienie na turystach jest doliczanie w rachunku (bardzo drogiego) serwisu. W jednej z restauracji taka usługa kosztuje aż 47 złotych, czyli zdecydowanie więcej niż zwyczajowe 10 procent, i jest dopisana do rachunku.
Paragony grozy wywołują oburzenie. Słusznie?
W przypadku "normalnych" paragonów grozy za drogie potrawy i napoje, przed wysokimi cenami łatwo się ustrzec. Wystarczy zapytać, czy wskazana na plakacie smażalni cena odnosi się do porcji, czy do 100 gram ryby, można też przejrzeć menu przed wejściem, albo wyjść bez zamawiania, jeśli karta nie została wcześniej udostępniona, a ceny zniechęcą. Można też nie chodzić do ewidentnie drogich restauracji - tych przy deptakach, w eleganckich hotelach, czy w innych topowych miejscach.
Czytaj także:
- Gdzie w Polsce jest drożej: w górach czy nad morzem? Wakacje rodziny 2+2
- Paragony grozy. Ekspert: sezon turystyczny jest za krótki
Odgórnie doliczany drogi serwis czy wysokie opłaty za toaletę to jednak rzeczy trudne do uniknięcia. Nieco mniej dziwić więc może oburzenie internautów, że "takie potrzeby to nie zachcianka tylko konieczność. W każdym cywilizowanym mieście powinni być za darmo, ani grosze", czy "na co idą podatki jak za wszystko trzeba samemu płacić dodatkowo".
Źródła: PolskieRadio24.pl/mbl