Wołodymyr Z. wysadził Nord Stream? Adwokat zabrał głos
Zakończyło się posiedzenie sądu ws. Wołodymyra Z., podejrzanego o udział w wysadzeniu gazociągu Nord Stream. Obrona podkreśla, że mężczyzna nie przyznaje się do winy. Zapadła już decyzja ws. aresztu na siedem dni.
2025-10-01, 15:20
Posiedzenie sądu ws. Wołodymyra Z. Jest areszt
W środę 1 października Sąd Okręgowy w Warszawie zakończył posiedzenie ws. wniosku prokuratury dot. tymczasowego aresztu wobec Wołodymyra Z. Jest on podejrzany o wysadzenie gazociągu Nord Stream. Został aresztowany na siedem dni. Jak wcześniej przekazał reprezentujący go adwokat Tymoteusz Paprocki, wszystkie argumenty obrony zostały przedstawione. - Sąd zamknął posiedzenie i udał się na naradę. Decyzja będzie dziś. Sąd musi zastanowić się nad rozstrzygnięciem - powiedział Paprocki.
Adwokat wskazał, że jego klient nie przyznaje się do winy i wskazuje, że nie popełnił żadnego przestępstwa na szkodę Niemiec i żadnego sabotażu konstytucyjnego. Taki zarzut jest mu przedstawiany przez Niemcy. - Trudno tłumaczyć się z czegokolwiek, jeżeli się nie popełniło czynów i przestępstwa - stwierdził Paprocki. Dodał, że posiedzenie było niejawne. - Mój klient to osoba, która na stałe przebywa w Polsce, która tutaj ma swoje stałe miejsce pobytu, która pracuje, prowadzi firmę, płaci podatki i przed nikim nigdy się nie ukrywała - tłumaczył.
Europejski nakaz aresztowania z Niemiec
Tymoteusz Paprocki zaznaczył, że informację o tym, że "strona niemiecka wydała europejski nakaz aresztowania posiadają wszyscy na całym świecie od przynajmniej roku". - Była to informacja powszechna. W związku z tym mój klient miał pełną wiedzę o tym, że taki europejski nakaz aresztowania jest wydany - powiedział. Prokuratorka Izabela Jagnieża poinformowała, że tymczasowy areszt jest potrzebny w celu oczekiwania na dalsze dokumenty ze strony niemieckiej.
Jaki jest kontekst wydarzeń?
Przypomnijmy, że do zniszczenia trzech z czterech nitek Nord Stream 1 i Nord Stream 2 doszło 26 września 2022 r. na głębokości ok. 80 m na dnie Morza Bałtyckiego. Według niemieckiej prokuratury osoby odpowiedzialne za zniszczenie gazociągu skorzystały z jachtu, który wypłynął z portu w Rostocku.
Łódź mieli wynająć od niemieckiej firmy na podstawie fałszywych dokumentów. Śledczy ustalili, że nurkowie przymocowali do nitek rurociągów co najmniej cztery ładunki wybuchowe. Po całej akcji mieli zostać odebrani i zawiezieni do Ukrainy.
Czytaj także:
- Trzęsienie ziemi na Filipinach. Rośnie liczba ofiar i rannych
- Wybuch i strzały w Monachium. Duża akcja służb
- Shutdown w USA. "800 tysięcy pracowników nie otrzyma wynagrodzenia"
Źródła: PAP/PolskieRadio24.pl/tw