Pingwin Happy Feet wrócił do domu
Pingwin zwany Happy Feet, znaleziony pod koniec czerwca na nowozelandzkiej plaży, wrócił do domu na pokładzie statku badawczego Tangaroa. Losy ptaka nadal można śledzić online.
2011-09-04, 05:30
Weterynarz z zoo w Wellington Lisa Argilla opowiedziała, że akcja wypuszczania pingwina do Oceanu Południowego poszła wyjątkowo sprawnie, pomimo trudnych warunków pogodowych.
Członkowie załogi zanieśli na rufę statku skrzynię z Happy Feet. Gdy ją otwarto, okazało się, że zwierzak wcale nie chce opuścić pokładu.
- Musiałam go lekko popchnąć. Happy Feet zsunął się do wody, spojrzał na członków załogi, a następnie zniknął pod powierzchnią oceanu. Odpłynął, zapominając o nas - wyjaśniła Argilla.
- Byłam bardzo szczęśliwa, widząc jak znika. Najlepsze w mojej pracy jest wypuszczanie zwierząt na wolność, tam, gdzie jest ich miejsce - dodała weterynarz.
REKLAMA
Zobacz galerię - Dzień na zdjęciach>>>
Metrowego pingwina cesarskiego znaleziono 20 czerwca na plaży na południowym zachodzie Wyspy Północnej. Ostatni raz dzikiego pingwina cesarskiego, największego żyjącego przedstawiciela rodziny pingwinów, widziano w Nowej Zelandii 44 lata temu.
Po tym jak zachorował od odżywiania się piaskiem z plaży, który prawdopodobnie pomylił ze śniegiem, Happy Feet na ponad dwa miesiące trafił do zoo w Wellington. Tam przybrał na wadze i powrócił do zdrowia. Stał się także sławny, ponieważ można było go oglądać w internecie dzięki kamerze umieszczonej w zoo.
REKLAMA
W poniedziałek Happy Feet opuścił Wellington. Na statku Tangaroa przebywał w specjalnie dla niego zbudowanej skrzyni obłożony 60 wiadrami lodu i karmiony rybami. Został wyposażony w GPS, więc jego ruchy można nadal śledzić w internecie. Najprawdopodobniej nadajnik odpadnie, gdy pingwin wylinieje.
REKLAMA
mr
REKLAMA