Pożar w Hongkongu: rośnie bilans ofiar, wciąż nieznane losy około 200 osób
Rośnie tragiczny bilans pożaru, który wstrząsnął Hongkongiem. Liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 128, a służby nadal poszukują dziesiątek zaginionych. Na miejscu trwają działania dochodzeniowe. Wstępne ustalenia wskazują na poważne uchybienia w zabezpieczeniach przeciwpożarowych i możliwe zaniedbania podczas remontu kompleksu mieszkalnego.
2025-11-28, 11:05
Rośnie liczba ofiar pożaru w Hongkongu
W piątek przedstawiciel władz Hongkongu Chris Tang poinformował na konferencji prasowej, że liczba ofiar śmiertelnych środowego pożaru w kompleksie mieszkalnym wzrosła do 128. Jak przekazał, 108 osób zmarło na miejscu. Wciąż nie ustalono tożsamości 89 ofiar, a stopień zwęglenia części ciał może uniemożliwić ich rozpoznanie. Rannych zostało 79 osób.
Tang dodał, że służby poszukują około 200 osób, przy czym liczba ta obejmuje także ofiary, które dotąd nie zostały zidentyfikowane. Władze zastrzegły, że ostateczna liczba zabitych może jeszcze wzrosnąć. W ramach akcji poszukiwawczo-ratunkowej strażacy dostali się dotąd do ponad połowy z 2 tys. mieszkań kompleksu Wang Fuk Court. Mieszkańcy będą mogli wrócić do domu dopiero po zakończeniu przeszukiwań i zebraniu dowodów przez służby.
Hongkong analizuje przyczyny. Zawiodły alarmy
Straż pożarna ogłosiła zakończenie akcji gaśniczej około południa w piątek czasu lokalnego, czyli po 45 h. od pojawienia się ognia na jednym z ośmiu remontowanych wysokościowców. Wstępne ustalenia wskazują, że ogień pojawił się na parterze. Jak przekazał Tang, testy wykazały, że siatka rozwieszona na rusztowaniach była niepalna, ale płomienie rozprzestrzeniały się "nietypowo szybko" z powodu łatwopalnych płyt styropianowych zamontowanych w oknach budynków. Pod wpływem temperatury sięgającej 500 stopni Celsjusza szyby pękały, co pozwoliło płomieniom wtargnąć do mieszkań. Ogień ostatecznie zajął siedem z ośmiu 31-piętrowych budynków.
W związku ze sprawą policja aresztowała trzech mężczyzn - dyrektorów i konsultanta firmy budowlanej - którzy pozostają w areszcie. Zarzuca się im "skrajne zaniedbania" i nieumyślne spowodowanie śmierci. W biurze przedsiębiorstwa zabezpieczono 14 komputerów. Do śledztwa włączono również Niezależną Komisję ds. Korupcji (ICAC), która bada potencjalne nieprawidłowości przy kontraktach budowlanych. Śledztwo w sprawie przyczyn pożaru może potrwać kilka tygodni.
Komendant główny straży pożarnej Andy Yeung Yan-kin oświadczył, że systemy alarmu przeciwpożarowego w ośmiu budynkach nie zadziałały prawidłowo. Potwierdzają to relacje mieszkańców, którzy twierdzili, że nie słyszeli żadnych sygnałów.
W akcji ratowniczo-gaśniczej brało udział ponad 2300 strażaków, 391 wozów strażackich i 188 karetek. Śmierć poniósł jeden strażak, a 12 odniosło obrażenia - jeden z nich jest w stanie krytycznym. Przedstawiciel straży pożarnej wyjaśnił, że w akcji nie użyto śmigłowców, gdyż zrzuty wody z powietrza są nieskuteczne w gaszeniu pożarów w budynkach.
Media podkreśliły, że to najtragiczniejszy pożar w Hongkongu od 1948 roku, a zarazem największa tego typu katastrofa od czasu oddania miasta Chinom przez Wielką Brytanię w 1997 roku. Hongkong jest jednym z najgęściej zaludnionych miast świata i znajduje się tam bardzo wiele drapaczy chmur. Dzielnica Tai Po, w której doszło do pożaru, jest zamieszkana przez około 300 tys. osób.
- Największe cmentarzysko samolotów na świecie. Widać je nawet z kosmosu
- Tragedia w Chinach. Pociąg wjechał w pracowników, nie żyje 11 osób
- Tajemnicze zaginięcie Polaka we Włoszech. Znaleziono porzucony pojazd
Źródło: PAP/nł