Polska wskazuje najmniej osób LGBT+. Czy to skutek polityki Zjednoczonej Prawicy?
W Polsce najmniej osób deklaruje przynależność do społeczności LGBT+ spośród 26 badanych krajów. Takie wyniki przynosi najnowszy międzynarodowy sondaż pracowni IPSOS.
2025-07-25, 07:13
Społeczność osób LGBT+ w Polsce. Badanie IPSOS zaskakuje
Wyniki badania IPSOS jako pierwsza opisała "Rzeczpospolita". Okazuje się, że Polska jest na jednym z ostatnich miejsc, jeśli chodzi o odsetek osób LGBT+ w populacji. Badanie "LGBT+ Pride Report 2025" pracowni IPSOS, jednego ze światowych liderów badania opinii publicznej, zostało przeprowadzone w 26 krajach metodą ankiet online. Wzięło w nim udział blisko 20 tysięcy osób z 11 państw Europy, wszystkich krajów Ameryki Północnej, kilku krajów z Ameryki Południowej i z Azji, a także Australii i RPA.
W Polsce jedynie pięć procent badanych identyfikuje się jako osoby niebinarne, transpłciowe, omniseksualne, panseksualne, aseksualne, homoseksualne, biseksualne itp. To jednak nie wszystko - 31 procent polskich respondentów ankiety ma wśród swoich znajomych lub rodziny osobę homoseksualną, natomiast 62 proc. twierdzi, że pary osób o tej samej płci powinny mieć prawo do legalizacji swojego związku.
Polska na szarym końcu
Średnia dla wszystkich badanych krajów - jeśli chodzi o liczbę wskazań o identyfikowaniu się jako osoba LGBT+ - wynosi dziewięć procent. Najwięcej wskazań odnotowano w Brazylii (14 proc.), Kanadzie (12 proc.), Szwecji (12 proc.), Niemczech (11 proc.) i USA (11 proc.). Najmniejsze wartości zaczynają się od Włoch (6 proc.), kolejne są Japonia, Kolumbia, Korea Południowa i Polska. "W tych ostatnich krajach liczebność osób LGBT+ oszacowano na pięć proc., jednak jest to wartość zaokrąglona, a najmniejszy odsetek stwierdzono w Polsce" - opisuje "Rzeczpospolita".
Wybory powodem takiego wyniku? "Część badanych mogła czuć się niekomfortowo"
O wyniku badań - i tak zaskakująco małych wartościach dla Polski - "Rzeczpospolita" rozmawiała z Tymoteuszem Ogłazą, researcherem managerem w IPSOS. - Warto zwrócić uwagę, że badanie zostało przeprowadzone w gorącym, kampanijnym okresie w Polsce, w dniach od 25 kwietnia do 9 maja. W tym czasie część badanych mogła czuć się niekomfortowo, wybierając opcje należące do zbiorczego terminu "LGBT+", tak szeroko krytykowanego w debacie publicznej - stwierdził. Badacz podkreślił jednak, że to tylko hipoteza, ponieważ jej potwierdzenie wymagałoby przeprowadzenia pogłębionych badań.
Chodzi o najmniej wskazań
Próba badawcza w Polsce wynosiła 500 osób, różnice zaś w porównaniu z innymi krajami są minimalne. Dlatego - jak stwierdził - "należałoby raczej mówić, że Polska jest wśród krajów, gdzie tych wskazań jest najmniej", a nie że ma najmniej osób LGBT+.
Czytaj także:
- Czy osobom LGBTQ+ żyje się dziś lepiej niż kiedyś?
- Braun zniszczył wystawę w Sejmie. Kotula: zawiadamiamy prokuraturę
- "Od II wojny światowej nie byliśmy tak blisko globalnego konfliktu"
Ekspert: problemem jest upolitycznienie zdrowia seksualnego
Z kolei według również cytowanego w tekście profesora Zbigniewa Izdebskiego, "mamy w Polsce problem z oszacowaniem liczebności osób LGBT+". Tak niski wskaźnik wynikający z badania wiąże się, jego zdaniem, z małej wiedzy na temat zdrowia seksualnego. - W moich badaniach, prowadzonych na przestrzeni wielu lat, od trzech do pięciu procent osób deklarowało się jako osoby nieheteronormatywne, jednak wynika z nich też, że znaczna część ankietowanych nie chce odpowiadać na pytanie o orientację seksualną - mówił w rozmowie z "Rz". Stwierdził też, że w badaniu IPSOS powinno się wziąć pod uwagę większą próbę.
Prof. Izdebski odniósł się również do aspektu politycznego. - Kolejnym problemem jest upolitycznienie zdrowia seksualnego, powodujące, że część osób nie chce wypowiadać się na ten temat - podkreślił.
Źródła: IPSOS/Rzeczpospolita/hjzrmb/k