Biskupi krytykują MEN. Starcie ws. religii przed nowym rokiem szkolnym
1 września zmieni się sposób nauczania religii w szkołach. W roku szkolnym 2025/26 będzie jedna lekcja tygodniowo, a ocena z tego przedmiotu nie będzie wliczana do średniej. Biskupi krytykują zmiany i twierdzą, że uderzą m.in. w katechetów.
2025-08-26, 11:12
Zmiany w lekcjach religii. Episkopat krytykuje MEN
Ministerstwo Edukacji Narodowej zdecydowało o zmniejszeniu liczby lekcji religii w szkołach z dwóch do jednej tygodniowo od początku roku szkolnego 2025/2026. Resort wprowadził zasadę, zgodnie z którą lekcje religii powinny odbywać się na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej.
Zmiany krytykuje episkopat. Biskup Wojciech Osial, który przewodniczy komisji wychowania katolickiego Konferencji Episkopatu Polski, podkreślił w poniedziałek, że zmiany odbiją się na pracy i życiu katechetów, z których część może stracić źródło utrzymania.
- Pomagamy jak tylko możemy. […] Patrzymy na to, kto ma dodatkowe kwalifikacje, żeby uczyć innego przedmiotu. W wielu miejscach księża rezygnują z lekcji religii, żeby świeccy mogli uczyć (...) - powiedział bp Osial. Biskup dodał, że sytuacja jest monitorowana w poszczególnych diecezjach. Kościół będzie podejmował decyzję, gdy będzie już wiadomo, ilu uczniów zapisze się na lekcje religii.
Hierarchowie Kościoła katolickiego są też przeciwni niewliczaniu oceny z religii do średniej. Biskup uważa, że decyzje resortu edukacji dot. lekcji religii zostały podjęte bez porozumienia z władzami Kościoła katolickiego, co w ocenie KEP było niezgodne z zapisami ustawy o systemie oświaty.
Duchowny podczas briefingu odniósł się również do nowego nieobowiązkowego przedmiotu szkolnego - edukacji zdrowotnej. - Chcę mocno podkreślić, że w edukacji zdrowotnej oczywiście jest bardzo dużo dobrych treści - one dotyczą zdrowia fizycznego, zdrowia psychicznego, bezpieczeństwa dzieci. Ale Kościół katolicki widzi też treści niezgodne ze swoją nauką - powiedział bp. Osial.
Spór także o edukację zdrowotną
Hierarcha wskazał, że "edukacja seksualna, która jest tam proponowana, jest wyrwana z całej wizji katolickiego spojrzenia na moralność rodzinną i małżeńską". Podkreślił, że odnosi się do perspektywy ludzi wierzących. - To jest apel do ludzi wierzących, żeby rozważyli, czy chcą edukować dzieci w takiej wizji edukacji seksualnej - zaznaczył. KEP w maju opublikowała list, w którym zaapelowała do rodziców, aby "w trosce o wychowanie i zbawienie" nie wyrażali zgody na udział swoich dzieci w "demoralizujących zajęciach".
Do tej sprawy na antenie Polskiego Radia 24 odniosła się wiceministra edukacji Katarzyna Lubnauer. Według wiceszefowej MEN "to czysto ideologiczne i polityczne podejście", a ci, którzy krytykują nowy przedmiot, "w ogóle nie znają podstawy programowej". - Ona ich nie obchodzi. Nie obchodzi ich, czego dzieci będą się uczyć na edukacji zdrowotnej. Chodzi, po pierwsze, o bicie piany, a po drugie - robienie kapitału politycznego - stwierdziła Katarzyna Lubnauer.
Lubnauer: list episkopatu jednym wielkim kłamstwem
Skomentowała też list polskiego episkopatu, w którym zaapelowano o przeciwdziałanie "systemowej deprawacji dzieci" oraz stwierdzono, że edukacja zdrowotna "wprowadza genderową koncepcję płci". - To kłamstwa. Cały ten list episkopatu jest jednym wielkim kłamstwem. Zachęcam do zajrzenia na stronę Ministerstwa Edukacji. Tam jest podstawa programowa i materiały. Można zobaczyć, z jaką troską mówi się tam o tym, jaką wartością jest rodzina - podsumowała.
WIDEO. Sprzeciw wobec edukacji zdrowotnej. Lubnauer: chodzi o bicie piany
Źródła: PolskieRadio24.pl/PAP