Student skatował tancerkę. O kobietach mówił: "waginoistoty"

Karol Brodnicki, student prawa, skazany prawomocnie w czerwcu 2024 roku za pobicie tancerki w nocnym klubie, w maju obronił pracę magisterską. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", po zatarciu wyroku będzie mógł ubiegać się o wykonywanie zawodów prawniczych.

2025-07-25, 11:17

Student skatował tancerkę. O kobietach mówił: "waginoistoty"
Mężczyzna oskarżony o ciężki pobicie został skazany w II instancji, a potem skończył studia prawnicze. Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk

Brutalna napaść na tancerkę. "Był bardzo silny, cały czas trzymał za włosy"

Cała sprawa sięga połowy 2021 roku. To właśnie wtedy Karol Brodnicki, student prawa na Uniwersytecie Adama Mickiewicza, brutalnie pobił tancerkę - informuje "Gazeta Wyborcza". Dziennik relacjonuje, że mężczyzna był pod wpływem alkoholu, a do zdarzenia doszło, gdy razem z kolegą poszli do klubu nocnego.

Karol Brodnicki zgodził się na propozycję prywatnego tańca w wykonaniu Anastazji, potem jednak miał rozmyślić się i próbować wyrwać pieniądze. - Odwrócił się do mnie, położył swoją rękę na mojej nodze. Odsunęłam ją. Wtedy położył się na mnie i zaczął dusić za szyję. Zaczęłam go odpychać, ale nie dałam rady - relacjonuje kobieta cytowana przez "GW". Wedle opisu dziennika mężczyzna szarpał kobietę za włosy tak mocno, że przewrócił się z nią na szklany stolik. Ten oczywiście pękł, a tancerka upadła kolanami na rozbite szkło i pokaleczyła lewą nogę.

- Ochroniarze próbowali go odciągnąć, ale był bardzo silny i cały czas trzymał ją za włosy. Działał jak w amoku. Uderzali w jego rękę, żeby puścił Anastazję - relacjonuje kelnerka, która widziała atak. Cała napaść trwała około 40 sekund. W końcu ochroniarze obezwładnili napastnika, a do lokalu przyjechała policja. "Brodnicki wychodzi z klubu z rozciętą głową. Też jedzie do szpitala (...) a policjanci notują: »Pan Brodnicki był pod bardzo dużym wpływem alkoholu, nie mógł poruszać się o własnych siłach, nie potrafił odnieść się do sytuacji. Nie potrafił logicznie się wypowiadać«".

Wyrok za pobicie w klubie nocnym. Mężczyzna ma zapłacić 20 tys. zł

Prokuratura oskarża mężczyznę o narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i doznania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. "Na przesłuchaniu Brodnicki nie pamięta szarpania i upadku na stolik. Pamięta za to dobrze, że zapłacił 150 zł za prywatny taniec, a potem kelnerka zażądała kolejnych pieniędzy. Nie zapłacił, bo nie wiedział za co. - Powiedziałem, że skoro tak, to proszę, by zwróciła mi moje 150 złotych. Wyciągnąłem otwartą dłoń, oczekując na zwrot. Kolejne, co się wydarzyło, to ochroniarz, który do mnie podbiegł i uderzył w twarz - twierdzi mężczyzna podczas składania zeznań.

Z powodu braku ugody z pokrzywdzoną (Anastazja chciała 20 tys. zł. zadośćuczynienia, Karol Brodnicki proponował 2 tys.) sprawa przenosi się do sądu. Odtworzone zostaje nagranie z monitoringu pokazujące pobicie. W mowie końcowej mężczyzna przyznaje, że trzymał tancerkę za włosy, chcąc odzyskać swoje pieniądze. Sąd pierwszej instancji nakazuje mu w listopadzie 2023 roku zapłatę 6 tys. zł. zadośćuczynienia. Pełnomocnik Anastazji składa apelację. Wskazuje, że skazany nie powinien wykonywać w przyszłości zawodów prawniczych, bo jego postawa nie daje rękojmi, że będzie to robił prawidłowo. W drugiej instancji, w czerwcu 2024 roku, mężczyzna zostaje skazany na pół roku prac społecznych i zapłatę 20 tys. zadośćuczynienia. W uzasadnieniu sąd zwraca uwagę na "przedmiotowe traktowanie pokrzywdzonej" przez oskarżonego i jego działanie z "ogromną zawziętością".

Studia mimo wyroku. Komisja dyscyplinarna zebrała się po obronie

Kilka miesięcy późnej mężczyzna zaczyna piąty rok studiów. Uczelnia nie wie o wyroku, bo "sędziowie nie dopełnili obowiązku" - pisze "Gazeta Wyborcza". Nie było także pisma o wszczęciu postępowania w 2021 roku. Informacje o przestępstwie i wyroku rozchodzą się same. Docierają do koleżanek Brodnickiego z roku. - Gdy dowiedziałyśmy się, co zrobił tej dziewczynie, zaczęłyśmy się go autentycznie bać - mówią studentki w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". - Jesteśmy przekonane, że nie postąpiłby w ten sposób, gdyby nie głęboko zakorzeniona nienawiść do kobiet i poczucie, że nie są jemu równe - wyjaśniają.

Czytaj także: 

Kobiety piszą też list do władz UAM. Przekonują w nim, że Brodnicki uchybił godności studenta i nie powinien kontynuować nauki. W lutym 2025 roku uczelnia wszczyna postępowanie. Sprawa trafia nawet do komisji dyscyplinarnej, gdzie karą może być usunięcie z uczelni. Do tego jednak nie dochodzi - posiedzenie Komisji wyznaczono na połowę czerwca, a skazany obronił pracę magisterską w maju bieżącego roku.

 "Racjonalizowanie nienawiści i przemocy" - psycholożka o wpisach Brodnickiego

Koleżanki Brodnickiego z roku pokazały "Gazecie Wyborczej" jego wpisy w sieci, odnoszące się do kobiet. "To, że jakaś waginoistota jest na tyle biedna, że nie stać ją na produkt higieniczny, nie stanowi przesłanki za tym, żeby miało zajmować się tym państwo" - napisał mężczyzna o propozycji finansowania podpasek i tamponów z budżetu. Jego zdaniem kobiety nie są dyskryminowane, a uprzywilejowane, bo "na walkę z rakiem prostaty nie przeznacza się tyle pieniędzy, co z rakiem szyjki macicy". "W przypadku Julek jak zwykle dał się znać moralny niedorozwój" - stwierdza mężczyzna w innym komentarzu, by w kolejnym wyśmiewać kobiety grające w piłkę nożną - wylicza "GW".

- Nazywanie ich (kobiet - przyp. red.) "waginoistotami" czy "Julkami" jest dehumanizacją, która pomaga młodym mężczyznom zracjonalizować własną nienawiść i przemoc - ocenia w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" psycholożka z poznańskiej fundacji Czas Kobiet Katarzyna Porzuczek. - Ta nienawiść bierze się z poczucia zagrożenia, bo kobiety są dziś lepiej wykształcone, potrafią zadbać o siebie, lepiej radzą sobie z emocjami - wyjaśnia kobieta dziennikowi. Jej zdaniem "samotność mężczyzn rodzi w nich frustracje, a agresja jest próbą odzyskania kontroli i poczucia władzy". 

Źródło: Wyborcza.pl/mbl/k

Polecane

Wróć do strony głównej