"Moja data" i inne sygnały rezygnacji. Co naprawdę dzieje się na TikToku?
TikTok może stanowić zagrożenie dla dzieci i młodzieży - ostrzegli eksperci po samobójstwach trójki nastolatków z Pomorza, którzy wcześniej zgłaszali w aplikacji treści rezygnacyjne. Platforma odpiera zarzuty, podkreślając, że usuwa takie materiały i nie doszło do powstania żadnego trendu.
2025-12-23, 08:28
TikTok odpiera zarzuty po samobójstwach nastolatków
Samobójstwa trójki nastolatków z woj. pomorskiego, którzy zginęli pod kołami pociągu, ponownie wywołały publiczną dyskusję o kondycji psychicznej młodych ludzi w dobie mediów społecznościowych. Jak wynika z ustaleń medialnych, przed śmiercią publikowali oni w serwisie TikTok treści o charakterze rezygnacyjnym.
Sprawa zbiegła się w czasie z ostrzeżeniem opublikowanym w aplikacji KidsAlert, dotyczącym narastającej liczby niepokojących materiałów pojawiających się na platformie. KidsAlert zwrócił uwagę na wzrost publikacji określanych przez młodych użytkowników jako "moja data". Są to krótkie pożegnania, zapowiedzi odejścia lub symboliczne wskazywanie daty śmierci. Autorzy alertu podkreślili, że zjawisko nasiliło się w październiku i listopadzie, a część materiałów osiągała zasięgi przekraczające milion wyświetleń.
Według twórców ostrzeżenia, algorytm rekomendacji może wzmacniać kontakt nastolatków z podobnymi treściami, zwłaszcza gdy użytkownik trafia na nie w trudnym momencie psychicznym. Choć, jak zaznaczono, publikacje te nie muszą być bezpośrednią przyczyną tragedii, mogą pośrednio wpływać na psychikę młodych osób.
Stanowisko TikToka: brak trendu i szybka moderacja
Do zarzutów odniosło się biuro prasowe TikToka. Platforma zdecydowanie odrzuciła sugestie o istnieniu niebezpiecznego trendu oraz o odpowiedzialności algorytmu za promowanie treści rezygnacyjnych. TikTok poinformował, że nie zezwala na treści przedstawiające, zapowiadające lub promujące samobójstwo czy samookaleczenia, a każdy taki materiał jest usuwany niezwłocznie po wykryciu. Według danych platformy ponad 99 proc. treści naruszających zasady społeczności usuwanych jest proaktywnie, jeszcze zanim zostaną zgłoszone przez użytkowników, a możliwość wyszukiwania określonych fraz jest blokowana.
Platforma zakwestionowała również wnioski zawarte w alercie KidsAlert, uznając je za spekulatywne i niepoparte dowodami. Wskazano, że autorzy alertu nie korzystali z narzędzi analitycznych udostępnianych niezależnym badaczom ani nie przedstawili metodologii analizy. TikTok podkreślił także, że doświadczenie nastolatków w aplikacji jest bardziej ograniczone niż w przypadku kont dorosłych - zarówno pod względem funkcji, jak i rodzaju wyświetlanych treści.
Działania prewencyjne i współpraca z organizacjami
Po otrzymaniu sygnałów platforma miała zweryfikować treści oznaczone wskazanymi hasztagami, usuwając materiały naruszające zasady, oraz prewencyjnie zmodyfikować mechanizmy wyszukiwania. Przy hasłach związanych z samobójstwem użytkownicy są kierowani do lokalnych linii pomocowych i sprawdzonych źródeł wsparcia.
TikTok odniósł się również do listu otwartego twórców KidsAlert, odrzucając zarzuty o wywieranie presji na instytucje. Platforma zadeklarowała otwartość na współpracę z organizacjami pozarządowymi i przypomniała o propozycji dołączenia KidsAlert do programu Community Partner Channel.
Głos służb i ekspertów
W sprawie rzekomego "trendu" wypowiedziało się także Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości (CBZC). Rzecznik Biura, kom. Marcin Zagórski, podkreślił, że zadaniem CBZC nie jest ocenianie, czy dane zjawisko stanowi trend, lecz całodobowe monitorowanie sieci i reagowanie na każdy przypadek zagrożenia życia lub zdrowia. Biuro współpracuje m.in. z Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę oraz Biurem Rzecznika Praw Dziecka.
Zdaniem prof. Mariusza Jędrzejki, badacza nowych mediów, brak formalnej definicji trendu nie powinien zwalniać platform z odpowiedzialności. Jak ocenił, powtarzające się wzorce publikacji dotyczące zagrożenia życia i zdrowia powinny być automatycznie monitorowane przez systemy platform.
Fact-checking i ocena społeczna
Do debaty włączyło się również Stowarzyszenie Pravda. Organizacja potwierdziła istnienie na TikToku treści określanych jako "moja data", zaznaczając, że nie można mówić o masowym trendzie ani bezpośrednio łączyć ich z tragicznymi wydarzeniami. Jednocześnie wskazano, że ich obecność i sposób dystrybucji uzasadniały prewencyjne ostrzeżenia KidsAlert.
Pravda podkreśliła, że algorytmy rekomendacyjne mogą zwiększać ekspozycję na treści o podobnym, emocjonalnie obciążającym charakterze, co stanowi czynnik ryzyka dla młodych użytkowników w kryzysie. Zwrócono także uwagę na ograniczony dostęp badaczy do pełnych danych platform.
Sprawa wpisuje się w szerszy kontekst globalny. W Australii wszedł w życie zakaz korzystania z platform społecznościowych przez osoby poniżej 16. roku życia, a podobne rozwiązania zapowiada Malezja. Zaniepokojenie wpływem mediów społecznościowych na zdrowie psychiczne nieletnich wyraził również Parlament Europejski, postulując ograniczenia wiekowe lub obowiązkową zgodę rodziców.
Jak zauważyła medioznawczyni z UMCS dr Ilona Dąbrowska, obowiązujące w Polsce prawo nie zapewnia skutecznej ochrony dzieci przed zagrożeniami w sieci. Jej zdaniem regulacje te są formą zabezpieczenia, a nie ograniczania wolności młodych użytkowników.
Dane i skala problemu
Według danych Komenda Główna Policji w 2024 r. samobójstwo popełniło w Polsce 127 dzieci w wieku od 7 do 18 lat. Z kolei badania Fundacja Dbam o Mój Zasięg oraz Bank Gospodarstwa Krajowego wskazują, że treści związane z samookaleczeniem lub samobójstwem pojawiają się w mediach społecznościowych u 40 proc. uczniów siódmych klas szkół podstawowych i 50 proc. uczniów szkół ponadpodstawowych.
Debata o odpowiedzialności platform cyfrowych toczy się także na poziomie UE i USA. Komisja Europejska nałożyła niedawno pierwszą karę na platformę X za naruszenia Aktu o usługach cyfrowych, a w Stanach Zjednoczonych TikTok podpisał umowę o sprzedaży części swoich aktywów amerykańskim inwestorom, co ma zwiększyć kontrolę nad algorytmem i bezpieczeństwem danych.
- Gdynia. 71-latek wjechał autem w witrynę sklepową. Nastolatka trafiła do szpitala
- Polacy co roku wieszają ją na święta. To groźny półpasożyt
Źródło: PAP/mg