Papszun - anonimowy piłkarz i nauczyciel historii trenerem Legii [sylwetka]

Marek Papszun nigdy nie prowadził reprezentacji Polski, ale na krajowym podwórku piłkarskim od kilku lat jest najbardziej „gorącym” nazwiskiem. Osiągnął z Rakowem Częstochowa największe sukcesy w historii klubu, a teraz ma za zadanie wyprowadzić z dużego kryzysu warszawską Legię.

2025-12-19, 11:35

Papszun - anonimowy piłkarz i nauczyciel historii  trenerem Legii [sylwetka]
Marek Papszun z żoną na Gali tygodnika Piłka Nożna . Foto: AGENCJA SE/East News

Papszun, doświadczony szkoleniowiec trenerem Legii. Sylwetka

"Raków podał ci rękę, jak sprawdzałeś klasówki, a ty jak Judasz chcesz się sprzedać za złotówki” - transparent tej treści kibice zespołu z Częstochowy wywiesili pod koniec listopada, przy okazji meczu Ligi Konferencji z Rapidem Wiedeń (4:1).

Dzień wcześniej Papszun przyznał na konferencji prasowej, że chciałby pracować w warszawskim klubie. - Legia chce mnie jako trenera, ja chcę być jej szkoleniowcem. Mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia. Proszę o powstrzymanie się od wyroków i ocen, bez pełnej wiedzy na ten temat - powiedział.

Kariera piłkarska urodzonego 8 sierpnia 1974 roku Papszuna była praktycznie anonimowa, choć w kilku klubach ze stolicy i okolic występował do 40. roku życia. Zanim na poważnie zajął się futbolem, pracował jako nauczyciel historii i wychowania fizycznego (stąd aluzja kibiców Rakowa na transparencie), do czego uprawniały go studia w Wyższej Szkole Humanistycznej w Łowiczu i podyplomowe na Akademii Wychowania Fizycznego.

Już pracując w szkole w Ząbkach zajmował się drużynami młodzieżowymi, a później trafił do seniorów. Trenował m.in. Dolcan Ząbki, GKP Targówek, KS Łomianki, Legionovię, a gdy prowadził Świt Nowy Dwór Mazowiecki otrzymał propozycję z RakowaW nowej roli zadebiutował w kwietniu 2016 roku w meczu 2. ligi przeciwko Puszczy Niepołomice (0:0). Rok później wywalczył z Rakowem awans do 1. ligi, a w 2019 roku – do ekstraklasy.

Papszun wprowadził Raków do elity

Częstochowski zespół robił pod wodzą Papszuna systematyczne postępy, aż dotarł na wyżyny nieosiągalne nigdy wcześniej w historii tego klubu. W 2021 i 2022 roku doprowadził Raków do wicemistrzostwo kraju, dwukrotnie w tym czasie zdobył Puchar Polski i Superpuchar, a 2023 - upragnione mistrzostwo. W tym samym roku znów awansował do finału PP, ale tym razem przegranego w rzutach karnych z Legią.

Chciał zostać selekcjonerem

Po siedmiu latach pracy zwieńczonej zdobyciem tytułu mistrzowskiego odszedł z Rakowa, co tłumaczył chęcią odpoczynku i poświęcenia czasu rodzinie. Zaczął udzielać się również jako ekspert telewizyjny. We wrześniu 2023 roku był jednym z dwóch najpoważniejszych kandydatów do roli następcy selekcjonera reprezentacji Polski Fernando Santosa, ale ostatecznie prezes PZPN Cezary Kulesza postawił na lepiej mu znanego, głównie ze wspólnej pracy w Jagiellonii Białystok, Michała Probierza.

Papszun nie ukrywał publicznie rozgoryczenia, co - być może - miało wpływ na to, że jego szanse w kolejnym „castingu” na selekcjonera, po rozstaniu Probierza z PZPN w czerwcu 2025, były już znacznie mniejsze. W tym czasie już ponownie prowadził Raków, do którego wrócił przed sezonem 2024/25. I niewiele brakowało, żeby znów osiągnął wielki sukces - skończyło się na trzecim w historii wicemistrzowie kraju, jeden punkt w tabeli za Lechem Poznań.

- Bardzo wymagający sezon. Nie jesteśmy do końca zadowoleni, bo zabrakło raptem jednego punktu. Ponieśliśmy tylko pięć porażek w 34 meczach (najmniej w lidze - przyp. red), ale to było za mało, by zostać mistrzem. Kończymy jednak z podniesioną głową - powiedział Papszun po ostatnim meczu rozgrywek.

W obecnym sezonie początkowo nie brakowało turbulencji, ale ekipa spod Jasnej Góry wyszła na prostą. Świetnie spisała się w fazie zasadniczej Ligi Konferencji, awansując z drugiego miejsca w tabeli bezpośrednio do 1/8 finału. Pozostaje w grze o Puchar Polski, a w ekstraklasie zajmuje czwartą lokatę - z zaledwie jednym punktem straty do lidera Wisły Płock.

Życzenie Legii spełnione

Nic więc dziwnego, że Papszun wciąż jest bardzo cenionym szkoleniowcem, a jego nazwisko przewija się w mediach zdecydowanie najczęściej, jeżeli chodzi o polski futbol ligowy. W listopadzie pojawiły się informacje, najpierw medialne, a potem potwierdzone m.in. przez samego zainteresowanego, że znalazł się na szczycie listy życzeń Legii. Zresztą... nie po raz pierwszy.

Niemal dokładnie cztery lata wcześniej - w listopadzie 2021 roku - prezes i właściciel Legii Dariusz Mioduski w wywiadzie opublikowanym na stronie klubu przyznał oficjalnie, że chce zatrudnić tego szkoleniowca. - Mam przekonanie, że charyzma, wiedza, doświadczenie trenera Papszuna bardzo pozytywnie połączą się z filozofią klubu - mówił wtedy Mioduski.

Jak wskazywał, Papszun jest ze stolicy i „rozumie, czym jest Legia dla Warszawy i dla kibiców”. - Rozumie, jaka jest atmosfera na każdym stadionie w Polsce, gdy tylko podjeżdża nasz klubowy autokar - dodał prezes. Wtedy z planów Legii nic nie wyszło. W połowie grudnia trenerem został Aleksandar Vukovic, który wiosną wydostał zespół z dna tabeli i zakończył rozgrywki na 10. miejscu.

30 listopada 2025 roku Papszun po raz 350. poprowadził Raków w oficjalnym meczu. Jubileusz uczcił wyjazdowym zwycięstwem w ekstraklasie nad Arką Gdynia 4:1. Ostatecznie jego licznik w Częstochowie zatrzymał się na 355 meczach. Oficjalny bilans we wszystkich rozgrywkach w roli trenera tego zespołu, nie licząc serii rzutów karnych, to 203 zwycięstwa, 82 remisy i 70 porażek.

Na jego dorobek składają się nie tylko mecze i wymierne sukcesy, ale również plebiscytowe laury. Czterokrotnie został wybrany Trenerem Roku "Piłki Nożnej" (lata 2020-23, przy czym w 2022 wspólnie z Czesławem Michniewiczem), a po sezonach 2020/21 i 2022/23 otrzymał miano Trenera Sezonu na Gali Ekstraklasy.

„Mogłem być legendą”

O ile pierwsze rozstanie z Rakowem odbyło się w bardzo pokojowy sposób, o tyle drugiemu towarzyszyły znacznie większe emocje. Gniew fanów „Medalików” nie ograniczył się tylko do wspomnianego transparentu. Na odsłoniętym w kwietniu 2025 roku muralu poświęconym sukcesom Rakowa i Papszunowi - na ścianie jednego z bloków w centrum Częstochowy - pod wielkim wizerunkiem szkoleniowca ktoś dopisał: „Mogłem być legendą”.

Po ostatnim meczu w roli trenera w Częstochowie, przegranym 14 grudnia 0:1 z Zagłębiem Lubin, Papszun pozwolił sobie na pewne refleksje i podsumowania. - Fajne chwile tu spędziłem po powrocie. Mistrzostwo przegrane o jeden strzał... No i przede wszystkim to, co robiliśmy teraz - w europejskich pucharach, awans do ćwierćfinału Pucharu Polski i walka o mistrzostwo kraju. To dla mnie duża satysfakcja, ale też doświadczenie - przyznał.

- Mimo tej sytuacji, jaka miała na koniec miejsce, na pewno do większości ludzi mam tutaj szacunek. I tak zostanie. A kto nie miał szacunku do mnie, ja do niego też nigdy nie będę miał - dodał. Cztery dni później, na pożegnanie z tą funkcją, pokonał na wyjeździe Omonię Nikozja 1:0 w Lidze Konferencji.

Bez względu na oceny fanów Rakowa, nikt mu nie odbierze ogromnego wkładu w historię klubu, która dzięki 51-letniemu trenerowi została napisana złotymi i srebrnymi literami. Teraz co najmniej na powtórkę sukcesów z Częstochowy liczą działacze i kibice na Łazienkowskiej. Ich drużyna zajmuje obecnie przedostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy, odpadła już z Ligi Konferencji i Pucharu Polski. Pracy będzie mnóstwo...

- Nie obawiam się tego, co zastanę w Legii. Traktuję to jako nowe wyzwanie - zapowiedział Papszun.

Czytaj także:

Źródło: PolskieRadio24.pl/ah

Polecane

Wróć do strony głównej