Nowe doniesienia ws. zabójstwa polskiego profesora w Grecji

Brutalne zabójstwo profesora Przemysława Jeziorskiego wstrząsnęło opinią publiczną w Polsce i Grecji. Według śledczych za egzekucją polskiego naukowca w Atenach miała stać jego była żona - grecka ekonomistka, która wykorzystała dzieci jako przynętę, a zlecenie wykonania morderstwa przekazała swojemu nowemu partnerowi.

2025-07-22, 09:35

Nowe doniesienia ws. zabójstwa polskiego profesora w Grecji
Egzekucja polskiego profesora w Grecji. Foto: newsroom.haas.berkeley.edu

Zabójstwo polskiego profesora w Grecji

Do zabójstwa doszło 4 lipca (piątek) w mieście Agia Paraskevia na przedmieściach Aten. Sprawca podszedł do swojej ofiary i z bliskiej odległości oddał sześć strzałów. - Ciało leżało na chodniku. Znaleziono sześć łusek. W pierwszym momencie tego rodzaju strzelanina w biały dzień w Atenach wydawała się porachunkami gangsterskimi. Po kilku godzinach nasi redakcyjni wydawcy zaczęli zadawać nam pytania: Kim jest ten człowiek? Mieliśmy ciało, mieliśmy sześć łusek i nic więcej - relacjonował w rozmowie z "Uwagą!" TVN dziennikarz Yannis Ziakas z Ethnos.gr.

Brat ofiary, Łukasz Jeziorski, przyznał, że milczenie bliskiego od początku budziło lęk. Zaniepokojona rodzina postanowiła działać - w sobotę oficjalnie zgłosiła jego zaginięcie. - Następnego dnia napisała do mnie jego była żona, że musimy porozmawiać odnośnie Przemka. Zapamiętam tę rozmowę na zawsze. Osoba, która czyta nazwy przystanków, ma więcej uczuć niż, to co ona mi powiedziała. Powiedziała, że Przemek został zastrzelony. Powiedziała, że była to robota profesjonalistów - wskazał. - Wiedziałem, co się wydarzyło, kto za tym stoi, kto ma motyw, bo Przemek nam się żalił i wszystko wiedzieliśmy - wyznał.

Kluczowym powodem do zbrodni miał być motyw osobisty. Profesor Jeziorski i jego była żona, grecka ekonomistka, Nadia K., od lat wiedli spór o opiekę rodzicielską nad dwójką swoich dzieci - 10-letnimi bliźniakami. Przyjaciel Przemysława wyjaśnił, że około 4 lat po ślubie w małżeństwie zaczęły pojawiać się problemy. - W trakcie COVID-u jego małżonka chciała wrócić do Grecji, na co on się zgodził. Ona już została. Z kolei on wziął pół roku czy dziewięć miesięcy wolnego z uczelni, żeby móc być z dziećmi w Grecji - kontynuował. 

- W końcu miał być rozwód. Ona żądała więcej niż połowę majątku. Nie chciała dawać mu dzieci. Stosowała metody, tak jakby chciała go ukarać za to, co się wydarzyło. Prowadziła do alienacji rodzicielskiej i oczerniała go w oczach dzieci - opowiadał pan Robert w rozmowie z "Uwaga!" TVN.

Proces o opiekę nad dziećmi odbywał się w Stanach i w Grecji. Jeden z sądów uznał, że ojciec przez cały lipiec "ma mieć dzieci ze sobą, gdziekolwiek chce je wziąć na wakacje". - Ona rok, by utrudnić mu to, nie wyrobiła paszportów dzieciom. W tym roku zrobiła tak samo - wyjaśnił pan Robert.

Kim jest zabójca polskiego profesora w Grecji?

Po rozwodzie była żona Jeziorskiego związała się z młodszym o osiem lat Kristosem D., którego greckie media przedstawiają jako byłego żołnierza i zawodnika MMA. Jak relacjonował przyjaciel ofiary, mężczyzna już rok wcześniej miał być zaatakowany. - Po pobiciu Przemek złożył zawiadomienie na policję. Tamten gość zaczął mu grozić, że zabije go, że zabije jego rodzinę w Trójmieście. Przemek się bał - tłumaczył pan Robert. 

Podkreślił, że dwa dni przed zabójstwem eksżona zaoferowała Przemysławowi, żeby pojechali wspólnie z dziećmi i jej partnerem na camping, na co się nie zgodził. - Zapytał mailem, gdzie jest ten camping, ale nie odpisała mu, mimo że bardzo nalegała wcześniej. Mamy tezę, że pierwotnie chcieli zrobić mu coś na campingu, nie wiem, na przykład zrzucić go ze skał, albo coś, żeby zaginął. To było dzień przed rozprawą, którą Przemek wygrał - zaznaczył.

Pan Robert zwrócił uwagę na to, że Nadia K. nie pracowała i utrzymywała się z pieniędzy byłego męża. - To on płacił ogromne kwoty za szkołę w Grecji. Wydaje mi się, że chodziło o pieniądze, bo ona strasznie się o nie kłóciła. Chciała go oskubać, tak jak najbardziej było to możliwe, i używała dzieci jako karty przetargowej. Tragedia polega na tym, że przez matkę dzieci straciły ojca. Straciły też matkę i dom. Pięć osób pójdzie siedzieć w więzieniu - stwierdził pan Robert.

Czytaj także:

Źródła: "Uwaga!" TVN/Polskie Radio/nł/k

Polecane

Wróć do strony głównej