"Człowiek słoń" ponownie na ekranach kin. Ta historia zainspirowała Davida Lyncha

22 sierpnia na ekranach polskich kin zagości odrestaurowana cyfrowo wersja filmu "Człowiek słoń". Kanwą docenionego ośmioma nominacjami do Oscara obrazu z 1980 roku jest historia Josepha Merricka, mężczyzny, który stał się atrakcją pokazów osobliwości w wiktoriańskiej Anglii z powodu znacznych deformacji ciała, które przyniosły mu tytułowy przydomek. Czy jednak Lynch wiernie odtworzył losy Merricka? Nie do końca...

2025-08-22, 07:50

"Człowiek słoń" ponownie na ekranach kin. Ta historia zainspirowała Davida Lyncha
Kadr z filmu "Człowiek słoń" Davida Lyncha. Foto: mat. promocyjne

Na co chorował Człowiek Słoń?

Film zaczyna się od psychodelicznej, bardzo Lynchowskiej sceny, w której przyszłą matkę Merricka ogarnia przerażenie na widok słonia. Później widz dowiaduje się, że ciężarną kobietę słonie przestraszyły w jakiejś dalekiej brytyjskiej kolonii i właśnie to wydarzenie wywołało schorzenie u rozwijającego się w jej ciele dziecka.

Ta folklorystyczna wersja wydarzeń pojawia się w biografiach Merricka w nieco odmiennej formie: mężczyzna miał ponoć utrzymywać, że gdy jego matka była z nim w czwartym miesiącu ciąży, fatalnie się przelękła po wepchnięciu pod nogi słonia przez gapiów podziwiających paradę zwierząt. Rzecz jasna w świetle dzisiejszego stanu wiedzy możemy włożyć i tę wersję wydarzeń między ludowe podania. Co ciekawe jednak może w nich pobrzmiewać reminiscencja prawdziwych wydarzeń. Zachowały się bowiem przekazy, że w 1862 roku, czyli roku urodzenia Merricka, z cyrku w jego rodzinnym Leicester faktycznie uciekł słoń, który siał popłoch wśród mieszkańców miasta. 

Co zatem spowodowało deformację ciała Merricka? Nie do końca wiadomo. Zachował się szkielet mężczyzny, który do dziś mogą oglądać studenci medycyny londyńskiego uniwersytetu. Były one jednak wielokrotnie poddawane chemicznej konserwacji, co spowodowało, że uzyskanie materiału DNA jest niemal niemożliwe. Naukowcom pozostają domysły. Dziś większość z nich uważa, że Merrick cierpiał na ostry przypadek nerwiakowłókniakowatości połączony z zespołem Proteusza. Oba te schorzenia mają podłoże genetyczne i powodują zmiany skórne oraz deformację ciała - odwzorowaną zresztą w filmie z wielką dokładnością 

Posłuchaj podcastu: 

Smród, który czuje się z ekranu

W obrazie Lyncha Merricka (w tej roli John Hurt) poznajemy już jako żywą atrakcję pokazu osobliwości w londyńskiej dzielnicy East End. Warto tu dodać, że realia XIX wiecznej metropolii są tu oddane tak sugestywnie, że niemal czuje się smród rynsztoka w stolicy największego ówczesnego imperium. Londyn w filmie Lyncha to cuchnąca metropolia pełna szemranych typów. I nie ma w tym wielkiej przesady, jeśli uświadomimy sobie, że historia Człowieka-słonia nie była jedyną, która elektryzowała wówczas opinię publiczną. Zbiegła się ona w czasie z serią morderstw w okolicach ulicy Whitechapel (tej samej ulicy, na której występował Merrick), przypisywanych Kubie Rozpruwaczowi.  

Odtwarzając szemraną dzielnicę, Lynch zadbał o każdy, najdrobniejszy szczegół. Do tego stopnia, że kamera podążając przez kilka sekund za buldogiem angielskim, pokazuje psa, który różni się od współczesnych buldogów właśnie tak, jak różnili się przedstawiciele tej rasy od swoich dzisiejszych odpowiedników - ma znacznie mniej posuniętą brachycefalię, czyli ma mniej spłaszczoną, skróconą kufę (pysk).

Niewolnik czy biznesman?

Show z udziałem Merricka widzimy oczami chirurga Fredericka Trevesa (w tej roli Anthony Hopkins), wiedzionego zawodową ciekawością. Prawdziwego Trevesa faktycznie oszołomiło to, co zobaczył. Poprosił Merricka o przyjście do znajdującego się nieopodal szpitala. Merrick odwiedzał placówkę kilkukrotnie, ale zraził się do niej po tym, jak Treves kazał się Merrickowi rozebrać się przy innych lekarzach, by chirurg mógł dokładnie omówić jego stan. Ponoć sam Merrick mówił, że czuł się wówczas jak "zwierzę na targu bydła". 

Scena badania Merricka przez dra Trevesa. Kadr z filmu "Człowiek słoń". Fot.: mat. promocyjne Scena badania Merricka przez dra Trevesa. Kadr z filmu "Człowiek słoń". Fot.: mat. promocyjne

W filmie Treves od razu bierze Merricka pod opiekę, bo jest przerażony warunkami, w jakich żyje mężczyzna. Warto tu dodać, że scenariusz obrazu Lyncha bazuje na wspomnieniach samego Trevesa, spisanych kilka dekad po śmierci Człowieka Słonia. Treves określił Merricka  "najbardziej obrzydliwym okazem ludzkości, jaki kiedykolwiek widział", twierdząc przy tym, że warunki, w jakich przetrzymywał Człowieka-słonia jego impresario, urągały ludzkiej godności, zaś sam Merrick, zanim poznał chirurga, był bezwładnym niewolnikiem.

Również obraz pana Bytesa, sadystycznego impresario Człowieka Słonia, pokrywa się z tym, co Treves napisał o współpracującym z Merrickiem showmanie Tomie Normanie. Sam Norman gorąco protestował przeciwko takiemu opisowi swojej relacji z Człowiekiem Słoniem, wskazując, że rzekome znęcanie się nad jego partnerem scenicznym było elementem scenariusza show, w którym Merrick grał potwora, a Norman bohaterskiego kolonizatora, stawiającego czoła bestii. 

Historyczny Merrick nie był ubezwłasnowolniony. Po tym, jak postępujące zniekształcenie jego ciała spowodowało, że mężczyzna stracił pracę kolejno w fabryce cygar, a następnie w charakterze obwoźnego handlarza i był zmuszony zamieszkać w przytułku, miał świadomość, że jedyną szansą zarobku jest dla niego własne kalectwo. Wszedł w spółkę z Normanem, która okazała się dla niego relatywnie dobrym interesem. W ciągu 22 miesięcy zdołał zaoszczędzić 50 funtów, czyli równowartość rocznych dochodów robotniczej rodziny.  

Podróż do Belgii

W filmie Treves natychmiast organizuje Merrickowi nocleg w szpitalu (to nie do końca zgodne z chronologią wydarzeń, ale nie uprzedzajmy faktów). Nawet tutaj biedny filmowy Merrick nie zaznaje spokoju. Znów ktoś próbuje zarobić na jego chorobie. Tym razem jest to nocny stróż w szpitalu, który za pieniądze wprowadza do pokoju Merricka typy spod ciemnej gwiazdy, znęcające się okrutnie nad biedakiem. Ten wątek to zupełny wymysł scenarzystów, nie znamy przekazów świadczących o tym, że Merricka nachodzono w szpitalu wbrew jego woli. Zabieg ten pozwala jednak scenarzystom na wprowadzenie do historii wątku uprowadzenia Merricka ze szpitala przez pana Bytesa 

Filmowy menadżer mężczyzny uprowadza go i wywozi do Belgii, gdzie ma zamiar kontynuować swoje show. Merrick jest znów traktowany jak zwierzę i przetrzymywany w klatce. Z opresji ratują go inne "dziwadła" (posługując się językiem epoki) z trupy Bytesa. W rzeczywistość podróż człowieka słonia na kontynent miała miejsce nim ten został pensjonariuszem londyńskiego szpitala. Merrick udał się za kanał La Manche dobrowolnie, w poszukiwaniu źródła utrzymania. W tamtym czasie pokazy osobliwości straciły na popularności na Wyspach, a opinia publiczna z nieufnością spoglądać zaczęła tak na organizatorów, jak i na żywe atrakcje takich pokazów.

Nie zmienia to faktu, że w Belgii Merricka faktycznie spotkały nieprzyjemności. Nikt go co prawda w klatkach z pawianami nie przetrzymywał (jak chciał tego Lynch), nie było też ucieczki. Ale Merrick został przez swojego nowego impresario okradziony i pozostawiony na pastwę losu bez grosza przy duszy. Zdołał powrócić do ojczyzny dzięki pomocy dobrych ludzi, którzy opłacili mu rejs do kraju.  

Merrick i wcielający się w niego John Hurt w filmie "Człowiek słoń". Fot.: Wikimedia Commons/dp; mat. promocyjne Merrick i wcielający się w niego John Hurt w filmie "Człowiek słoń". Fot.: Wikimedia Commons/dp; mat. promocyjne

Przyjaźń Człowieka-słonia z Madge Kendal

Prawdziwa jest za to scena, w której przerażony wyglądem Człowieka Słonia tłum próbuje zlinczować mężczyznę na londyńskiej stacji kolejowej Liverpool Street, po jego powrocie z kontynentu. Na szczęście policja stanęła w obronie atakowanego i odnalazła przy nim wizytówkę dra Trevesa. I dopiero po tym wydarzeniu Merrick został lokatorem mieszkanka urządzonego na poddaszu szpitala, w którym pracował chirurg Treves. Środki na jego utrzymanie popłynęły od społeczeństwa, które zareagowało na apel dyrektora placówki zamieszczony w gazecie "The Times".  

Faktem jest, że życie Merricka odmieniło się po zamieszkaniu w szpitalu. Treves zorganizował mu biblioteczkę i możliwość wyjazdów na wieś w celach wypoczynkowych. Merricka odwiedzały osoby z wyższych sfer, które były ponoć oczarowane obyciem i kulturą osobistą mężczyzny.  

Jego historią zainteresowała się też księżna Walii Aleksandra i znana aktorka teatralna Madge Kendal, choć rola tej drugiej w historii Człowieka Słonia jest przez Lyncha wyolbrzymiona. W filmie kobieta (grana przez Anne Bancroft, będącą jednocześnie żoną producenta filmu, Mela Brooksa) odwiedza mężczyznę w jego mieszkaniu, następnie dedykuje mu swój występ i doprowadza do tego, że po spektaklu zgromadzona w teatrze publiczność klaszcze na cześć znajdującego się na widowni Merricka, w symbolicznym geście akceptacji.

Po pierwsze przyjaźń Madge Kendal i Merricka opierała się na korespondencji i zbiórce na utrzymanie go organizowanej przez aktorkę. Madge nie odwiedziła Człowieka Słonia w jego mieszkaniu, zrobił to za to jej mąż. Po drugie, kulminacyjna scena w teatrze jest wymysłem reżysera. Merrick owszem miał ponoć odwiedzić teatr, ale nie otrzymał tam owacji podobnych do tych, które widzimy w obrazie Lyncha. Co więcej, ukryto go w prywatnej loży, tak, żeby pozostali widzowie nie zdali sobie nawet sprawy z jego obecności w budynku.  

Na co zmarł Człowiek-słoń?

W ostatniej scenie widzimy Merricka, który kończy model kościoła. W filmie jest to makieta świątyni, którą mężczyzna widzi za oknem. Być może symbol tego, że świat zewnętrzny zawsze będzie dla bohatera znajdował się za murem, zawsze będzie dla niego obcy, ale jednak udało mu się ten świat poznać. W rzeczywistości Merrick faktycznie pracował nad modelem, ale był to model katedry w Moguncji. Można go podziwiać do dziś. 

Chwilę później filmowy Merrick dokonuje ostatniego aktu w drodze do człowieczeństwa - spełniony kładzie się spać tak, jak normalny człowiek, choć wie, że może to spowodować, że się udusi. Zniekształcenie ciała powodowało, że musiał dotąd spędzać noce w pozycji siedzącej. Prawdziwy Merrick faktycznie zmarł podczas snu, prawdopodobnie na skutek doznanego z tego powodu urazu kręgosłupa. Człowiek Słoń odszedł 11 kwietnia 1890 roku, po czterech latach spędzonych w mieszkaniu w szpitalu.  

John czy Joseph?

Jest jeszcze jedna niezgodność między filmem a prawdziwą historią. W obrazie Lyncha Merrick nosi imię John, a nie tak jak prawdziwy Człowiek Słoń - Joseph. Skąd ta pomyłka? Odpowiedź jest prosta. Scenariusz filmu oparty jest na wspomnieniach Fredericka Trevesa. Zagadką do dziś pozostaje odpowiedź na pytanie, skąd wynikała pomyłka chirurga.

Być może swoją odpowiedź na to pytanie dawał sam Lynch. W filmie Merrick wielokrotnie nazywa Trevesa przyjacielem, ten jednak nigdy nie odpowiada w ten sam sposób. Może twórca chciał nam przez to dać do zrozumienia, że i chirurg do końca również nie wyzbył się przedmiotowego traktowania swojego podopiecznego?  

Źródło: Polskie Radio/Bartłomiej Makowski

 

 

 

Polecane

Wróć do strony głównej