Björn Andrésen nie żyje. Okrzyknięto go niegdyś "najpiękniejszym chłopcem świata"
W wieku 70 lat zmarł szwedzki aktor i muzyk Björn Andrésen. Światową sławę przyniosła mu rola w "Śmierci w Wenecji".
2025-10-27, 11:10
Słynny aktor nie żyje. "Śmierć w Wenecji" była dla niego traumą
Urodzony w 1955 r. w Sztokholmie Andrésen zadebiutował niewielką rolą w filmie "Historia miłosna" Roya Anderssona w 1970 r. Następnie otrzymał rolę Tadzia w filmowej adaptacji powieści Thomasa Manna "Śmierć w Wenecji" w reżyserii Luchino Viscontiego. Po premierze filmu w 1971 r. 16-letni aktor z dnia na dzień stał się sławny na całym świecie.
Artysta stał się znany jako "najpiękniejszy chłopiec świata". Rozgłos przyniósł mu sporo życiowych problemów. W dokumencie zatytułowanym właśnie "Najpiękniejszy chłopiec świata", reżyser Kristian Petri (który poinformował o śmierci Björna Andrésena) pokazał jego losy w tamtym okresie. Nastolatek stał się ofiarą przemysłu filmowego, popadł w depresję i alkoholizm. Film wywołał debatę na temat wykorzystywania dzieci w kinematografii. - Używasz ich i się do nich przytulasz, a potem po prostu rzucasz wilkom na pożarcie - mówił na premierze dokumentu aktor.
Przestrzegał przed realiami show-biznesu. - Wielu młodych ludzi marzy o życiu, w którym będą sławni z powodu swojego wyglądu. Nie, ta rola jest nie do zagrania! - mówił.
Brytyjski "Guardian" cytuje wypowiedzi Andrésena, że "czuł się jak egzotyczne zwierzę w klatce", a "Śmierć w Wenecji" okazała się filmem, którego kręcenie zniszczyło mu życie.
W filmografii Szweda jest około 30 filmów i seriali. Po raz ostatni na dużym ekranie wystąpił w 2019 r. w horrorze Ariego Astera "Midsommar" u boku Florence Pugh i Willa Poultera, wcielając się w rolę starzejącego Dana.
Przyczyna śmierci 70-latka nie została podana.
Źródła: PAP/"Guardian"/ms