"Grozi nam gwałtowny wzrost zachorowań na odrę"

- Nie straszymy epidemią, ale wzrost zachorowań jest już wyraźny i niepokojący - powiedział dr Paweł Grzesiowski, dyr. Instytutu Profilaktyki Zakażeń w Warszawie.

2011-12-05, 18:19

"Grozi nam gwałtowny wzrost zachorowań na odrę"
. Foto: sxc.hu/public domain

Z najnowszych danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że od stycznia do października 2011 r. w 36 krajach europejskich zarejestrowano 26 tys. przypadków zakażenia odrą. Najwięcej infekcji - aż 14 tys. - odnotowano we Francji.

Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>

W całej Europie zmarło dziewięć osób, z tego sześć we Francji. Ponad 7,2 tys. Europejczyków było hospitalizowanych. Zakażenia odrą na naszym kontynencie zaczęły się zwiększać w 2009 r., po 6-letnim okresie spadku infekcji.

Według WHO, głównych powodem wzrostu zachorowań jest odmawianie szczepień przeciwko tej chorobie. Wylicza ona, że 90 proc. ofiar odry w Europie to młodzież i dorośli, którzy w dzieciństwie nie zostali zaszczepieni przeciwko odrze albo nie otrzymali drugiej, tzw. przypominającej szczepionki w wieku szkolnym.

We wszystkich krajach Europy szczepienia te są bezpłatne i powszechnie dostępne, jednak niektórzy rodzice nadal rezygnują ze szczepienia swoich dzieci.

W Polsce nie ma katastrofy

Według dr Grzesiowskiego, w Polsce mamy jedynie pojedyncze przypadki zakażeń odrą, ale jest ich coraz więcej. Do końca listopada 2011 r. zarejestrowano 41 przypadków odry, podczas gdy w 2010 r. w tym samym okresie było jedynie 10 takich infekcji.

- To niewiele w porównaniu z innymi krajami, ale wzrost zachorowań jest niepokojący, dlatego konieczne jest uświadomienie lekarzom, że pacjenci z odrą mogą pojawić się w gabinetach i szpitalach, a rodziców zachęcać do szczepień dzieci - powiedział szef Instytutu Profilaktyki Zakażeń.

W Polsce przeciwko odrze zaszczepionych jest ponad 95 proc. populacji dzieci i młodzieży.

Odra jest wysoce zaraźliwą chorobą wieku dziecięcego. Szerzy się drogą kropelkową, głównie w tym miejscach, gdzie jest dostatecznie duża grupa osób niezaszczepionych lub tych, które utraciły już odporność. Powstają wtedy tzw. miniepidemie, które wybuchają najczęściej w tych krajach, gdzie poziom tzw. wyszczepienia ludności spada poniżej 90 proc.

PAP,kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej