Zakłócone obchody w Jedwabnem. "To nie miejsce na dyskusję, tylko modlitwę"
Przez kilka minut delegacja z naczelnym rabinem Polski Michaelem Schudrichem nie mogła opuścić uroczystości w Jedwabnem, podczas których oddano hołd Żydom zamordowanym 84 lata temu przez Polaków. Wydarzeniu towarzyszyły protesty uczestników dwóch równolegle odbywających się zgromadzeń zorganizowanych przez europosła Grzegorza Brauna i prawicowego publicystę Wojciecha Sumlińskiego. Obaj kwestionują ustalenia historyków, zgodnie z którymi zbrodni dokonali Polacy.
2025-07-10, 16:44
Obchody w Jedwabnem. Doszło do incydentów
W Jedwabnem odbyła się modlitwa za zmarłych przy pomniku upamiętniającym tragiczne wydarzenia sprzed 84 lat. Według ustaleń śledztwa przeprowadzonego przez IPN, 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem grupa polskiej ludności zamordowała co najmniej 340 żydowskich sąsiadów. Większość - kobiety, mężczyźni i dzieci - została spalona żywcem w stodole.
Obok oficjalnych obchodów z udziałem przedstawicieli prezydenta Andrzeja Dudy oraz MSZ, które zorganizowała Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie, odbyły się dwie inne uroczystości: europosła Grzegorza Brauna oraz prawicowego dziennikarza i autora książek Wojciecha Sumlińskiego.
Według grupy skupionej wokół Sumlińskiego Żydów w Jedwabnem wymordował niemiecki oddział pacyfikacyjny. Na działce prywatnej, sąsiadującej z oficjalnym pomnikiem upamiętniającym ofiary mordu, ustawiono osiem dużych głazów z metalowymi tablicami i napisami wskazującymi na dokonanie zbrodni przez Niemców. Z kolei Grzegorz Braun był wśród osób, które próbowały zablokować wyjazd samochodów uczestników uroczystości.
Posłuchaj
Naczelny rabin Polski Michael Schudrich, odnosząc się do protestujących uczestników dwóch alternatywnych zgromadzeń, zaznaczył, że nie jest to miejsce na dyskusję historyczną, lecz na modlitwę za ofiary. Doszło do przepychanek z policją, a wyjazd delegacji z udziałem rabina został opóźniony o kilka minut.
Izraelski instytut Jad Waszem wzywa polskie władze, by usunęły instalację w Jedwabnem. Instytucja z Jerozolimy zaznaczyła, że próby zaprzeczania lub przeinaczania tych wydarzeń są nie tylko "rażącym fałszowaniem historii" i próbą rozgrzeszenia sprawców, ale też stanowią głęboką obrazę dla ofiar i grożą "niebezpiecznym rozmywaniem polskiej odpowiedzialności historycznej i moralnej".
Spór o udział Niemców w zbrodni w Jedwabnem
W ocenie IPN, zbrodnia została dokonana z pod wpływem niemieckich służb (liczni przesłuchani świadkowie wskazali na przybyłych w tym dniu do Jedwabnego umundurowanych Niemców), jednak - jak podał Instytut w komunikacie z lipca 2002 r. o końcowych ustaleniach śledztwa - jej wykonawcami było co najmniej 40 polskich mieszkańców Jedwabnego i okolic.
Posłuchaj
W uroczystościach upamiętniających brała udział Anna Wądołowska, która podczas pogromu w Jedwabnem miała 11 lat. - Widziałam, jak oni (Niemcy - przyp. red.) zaganiali, łapali. Oni strzelali, a Polacy musieli wrzucać do tego ognia - mówiła. Prof. Andrzej Żbikowski z Żydowskiego Instytutu Historycznego mówi, że trudno byłoby udowodnić, iż Niemcy kierowali akcją. - Nie mamy absolutnie żadnej sugestii, że - poza może zgromadzeniem Żydów na rynku - mieli na to wpływ Niemcy - twierdzi historyk w rozmowie z Polskim Radiem.
Z kolei prof. Paweł Stachowiak z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu przypomina, że Niemcy prowadzili politykę podsycania nienawiści Polaków do Żydów. - Mamy taką instrukcję Reinharda Heydricha (szefa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy - przyp. red.), która mówi o tym, że nie należy powstrzymywać nastrojów antyżydowskich wśród miejscowej ludności - podkreśla Stachowiak.
Źródła: PolskieRadio24.pl/Polskie Radio/PAP/ak