"Ale zrobiłem szopkę"

Paweł Wojciechowski długo nie mógł uwierzyć, że w poniedziałek w Daegu zdobył złoty medal mistrzostw świata w skoku o tyczce. - Nadal nie wiem, co się stało. Ale zrobiłem szopkę! - skomentował pół godziny po konkursie.

2011-08-29, 12:00

"Ale zrobiłem szopkę"
. Foto: Polskie Radio (M.Rosengarten)

- Nie mogę w to jeszcze uwierzyć. Troszeczkę dużo emocji jak na jeden dzień. Przecież jeszcze rano walczyłem z bólem pleców i nie mogłem wstać z łóżka, a teraz taki numer. Nie wiem co się stało. Kurczę, ciężko mi teraz cokolwiek powiedzieć, ciężko mi będzie jeszcze przez tydzień cokolwiek powiedzieć - przyznał parę chwil po uzyskaniu tytułu mistrza świata.

Emocji w poniedziałkowym konkursie nie brakowało. Były chwile zwątpienia i zagrania va banque. Najistotniejszy moment, to przeniesienie przez Wojciechowskiego poprzeczki z 5,85 na 5,90.

- Byłem w pewnym momencie poza podium, pokerowa zagrywka, przełożenie na 5,90 i w drugiej próbie zaliczenie. Nie był to dobry skok, ale na całe szczęście udany, który dał złoto. Po prostu szok - dodał.

Trudne były dla niego jednak przede wszystkim sobotnie eliminacje. Miał kłopoty z aklimatyzacją, nie mógł zasnąć. Kwalifikacje odbywały się wcześnie rano i o mało ich nie przespał. Nie zaliczył eliminacyjnej wysokości, ale sprzyjało mu szczęście i zmieścił się w finale.

REKLAMA

- Po kwalifikacjach naprawdę nie wierzyłem, że jestem w stanie tutaj coś zrobić. Bolały mnie strasznie plecy, było dużo roboty z nimi. Obudziłem się w poniedziałek i mówię: „nie no, nie mogę wstać z łóżka, a co dopiero mówić o skakaniu”. Byłem przygotowany na to, że będzie klapa, ale jakoś się udało. Ja jeszcze w to nie wierzę - powtarzał.

Dostał drugie życie

W walce o medale pomogły mu słowa mistrza olimpijskiego z Pekinu Australijczyka Stevena Hookera, który po eliminacjach podszedł do niego i powiedział: "dostałeś drugie życie, nie zmarnuj tego".

- Myślałem o nich przed skokami. Na początku strasznie mnie to niosło. Muszę teraz znaleźć Hookera w wiosce i mu podziękować - zapowiedział Wojciechowski, który próbował jeszcze wraz z Kubańczykiem Lazaro Borgesem atakować 5,95.

- W ostatnim skoku na 5,95 próbowałem wykorzystać najtwardszą tyczkę, ale jak to wyglądało, wszyscy widzieli. Wtedy już miałem dosyć wszystkiego, już nie chciałem skakać. Byłem nawet zadowolony, gdyby to miało być srebro. Miałem dość - przyznał.

REKLAMA

Wojciechowski  wierzy, że jest w stanie pokonać sześć metrów, ale jeszcze nie w tym sezonie.

W konkursie finałowym tyczkarzy wzięło udział aż trzech Polaków. Rywalizację na czwartej pozycji zakończył Michalski, siódmy był Mateusz Didenkow.

To pierwszy medal polskiej ekipy w tej imprezie i pierwszy wywalczony w tej konkurencji w historii mistrzostw globu.

Ten sezon w karierze 22-letniego tyczkarza jest pasmem sukcesów. Najpierw zdobył złoty medal Światowych Igrzysk Wojskowych w Rio de Janeiro, potem w Ostrawie sięgnął po tytuł młodzieżowego mistrza Europy i w końcu w koreańskim Daegu po złoto mistrzostw świata.  Od 15 sierpnia Wojciechowski legitymuje się najlepszym rezultatem na świecie w tym sezonie. Tego dnia skoczył 5,91 podczas mityngu w Szczecinie, poprawiając po 23 latach rekord Polski, który wynosił 5,90 i należał do Mirosława Chmary.

REKLAMA

 

ah

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej