Ania Rogowska jest silna, da sobie radę
W zeszłym tygodniu podczas zawodów Annie Rogowskiej złamała się tyczka. Czy wobec kontuzji obroni tytuł mistrzyni świata?
2011-07-07, 13:00
Pęknięta w pół tyczka raniła dłoń Anny Rogowskiej. Niefortunna sytuacja doprowadziła do kontuzji zawodniczki.
- Nałożono osiem szwów. Trzeba dwóch tygodni spokoju, potem lekarze zdejmą szwy i po kolejnym tygodniu spokoju Ania wróci do treningów z tyczką. To plan maksimum - mówi menedżer lekkoatletki Janusz Szydłowski w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Sama zawodniczka oraz jej mąż i zarazem trener Jacek Torliński unikają mediów.
- Muszą sami przepracować w głowie to, co się zdarzyło. W dniu wypadku myśli Ani kłębiły się wokół być może straconego sezonu - mówi Szydłowski. Sezon ten zaczął się najlepiej od sześciu lat - na drużynowych mistrzostwach Europy w Sztokholmie Rogowska skoczyła 4,75 m - najwyżej na świecie w tym roku.
REKLAMA
- W czwartek brzmiała już spokojniej. Ania jest silna psychicznie, da sobie radę. Jestem pewny, że wystartuje w sierpniu Daegu. Znając ją, będzie się przygotowywać do najważniejszych zawodów ze zdwojoną energią - mówi Szydłowski.
- Konsekwencje złamania są większe w sferze psychicznej niż fizycznej - uważa pierwszy trener Anny Rogowskiej i całej plejady tyczkarzy, twórca rozgrywanego w środę mityngu "Tyczka na Molo" Edward Szymczak.
- Gdybym był strachliwy, na pierwszych zawodach po kontuzji bałbym się widoku Ani na rozbiegu, kiedy dmucha i chucha w ręce, klepie się po udach, celebruje przygotowania do skoku. To byłby znak, że nie uporała się z urazem psychicznie. Ale nie jestem strachliwy. Wierzę, że Ania rozsmakowała się na tyle w sukcesach, że nie wkręci się w korkociąg rozpamiętywania wypadku - powiedział szkoleniowiec w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
REKLAMA
pk, Gazeta Wyborcza
REKLAMA