Eksperci ostrzegają przed czarnym scenariuszem. "Na Bałtyku coś się szykuje"
Eksperci ds. bezpieczeństwa ostrzegają, że w nadchodzących miesiącach Morze Bałtyckie może stać się punktem zapalnym między Rosją a państwami NATO. Coraz częstsze incydenty z udziałem rosyjskich tankowców i okrętów wojennych niepokoją - szczególnie kraje nadbałtyckie - oraz wzmacniają obawy o możliwość eskalacji działań militarnych w tym newralgicznym akwenie - informuje w czwartek "Deutsche Welle".
2025-07-24, 13:36
Rosyjska "flota cieni" i nowe sankcje UE
Z analiz Helge Adriansa - eksperta z berlińskiej Fundacji Nauka i Polityka (SWP) - wynika, że w najbliższym czasie możemy spodziewać się zwiększonej obecności rosyjskiej marynarki wojennej na Morzu Bałtyckim. - Celem jej działań ma być eskortowanie tak zwanych tankowców cieni - statków transportujących rosyjską ropę z pominięciem międzynarodowych sankcji - mówi w rozmowie z "Deutsche Welle" Adrians.
Ekspert wskazuje przy tym nowy pakiet sankcji Unii Europejskiej, który objął m.in. ograniczenia w eksporcie rosyjskiej ropy i gazu. Rosja reaguje na nie, zwiększając aktywność militarną i kontynuując zbrojenia, na przykład na jeziorze Ładoga, nieopodal Petersburga, co zdaniem analityków może być elementem szerszej strategii nacisku na NATO.
Dania zaostrza kontrole tankowców
W odpowiedzi na rosnące zagrożenie Dania już zintensyfikowała działania kontrolne wobec nieidentyfikowalnych jednostek pływających przez jej wody. Od lutego 2025 roku w rejonie miasta Skagen zatrzymano i skontrolowano ponad 60 tankowców. Wiele z nich podejrzewa się o powiązania z rosyjską flotą cieni.
Choć państwa nadbałtyckie mają obowiązek zapewnienia swobody żeglugi na swoich wodach terytorialnych i w wyłącznych strefach ekonomicznych, Duńska Administracja Morska (DMA) opiera swoje działania na przepisach dotyczących bezpieczeństwa i ochrony środowiska. - Takie kroki podejmuje się w odpowiedzi na ruch starszych statków transportujących ropę przez duńskie cieśniny, co stanowi zwiększone ryzyko i daje powód do niepokoju o bezpieczeństwo na morzu, marynarzy i środowisko - tłumaczy w rozmowie z "Deutsche Welle" prof. Christian Bueger z Uniwersytetu w Kopenhadze.
Moskwa grozi odpowiedzią. "Będziemy bronić wszelkimi legalnymi środkami"
Kreml nie pozostaje bierny. W maju rzecznik Władimira Putina, Dmitrij Pieskow, zapowiedział, że Rosja będzie bronić prawa do swobodnej żeglugi "wszelkimi legalnymi środkami". W grę wchodzi również rozmieszczanie uzbrojonych funkcjonariuszy na rosyjskich statkach cywilnych. Z perspektywy Moskwy działania państw NATO są postrzegane jako prowokacja, a argumenty o zagrożeniu dla bezpieczeństwa i ekologii jako pretekst do utrudniania rosyjskiego handlu surowcami energetycznymi. - W rzeczywistości obserwujemy testowanie granic. Każdy krok podejmowany przez jedną stronę skutkuje reakcją drugiej, co może doprowadzić do niekontrolowanego konfliktu - przestrzega Bueger.
Eksperci zgodnie podkreślają, że sytuacja na Bałtyku staje się coraz bardziej napięta, a przypadkowa konfrontacja - na przykład pomiędzy okrętem NATO a eskortowanym rosyjskim tankowcem - mogłaby stać się zarzewiem poważniejszego kryzysu. W dobie wojny na Ukrainie i napięć wokół granic NATO, każde takie zdarzenie może mieć dalekosiężne konsekwencje.
- Zamiast Syrii? Rosja chce mieć bazę nad Morzem Czerwonym w kraju bogatym w złoto
- Rosjanie prowokują nad Bałtykiem. NATO interweniuje, polskie F-16 w akcji
Źródło: Deutsche Welle/mg