Ruszył proces Sebastiana M. "To każdego z nas może dotknąć"

We wtorek w Piotrkowie Trybunalskim rozpoczął się proces Sebastiana M., oskarżonego o spowodowanie wypadku, w którym śmierć poniosła trzyosobowa rodzina. - Ten proces pomoże zmienić naszą mentalność o tym, w jaki sposób poruszamy się po drogach - zapowiedział Łukasz Zboralski. 

2025-09-09, 14:21

Ruszył proces Sebastiana M. "To każdego z nas może dotknąć"
Sędzia Renata Folkman na sali Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim. Foto: Marian Zubrzycki (PAP)

Najważniejsze informacje w skrócie:

  • Sebastian M. został oskarżony o spowodowanie wypadku, w którym zginęła trzyosobowa rodzina
  • We wtorek rozpoczął się proces w jego sprawie
  • Oskarżonemu grozi do 8 lat pozbawienia wolności

We wtorek rozpoczęła się rozprawa Sebastiana M., który został oskarżony o spowodowanie tragicznego w skutkach wypadku. Kierowcy grozi do 8 lat pozbawienia wolności. Sąd w Piotrkowie Trybunalskim zgodził się na mediację stron, które mają 30 dni, aby osiągnąć ugodę. - Myślę, że ten proces, jak i proces Łukasza Ż., który rozpocznie się za jakiś czas, to są rzeczy, które bardzo poruszyły Polaków. Zrozumieli, że ludzie, którzy chcą się bawić i beztrosko wykorzystywać możliwości swoich podkręconych samochodów, nie licząc się ze zdrowiem i życiem innych, stanowią realne dla nich zagrożenie - powiedział na Antenie Polskiego Radia Łukasz Zboralski. 

Według niego, dla większości wyrok nie będzie satysfakcjonujący. Mimo prędkości ponad 300 km/h, którą osiągnął oskarżony, zdarzenie jest traktowane jako "zwykły wypadek". - Ja już mogę z góry powiedzieć, że każdy będzie rozczarowany tym wyrokiem, ponieważ za zwykły wypadek (a tak będzie potraktowana ta sprawa), grozi maksymalnie 8 lat więzienia - prognozował. 

W przygotowaniu jest nowelizacja prawa drogowego, która ma podwyższyć możliwą karę do 10 lat pozbawienia wolności za spowodowanie wypadku przez brawurę kierowcy. - Przygotowana została nowelizacja, która uderza w nielegalne wyścigi i ona jest obecnie w Sejmie. Ta nowelizacja zakłada podwyższenie kary za spowodowanie wypadku przy rażącym złamaniu przepisów - poinformował Zboralski. 

Prokuratura unika odpowiedzi

Dziennikarz poruszył również temat niejasności dotyczących wydarzeń, które miały mieć miejsce po śmiertelnym wypadku na A1. Policjanci wozili gdzieś sprawcę zdarzenia, o czym ten poinformował na swoim kanale na platformie YouTube. - Ja pytałem prokuratury, czy sprawdzała, gdzie jeździli policjanci, którzy wzięli do radiowozu Sebastiana M. po wypadku. Jeździli po kilku miejscowościach i on sam o tym wspomniał w wywiadzie na YouTube który zamieścił przed deportacją - zrelacjonował. 

Zboralski miał nie doczekać się odpowiedzi. - Prokuratura nie odpowiedziała mi na pytanie, czy badała ten wątek, więc ja zakładam, że nie badała. Nie badała jego połączeń telefonicznych z tego czasu, nie badała, do kogo dzwonili policjanci. To mogą być bardzo kluczowe informacje w tej sprawie - zaalarmował. 

Gość Polskiego Radia dodał jednak, że policjanci, którzy byli wtedy z oskarżonym, przyznali, że jeździli w poszukiwaniach specjalnego zestawu do pobierania krwi, którego akurat nie mieli przy sobie. - Przyjeżdżając do takiego wypadku, nie mieli tego zestawu? To trochę dziwne - podsumował. 


Czytaj także:

Źródło: Polskie Radio 24
Prowadząca: Małgorzata Żochowska
Opracowanie: Dominika Główka

Polecane

Wróć do strony głównej