Andrzej Duda ujawnia, jak stracił kawałek palca. "Pływałem na desce"

Były prezydent Andrzej Duda ujawnił kulisy urazu, o którym przez wiele miesięcy krążyły jedynie domysły. Okazało się, że fragment palca stracił nie podczas prac domowych, lecz w wyniku nieszczęśliwego wypadku na wodzie, kiedy jego dłoń wpadła w silnik elektrycznej deski.

2025-09-01, 21:46

Andrzej Duda ujawnia, jak stracił kawałek palca. "Pływałem na desce"
Andrzej Duda. Foto: Artur Barbarowski/East News, PAP/Adam Warżawa

Andrzej Duda stracił fragment palca

W październiku ubiegłego roku były prezydent Andrzej Duda pojawił się publicznie z opatrunkiem na palcu prawej ręki. Podczas obchodów Święta Niepodległości wyraźnie było widać, że brakuje mu fragmentu palca. Sprawa wywołała pytania dziennikarzy, na które odpowiedział wówczas prezydencki minister Wojciech Kolarski. Wyjaśnił, że Duda "w czasie prac domowych zranił się dosyć poważnie w palec". Jak dodał, konieczny był niewielki zabieg. Podkreślił również, że "rzecz miała miejsce w czasie prywatnym".

Anita Walczewska/East News Anita Walczewska/East News

Andrzej Duda ujawnił prawdę o urazie palca

Okazuje się jednak, że prawda wygląda inaczej. Andrzej Duda w programie "Rymanowski Live" przyznał, że uraz dłoni, który wówczas tłumaczono wypadkiem podczas prac domowych, w rzeczywistości powstał w zupełnie innych okolicznościach.

- Ujawnię, bo do tej pory była to tajemnica. Powiedziałem, że była to domowa kontuzja - w istocie była to kontuzja domowa, bo doznałem ją w prywatnym domowym czasie. Pływałem na takiej desce elektrycznej, tzw. efoilu i wpadł mi palec w silnik. Niestety straciłem koniec palca - mówił Duda. Opowiedział też, że w trakcie zdarzenia był pod ochroną SOP, która towarzyszyła mu również na wodzie. Funkcjonariusze pływali w pobliżu na łodzi, gdy doszło do nieszczęśliwego wypadku.

- Wpadłem do wody i myślałem, że nic mi się nie stało. To było jesienią, woda była dosyć zimna. Poczułem ból, ale pomyślałem, że tylko deska mnie uderzyła. Chciałem z powrotem na nią wsiąść, żeby ruszyć, ale mówię: kurczę, boli mnie ta raka, spojrzę, co się dzieje. Ja patrzę - ojej. Zacząłem od razu do nich machać, błyskawicznie do mnie podpłynęli i jak zobaczyli co się stało, to wciągnęli mnie na swoją łódź i od razu pojechaliśmy do szpitala - dodał. 

Były prezydent ocenił, że do wypadku doszło z powodu "błędu konstrukcyjnego" deski. - Po prostu, według mnie, taka sytuacja nie powinna się zdarzyć. Tam powinno być zabezpieczenie, którego nie ma - podkreślił. Zaznaczył również, że palca nie udało się zrekonstruować, co - jak dodał - pozostanie "pamiątką na całe życie".

Czytaj także:

Źródło: Polskie Radio/nł

Polecane

Wróć do strony głównej