Przydacz: wydanie Wołodymyra Z. może mieć konsekwencje

Należy sprawdzić czy są podstawy do przekazania Wolodymyra Z. niemieckim służbom i wziąć pod uwagę cele jego działalności - ocenił szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz. Mężczyzna podejrzewany o wysadzenie rurociągu Nord Stream został zatrzymany we wtorek w Pruszkowie. 

2025-10-02, 11:23

Przydacz: wydanie Wołodymyra Z. może mieć konsekwencje
Marcin Przydacz. Foto: JACEK DOMINSKI/REPORTER

Przydacz: Polska ma obowiązki, ale też pole do manewru

W środę sąd uwzględnił wniosek prokuratury o tymczasowe aresztowanie Wołodymyra Z. na 7 dni. Mężczyzna był poszukiwany europejskim nakazem aresztowania, wydanym przez Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe, w związku z podejrzeniem sabotażu konstytucyjnego, zniszczeniem mienia i rurociągu Nord Stream 2.

Marcin Przydacz zaznaczył w czwartek w Radiu Wnet, że w tej sprawie Polska ma obowiązki wynikające z europejskiego nakazu aresztowania, jednak państwo polskie nie jest zupełnie bezwolne w tej decyzji. - Może należy rzeczywiście prześledzić, czy przekazanie tego pana służbom niemieckim jest po pierwsze zgodne z wszystkimi procedurami, po drugie zgodne z interesem państwa polskiego i interesem całej wspólnoty euroatlantyckiej, a po trzecie trzeba też patrzeć na skutki polityczne takiej decyzji - ocenił prezydencki minister.

Wskazał, że na miejscu prokuratury badałby bardzo dokładnie, czy są podstawy do przekazania mężczyzny służbom niemieckim. - Jeśli jest rzeczywiście tak, że ten człowiek wykazał się daleko idącą odwagą i daleko idącą determinacją do tego, aby Europa była bezpieczniejsza, to na pewno trzeba brać także pod uwagę cele jego działalności przemawiające na jego korzyść - uważa Przydacz.

Konsekwencje polityczne decyzji. "Kijów upomni się o swojego obywatela" 

Jego zdaniem przekazanie podejrzanego może mieć wpływ na relacje pomiędzy polskim a ukraińskim rządem. - Jestem sobie w stanie wyobrazić, że rząd z Kijowa upomni się o swojego obywatela. I pytanie oczywiście, jak zachowa się polski rząd. Bo to wcale się nie musi przełożyć na relacje czysto państwowe. Natomiast być może Kijów odnotuje fakt, że państwo rządzone przez Donalda Tuska nie zawsze prowadzi politykę zgodną z interesem regionalnym, a zbyt często wsłuchuje się w głosy płynące z Berlina - stwierdził Przydacz. O ewentualnym wydaniu Niemcom mężczyzny będzie decydował sąd, który wcześniej musi zapoznać się z dokumentacją. Ma na to 100 dni. 

Do zniszczenia trzech z czterech nitek Nord Stream 1 i Nord Stream 2, przeznaczonych do transportu gazu ziemnego z Rosji do Niemiec, doszło 26 września 2022 roku (ponad siedem miesięcy po rozpoczęciu pełnoskalowej rosyjskiej agresji na Ukrainę) na głębokości około 80 metrów, na dnie Bałtyku. Według niemieckiej prokuratury osoby odpowiedzialne za zniszczenie gazociągu skorzystały z jachtu, który wypłynął z portu w Rostocku. Łódź mieli wynająć od niemieckiej firmy na podstawie fałszywych dokumentów tożsamości i z pomocą pośredników. Według śledczych nurkowie przymocowali do nitek rurociągów co najmniej cztery ładunki wybuchowe, a po akcji zostali odebrani przez kierowcę i przetransportowani do Ukrainy. 

Czytaj także: 

Źródło: PAP

Polecane

Wróć do strony głównej