Kaczyński chciał kupić luksusowy dworek? "Oby tylko nie wyciekło"

Jarosław Kaczyński miał osobiście oglądać zabytkowy dworek na warszawskim Wawrze. Początkowo miało tam powstać muzeum Lecha Kaczyńskiego. Zakup nie doszedł do skutku, a spółka Srebrna weszła w spór z właścicielkami nieruchomości.

2025-09-28, 16:06

Kaczyński chciał kupić luksusowy dworek? "Oby tylko nie wyciekło"
Jarosław Kaczyński chciał kupić dworek w Warszawie za kilka milionów - donosi "Newsweek". Foto: PAP/Tomasz Gzell

Dworek na muzeum Lecha Kaczyńskiego

W październiku 2024 r. prezes PiS Jarosław Kaczyński pojawił się w Zajeździe Napoleońskim przy ul. Płowieckiej w warszawskim Wawrze. Według jednego z rozmówców "Newsweeka": "Bardzo mu się podobał. Wybrał nawet apartament, w którym miałby czasowo zamieszkać". Dworek to dwukondygnacyjny budynek, który ma ok. 2 tys. mkw. powierzchni, apartamenty, na ścianach i posadzce jasne marmury, kominek, obrazy i złocenia. Według doniesień, w siedzibie PiS na Nowogrodzkiej szeptano: "oby tylko to nie wyciekło".

Ustalono, że dworek miał stać się nową siedzibą muzeum Lecha Kaczyńskiego i miejscem spotkań środowiska prawicy. Za poszukiwania odpowiadał Kazimierz Kujda, ówczesny prezes spółki Srebrna - majątkowego zaplecza PiS. 31 stycznia 2025 r. podpisano akt notarialny. Spółka wpłaciła zadatek w wysokości 1,2 mln zł, a cała transakcja miała wynieść ponad 12 mln zł. Problem pojawił się, gdy wyszło na jaw, że fragment działki 44 mkw. został zasiedziany przez sąsiada. Choć właścicielki dworku przyznały, że pominęły ten fakt w umowie, początkowo nic nie wskazywało na zerwanie transakcji.

Jarosław Kaczyński zrezygnował z zakupu posiadłości

Jeszcze w czerwcu tego roku Kazimierz Kujda przekonywał, że zakup trzeba sfinalizować. Po rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim sytuacja zmieniła się diametralnie. Prezes PiS polecił wycofanie się z umowy i usunięcie Kujdy ze stanowiska. 30 czerwca rada nadzorcza spółki odwołała go, a nowym prezesem został prawnik Tomasz Bartczak. - Wydawało się, że Kujda jest nie do ruszenia, ale go wyrzucili - zdradził "Newsweekowi" informator z PiS.

Powodem oficjalnym było toczące się postępowanie sądowe i brak pełnej własności działki. Nieoficjalnie mówi się, że Kaczyński uznał zakup tuż po zwycięskich wyborach prezydenckich za ryzykowny politycznie. Pozbycie się Kujdy miało być decyzją samego Jarosława Kaczyńskiego.

Spór o miliony, przyszłość dworku bez rozstrzygnięcia

Nowe władze Srebrnej złożyły oświadczenie o odstąpieniu od umowy i zażądały od właścicielek nie tylko zwrotu zadatku w wysokości 1,2 mln zł, ale jego podwójnej wartości 2,4 mln zł. Spółka miała też zaproponować nową cenę 5 mln zł, czyli o 60 proc. niższą od ustalonej wcześniej. - To jak wyrwanie majątku za bezcen - przekazała osoba znająca stanowisko właścicielek. Obie strony unikają publicznych komentarzy, a Zajazd Napoleoński nie odpowiedział na pytania przesłane przez redakcję "Newsweeka".

Czytaj także:

Źródło: Newsweek/tw

Polecane

Wróć do strony głównej